Pojedynek dwóch niepokonanych dotąd zespołów, z powodu żądania telewizji Polsat, został rozegrany we wtorek. Pomimo tak niefortunnego terminu w lubelskiej hali Globus zgromadziło się około 2500 kibiców, którzy liczyli na to, że ich zawodniczki sprawią im mikołajkowy prezent. W szeregach gospodyń po raz pierwszy pojawiła się Dorota Małek, która wróciła po przerwie macierzyńskiej. Zabrakło natomiast kontuzjowanej Alesii Mihdaliovej.
Już początek spotkania pokazał, że tego dnia lubliniankom będzie bardzo ciężko wywalczyć korzystny rezultat. Podopieczne Bożeny Karkut wyszły bardzo skoncentrowane i mocno przekonane o własnej sile i to one, po bramce Kingi Byzdry objęły prowadzenie 1:0. Zawodniczki SPR-u starały się dotrzymywać kroku przyjezdnym, jednak to one musiały cały czas gonić wynik. Gospodynie miały szczególnie dużo problemów z wysoką obroną Zagłębia. W ataku natomiast nie mogły zatrzymać znakomicie dysponowanych Kingi Byzdry, Joanny Obrusiewicz i Karoliny Semeniuk-Olchawy, które w całym meczu rzuciły więcej bramek niż cała drużyna z Lublina. Nie dziwi więc, że w 15. minucie było już 4:9. SPR popełniał masę prostych błędów, które bardzo szybko wykorzystywały lubinianki. Trener Jankowski próbował rotować składem, wpuszczając kolejne zawodniczki (w 15. minucie na boisku pojawiła się Dorota Małek), jednak nie dawało to rezultatów. Do przerwy Zagłębie więc to miało na swoim koncie dwukrotnie więcej trafień niż gospodynie (9:18).
Druga część spotkania rozpoczęła się niespodziewanie od czterech kolejnych trafień podopiecznych Edwarda Jankowskiego. Na taki obrót spraw natychmiast zareagowała Bożena Karkut, która poprosiła o czas. Jej uwagi pomogły bowiem Zagłębie w ciągu minuty powróciło do dziewięciobramkowej przewagi z początku drugiej połowy (22:13). Od tego momentu właściwie było wiadomo, że nic więcej w tym spotkaniu już się nie może stać. Mistrzynie Polski powiększały przewagę, grając coraz bardziej swobodnie i próbując coraz bardziej efektownych akcji. Ostatecznie wygrały 36:23 i zachowały miano niepokonanych.
Mecz lidera w wiceliderem zdecydowanie rozczarował. SPR stać było na podjęcie walki z Zagłębiem jedynie przez pierwsze 10 minut. Z czasem w ekipie z Lublina pojawiało się coraz więcej prostych błędów. Szwankowała też skuteczność, która jest jedną z największych bolączek wicemistrzyń Polski w tym sezonie. W ich grze dziś trudno dopatrzyć się jakiś pozytywów. Nawiązując do wtorkowego święta, można powiedzieć, że lublinianki zasłużyły tym występem na rózgę. Zupełnie w odmiennych nastrojach mogą być kibice i zawodniczki Zagłębia, które potwierdziło, że jest obecnie najlepszą drużyną PGNiG Superligi Kobiet. Lubinianki od początku do końca kontrolowały grę. Nie było to zresztą trudne mając trzy tak znakomite rozgrywające jak Kinga Byzdra, wybrana najlepszą zawodniczką gości, oraz Joanna Obrusiewicz i Karolina Semeniuk-Olchawa. Co prawda to dopiero pierwsza runda i wszystko rozstrzygnie się w fazie play-off jednak już dziś wskazać można faworytki do złota, choć Dorota Małek uważa, że SPR stać będzie na podjęcie walki z Zagłębiem. - Ja wierzę, że my będziemy się liczyły w walce o złoto - powiedziała po meczu.
SPR Lublin - KGHM Metraco Zagłębie Lubin 23:36 (9:18)
SPR: Baranowska, Gawlik - Wojtas 9 (6/6), Małek 4 (2/3), Wojdat 3, Majerek 2, Stasiak 2, Repelewska 2, Danielczuk 1, Kocela, Wilczek, Rola, Nestsiaruk.
Kary: 4 min (Wilczek, Stasiak - po 2 min.).
Karne: 8/9.
Zagłębie: Maliczkiewicz, Tsvirko, Czarna - Obrusiewicz 9, Byzdra 9 (2/2), Semeniuk-Olchawa 8 (3/3), Załęczna 4, Jelić 2, Piekarz 1, Pałgan 1, Bader 1 (0/1), Jochymek 1, Migała.
Kary: 6 min (Obrusiewicz, Byzdra, Bader - po 2 min.).
Karne: 5/6.
Sędziowie: Rafał Puszkarski (Warszawa) i Arkadiusz Sołodko (Legionowo)
Widzów: ok. 2500.