Nie graliśmy zespołowo - komentarze po meczu AZS AWF Gorzów Wlkp. - Chrobry Głogów

W sobotę piłkarze obu drużyn stworzyli niezwykle ciekawe i emocjonujące widowisko. Mecz zakończył się podziałem punktów, jednak to goście z Głogowa mogą być bardziej zadowoleni z jednego punktu.

Dariusz Molski (trener AZS AWF Gorzów Wlkp.): Niestety dzisiaj nie potrafiliśmy wykorzystać gry w przewadze. Także te ostatnie sytuacje i piłki, które nie wpadły nie są bezpośrednią przyczyną tego wyniku. Tracimy piłki z nieprzygotowanych sytuacji i dwóch, trzech podaniach. To jest nasza największa bolączka. Dopóki nie nauczymy się rozsądnie grać w ataku to tak będzie wyglądał każdy mecz. Nie graliśmy zespołowo tylko każdy sobie, każdy chciał zdobyć gola. Muszę dotrzeć do tych zawodników by podporządkowali się grze zespołowej, a nie tylko wierzyli w swoje siły. Rzucić pięć bramek to może i dużo, ale nie na piętnaście rzutów. To tylko trzydzieści procent. To za mało żeby wygrać z Chrobrym. Uważam, że mieliśmy dużo szczęścia remisując ten mecz.

Tadeusz Jednoróg (trener Chrobrego Głogów): Był to nerwowy mecz, jednak za linią skakałem bardziej z radości niż nerwów. Myślę, że jeden punkt wziąłbym przed meczem, jednak liczyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. W końcówce prowadziliśmy już dwoma bramkami. Gdyby nie gorąca głowa jednego z moich chłopaków, którego nazwiska nie będę wymieniał to byśmy dowieźli zwycięstwo o końca. W trzydzieści sekund straciliśmy dwie bramki przez głupie odpały w ataku. Ten zespół ma naprawdę ogromny potencjał. Walka do samego końca i nie odpuszczanie niezależnie od wyniku poskutkowała.

Arkadiusz Bosy (AZS AWF Gorzów Wlkp.): Nie wiem co było przyczyną tego remisu. Może za szybko oddawaliśmy rzuty. Przede wszystkim nie wykorzystywaliśmy gry w przewadze i wydaje mi się, że to zawiniło na końcowym wyniku. W drugiej połowie zabrakło na takiej gry przygotowawczej. Nasze ustawienie w ataku nie skutkowało, jednak wynikało to, że inaczej rywal wyszedł w obronie. My na tym poziomie nie możemy pozwolić sobie na taką szarpaninę. My w ciemno braliśmy dwa punkty. Głogów nie jest wcale taką mocną drużyną. Teraz trzeba walczyć dalej.

Mateusz Płaczek (Chrobry Głogów): Był to mecz walki do samego końca. W ostatnich minutach prowadziliśmy już dwoma bramkami. Zbyt szybko oddaliśmy kilka rzutów, gospodarze wyprowadzili kontry i doprowadzili do remisu. Dostaliśmy karę, w ostatnich sześciu minutach praktycznie cały czas graliśmy w osłabieniu. Każdy punkt jest cenny, szczególnie ten zdobyty na wyjeździe. Nie ma recepty na wygrywanie. Może troszkę gospodarze zlekceważyli nas grając w przewadze. Ćwiczymy grę w osłabieniu. Gramy szybkimi skrzydłami, gdzie robimy spore zamieszanie.

Komentarze (0)