Piąte zwycięstwo z rzędu Górnika. Tym razem pewnie pokonali Chrobrego

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Dan-Emil Racotea (Górnik Zabrze) w akcji
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Dan-Emil Racotea (Górnik Zabrze) w akcji

Górnik Zabrze nie schodzi ze zwycięskiej ścieżki. Tym razem wygrał z KGHM Chrobrym Głogów 37:30. To już piąte zwycięstwo z rzędu podopiecznych Arkadiusza Miszki, którzy w ostatnich tygodniach znacznie poprawili swoją sytuację w tabeli.

Czwartkowy wieczór z Orlen Superligą mężczyzn uraczył nas spotkaniem trzeciej z czwartą drużyną poprzedniego sezonu. Grający jak na razie poniżej oczekiwań i będący przed tym meczem na siódmej pozycji Górnik Zabrze podejmował czwartego KGHM Chrobrego Głogów.

Górnik wciąż walczy o szóstą pozycję, co jeszcze kilka tygodni temu wydawało się mało prawdopodobne. Czteroma zwycięstwami z rzędu jednak znacznie poprawił swoją sytuację i w tym momencie awans do play-offów jest już w zasadzie pewni. Pozostało walczyć jedynie o jak najlepszą pozycję, która sprawi, że unikną w ćwierćfinale Orlen Wisły Płock i Industrii Kielce. Spotkanie z Chrobrym wydawało się kolejnym dość poważnym testem. Jak się okazało świetnie sobie jednak poradzili.

ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"

Przez całe spotkanie na prowadzeniu był Górnik Zabrze, który świetnie sobie radził. Wypracował sobie całkiem dobrą zaliczkę w początkowych minutach, którą dzielnie bronił i nie pozwalał się zbliżać gościom. Po pierwszym kwadransie prowadził 11:6 i trzymał rękę na pulsie.

Co rusz Chrobrego w bramce zatrzymywał Kacper Ligarzewski, 100 proc. skutecznością i 5 bramkami w pierwszej części popisał się również Dan-Emil Racotea. To była połowa, która mogła satysfakcjonować kibiców Górnika. Gościom udało się trochę podreperować wynik, ale to wciąż gospodarze byli na prowadzeniu 19:16 po trzydziestu minutach.

Początek drugiej połowy to jednak kolejny dobry fragment Górnika, który preferował bardzo szybki handball, przez co gra toczyła się od bramki do bramki, co zresztą pokazuje wynik końcowy. Przynosiło to jednak efekty, bo udało się nawet wyjść na siedmiobramkowe prowadzenie. Chrobry nie wyglądał dobrze. Miał problemy. Gdyby nie Tomasz Kosznik mogło być jeszcze gorzej.

Witalij Nat gorączkował się na ławce Chrobrego, bo gra jego drużyny nie poprawiała się, a wręcz wyglądała coraz gorzej. Tracili mnóstwo piłek, popełniali szkolne błędy w defensywie albo obijali Kacpra Ligarzewskiego. To nie mogło starczyć na dobrze grającego Górnika z rozpędzonym Tarasem Minockim czy Szymonem Działakiewiczem.

W samej końcówce Chrobry próbował jeszcze wyżej wyjść do rywali, ale nie było mocnych na gospodarzy, którzy weszli na odpowiednie tory i pokazują, że na najważniejszą fazę sezonu są dobrze przygotowani. Przekonujące zwycięstwo z czwartą drużyną Orlen Superligi 37:30 tylko to udowodniło. Piąta wygrana z rzędu nie jest dziełem przypadku.

Orlen Superliga mężczyzn:

Górnik Zabrze - KGHM Chrobry Głogów 37:30 (19:16)

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści