O co tak naprawdę gra zespół SPR-u Spójni Wybrzeża?

Po bardzo dobrym rozpoczęciu sezonu przez beniaminka I ligi zespół Spójnia Wybrzeże, wymieniany jest w roli czarnego konia rozgrywek. Potwierdzają to wyniki "gdańskiej siódemki", osiągnięte już w tym sezonie. O przyczyny takiej postawy zapytany został sternik gdańskiego zespołu.

Szczypiorniści z Pomorza mieli bić się głównie o okrzepnięcie w I lidze i walkę o środkową część tabeli, tymczasem gdańszczanie po niesamowitej walce i remisie z Vetrexem Sokół Kościerzyna, czy demolce w pierwszej połowie zespołu Wójcik Meble Techtrans Elbląg są już na trzecim miejscu w tabeli. Mimo że zespół Spójni Wybrzeża powstał w krótkim odstępie czasu to już na samym wstępie borykał się z problemami jakimi są kontuzje, tym bardziej trzeba docenić wyniki SPR-u. - Nasz zespół budowany jest od 1 lipca 2011r. Praktycznie jesteśmy w tym składzie od 3,5 miesiąca. W tym czasie przytrafiło się kilka kontuzji. Kiedy wydawało się, że zespół zaczyna się krystalizować ścięgno Achillesa zerwał Michał Piwowarczyk, podobne dolegliwości wystąpiły u Bartosza Walaska. Marcin Głębocki miał przez 3 tygodnie kłopot z mięśniem czworogłowym. Michałowi Derdzikowskiemu przytrafiła się kontuzja stopy, a Artur Chmieliński był hospitalizowany - przyznaje Ryszard Gauden.

Mimo tego, gdańszczan nadal nie oszczędzają kontuzje. - W ostatnim meczu kontuzja Derdzikowskiego się odnowiła - zasmuca się prezes.

Jednakże przestrzega, by hurra optymistycznie nie postrzegać ich w roli kandydata do awansu. - Kto ma na co dzień do czynienia ze sportem a ponadto trochę pokory i szacunku do przeciwnika, nie może obiecywać walki o awans po tak krótkim okresie pracy z praktycznie nowymi zawodnikami. U nas ponad 50 proc. składu to nowi zawodnicy, którzy po raz pierwszy spotkali się w naszym zespole. A gra w piłkę ręczną jest grą zespołową i wymaga czasu oraz zgrania - kontynuuje członek zarządu zespołu Spójni Wybrzeża.

Podkreślił również, jak dużą rolę w obecnych wynikach ma nowy duet trenerski, znany już z gdańskich parkietów z czasów Wybrzeża Gdańsk. - Owszem wyniki są obiecujące jak na tą fazę rozgrywek, ale to w dużej mierze zasługa duetu trenerskiego Waszkiewicz-Wleklak i autentycznego zaangażowania zawodników - dalej informuje nas Gauden.

Zapytany bezpośrednio, czy przy nadarzającej się szansie awansu zespół z Gdańska podejmie rękawice i czy będzie walczył. - Odpowiadając wprost na pytanie, można stwierdzić że w każdym meczu gramy o zwycięstwo, niezależnie od tego z kim gramy. Do każdego zespołu mamy szacunek. Zaszczepiamy w naszych zawodnikach gen zwycięzców. Jeżeli sytuacja tak się ułoży że będziemy mieli okazje grać o PGNiG Superligę, to zawalczymy.

Jednak gdańszczanie nastawili się głównie na walkę i nie wymagają już po sobie cudów w tym sezonie. - Powtarzamy do znudzenia - możemy przegrać ale po walce. Przed nami jeszcze wiele spotkań. Nie ma jednak żadnej presji że musimy awansować. Lepiej czasami pograć sezon dłużej w klasie niższej i okrzepnąć, niż na fali entuzjazmu walczyć o awans i przeżyć gorycz porażki - zakończył wypowiedź Ryszard Gauden.

Komentarze (0)