Natalia Borowska w sobotnim spotkaniu zanotowała aż dziewięć trafień i w tym aspekcie była najskuteczniejszą zawodniczką Słupi Słupsk. Jak sama przyznała w pomeczowej rozmowie Michał Zakrzewski konsekwentnie starał się przygotować swoje zawodniczki do ciężkiego spotkania i z taką świadomością same zainteresowane do tego meczu przystąpiły, jak się później okazało - był świetny pomysł.
- Wiedziałyśmy, że to będzie dla nas dość ciężki mecz. W związku z tym, że była długa przerwa, niespełna miesięczna, od ostatniego spotkania z Pogonią. Trenowałyśmy bardzo ciężko przez ostatnie dwa tygodnie, przede wszystkim nad wydolnością fizyczną. Mamy mocno okrojony skład, w trakcie sezonu pojawiły się kontuzje i praktycznie w dziesięcioosobowym składzie musimy ten sezon dokończyć. Dużo biegałyśmy. Myślałyśmy, że to w dzisiejszym meczu może nam utrudnić wybiegi do kontry - nogi są jednak trochę zmęczone. Dałyśmy radę, wygrałyśmy 20 bramkami, z czego jesteśmy bardzo zadowolone. Wydaje mi się, że zagrałyśmy dość skutecznie, zrealizowaliśmy wszystkie założenia, które trener przed meczem nam wyznaczył - przyznała Borowska.
Zapytana o to czy Słupia jest w zasięgu awansu do Superligi odparła - Tak, oczywiście. Już nawet przed sezonem wiedziałyśmy, że zarząd postawił nam właśnie cel awansu do Superligi. My konsekwentnie staramy się do tej Superligi wejść i to z pierwszego miejsca, żeby później nie bać się w barażach, że możemy przegrać i ostatecznie nie wejść.