Radomscy akademicy uciekli spod topora

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Utarty model sportowca mówi o tym, że oprócz zdrowego trybu życia, pilnie uczestniczy w treningach, a na meczach daje z siebie wszystko. Rzadko się zdarza, żeby odpowiadał on także za pozyskiwanie sponsorów, jak stało się w przypadku ekipy z Radomia.

Nie od dziś wiadomo, że trener AZS-u Politechnika Radomska Karol Drabik kocha szczypiorniaka ponad życie. A zwłaszcza w radomskim wydaniu. W końcu zdecydował się na grę w ekipie akademików, gdy pojawiła się okazja zmiany barw klubowych. Nie zrezygnował też z przygody ze sportem, gdy posłuszeństwa odmówił mu jego kręgosłup. Nic więc dziwnego, że nie zszedł "z pokładu" także w momencie, gdy z racji na problemy finansowe istnienie sekcji piłki ręcznej przy AZS-ie stanęło pod dużym znakiem zapytania.

Co ciekawe, po weekendowej imprezie, podczas której radomianie wygrali m.in. z Deltą Radom i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, zaprosił na rozmowy potencjalnych sponsorów, którzy mogliby pomóc w przetrwaniu sekcji. Po pierwszych rozmowach ze sponsorami stało się jasne, że jego podopieczni nie mają się co martwić o przyszłość. - I chociaż poszczególni goście wspomnianego spotkania nie przekazali nam horrendalnych kwot, wyciągnęli do nas pomocną dłoń, która na pewno pozwoli nam spokojnie dokończyć sezon - powiedział Drabik.

- Teraz natomiast nadszedł czas na nas. Reszta, a nawet śmiem twierdzić przyszłość naszej drużyny i dyscypliny w Radomiu, zależą bowiem od nas. Musimy się odwdzięczyć postawą na boisku tym, którzy nam pomagają - tłumaczy Drabik. Szczypiorniści podkreślają, że zależy im na zajęciu trzeciego miejsca w tabeli, bowiem przyczyniłoby się to do podwyższenia ich stypendiów miejskich na przyszły sezon. Zapewne nie bez znaczenia na realizację tego celu będą miały wyniki osiągnięte w trzech najbliższych meczach z MTS-em Chrzanów, wiceliderem z Opola oraz reprezentantem Ziemi Łódzkiej.

Źródło artykułu: