Podopieczni Marcina Kurowskiego bardzo dobrze weszli w mecz przeciwko Orlen Wiśle Płock. Zanosiło się na to, że Azoty będą nie tylko w stanie nawiązać równorzędną walkę z Nafciarzami, ale również przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść.
- Zaczęliśmy świetnie, prowadziliśmy 5:1 - ocenił krótko, lecz treściwie pierwsze minuty meczu Mateusz Kus.
Azoty jednak z każdą chwilą zaczęły "puchnąć", a sytuację w meczu zaczęli kontrolować przyjezdni, którzy do przerwy wypracowali sobie jednobramkową przewagę (13:12). Po zmianie stron drużyna prowadzona przez Larsa Walthera szybko odskoczyła Azotom na bezpieczną przewagę i ostatecznie zwyciężyła 30:26, zapewniając sobie tym samym awans do półfinału MP.
- Nie zagraliśmy tak dobrze, jak w Płocku. W obronie zdarzyło nam się więcej błędów niż w pierwszym meczu. Powstało kilka dziur, które zawodnicy Wisły wykorzystali doszczętnie i myślę, że to jest główna przyczyna naszej porażki - kontynuował swoją wypowiedź Kus.
Obecny sezon wielkimi krokami zbliża się ku końcowi, z czego na pewno cieszą się zawodnicy Azotów, bowiem ostatnimi czasy oprócz rozgrywek ligowych uczestniczyli także w europejskich pucharach, co miało odbicie na ich kondycji i wynikach. Puławianie mogą się teraz skoncentrować na walce o dalsze lokaty w PGNiG Superlidze Mężczyzn.
- Bieżący sezon jest dla nas długi i bardzo wyczerpujący. Teraz zagramy o miejsca 5-8 i chcemy zająć najwyższą lokatę - zakończył obrotowy Azotów Puławy.