- Cieszę się, że zagrałem 60 minut - powiedział Patryk Kuchczyński w rozmowie z Gazetą Wyborczą. - Z początku, podobnie jak całej drużynie, nie szło mi najlepiej. Nadal odczuwam skutki kontuzji i nie czuję się na 100 procent. Brakuje mi pewności, ale wraca ona z dnia na dzień. Tak też było ze Szwajcarami - tu z minuty na minutę się rozkręcałem. Najpierw strata, potem faul w ataku, a mecz zakończyłem trzema golami. Wpływ na to miały też nerwy i brak ogrania. Dawno nie występowałem tak długo w meczu o taką stawkę jak mistrzostwa świata. Przyznaję, miałem lekką tremę - dodał.
Mimo rozegrania całego meczu, Kuchczyński nie może być pewny, że znajdzie się w kadrze na igrzyska olimpijskie. Pewny miejsca jest Mariusz Jurasik, a do miana rezerwowego aspiruje również Paweł Piwko. Piłkarz Vive nie zamierza się jednak poddać. - Mimo że Paweł grał w kwalifikacjach olimpijskich we Wrocławiu, nie wszystko jest stracone. Z pewnością walka o Pekin na tej pozycji będzie trwała do samego końca. Ja zrobię wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, udowodnić swoją wartość trenerowi. Ta walka o miejsce dopiero się zaczyna... Powalczę z całych sił - zapowiedział.