Zdaniem Bartosza Witkowskiego bardzo źle się stało, że Nielba przegrała kolejny mecz. - Jednakże w porównaniu do pierwszego spotkania, w Kwidzynie zaprezentowaliśmy już lepszy styl. Nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej - dodaje kołowy.
- Był okres, gdy przegrywaliśmy już z MMTS-em 7:3. Jednak nie „pękliśmy” w tym niezwykle trudnym momencie. Walczyliśmy dalej z ogromną determinacją. Wszystko zmierza więc w dobrym kierunku - wyznaje. W opinii nielbisty drużyna poprawiła praktycznie każdy element. - W Kwidzynie długo graliśmy w kontrataku. Nie było jednak sytuacji, że rzut oddawał zawodnik, który pierwszy podbiegał do linii dziewięciu metrów. Staraliśmy się doprowadzać do czystych pozycji rzutowych. Z kolei w defensywie widać, że pasuje nam najbardziej wysunięta obrona. Przy 6-0 mamy jeszcze trochę nieporozumień - przyznaje.
Pod nieobecność Edwarda Kozińskiego żółto-czarni trenują cały czas z Pawłem Galusem, dotychczasowym II szkoleniowcem. - Współpraca zawodników z Galusem zawsze była dobra. Każdy z nas - graczy jest świadomy tego, że musi się maksymalnie przyłożyć do treningów. Może przyjść do nas najwyższej klasy trener. Jeżeli jednak zawodnik nie będzie chciał pracować, to nawet najbardziej wymyślne ćwiczenie nic nie da. Trzeba więc dać z siebie wszystko - tłumaczy kołowy MKS-u.
Kolejne spotkanie Nielba rozegra na własnym parkiecie. W sobotę, 25 września do wągrowieckiej hali OSIR-u zawitają Azoty Puławy. - Forma Azotów idzie w górę. Grają podobnie do nas - z meczu na mecz coraz lepiej. Przed własnymi kibicami trzeba teraz za wszelką cenę wygrać. Jeżeli chcemy chodzić z podniesioną głową po Wągrowcu, nie może być innego wyniku. Kluczem do zwycięstwa będzie cwaniactwo boiskowe. Musimy być szybsi od naszych rywali. Ekipa Azotów dysponuje od nas lepszymi warunkami fizycznymi. Należy więc zagrać bardzo agresywną obroną. Myślę, że czeka nas zacięty i brutalny mecz - informuje Bartosz Witkowski.