Dariusz Moski (trener AZS AWF Gorzów Wlkp): Powinniśmy wygrać to spotkanie. Mówiłem, że takiego łatwego jak w Legnicy już nigdy nie będzie. Dzisiaj zagraliśmy zdecydowanie słabiej. Graliśmy za mało aktywnie w drugiej linii. Zagraliśmy odsłownie odwrotnie niż to sobie zakładaliśmy przed meczem. Graliśmy wolno, oddawaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Nie mogliśmy nic zaradzić. Kto wszedł grał tak samo. Nie było w ogóle rotacji między pozycjami. W momencie gdy dochodziliśmy przeciwnika zawsze czegoś brakowało. Albo jakiś nieprzemyślany rzut albo brak skuteczności. Jest mi przykro, że przyszło sporo kibiców i nie zobaczyło naszej wygranej.
Zbigniew Markuszewski (trener MMTS Kwidzyn): Cieszę się, że w tym okresie gramy całkiem nieźle. Do dobrego grania to jest jeszcze bardzo dużo czasu. Nam dzisiaj wypadli zawodnicy z obrony. Adamuszka nie było u nas przez dwa miesiące. Dopiero zaczynamy wracać do naszej gry. Z tym mamy główny problem. Koncentracja i dobre ustawienie sprawiło, że na początku zdobyliśmy bramki z kontry i odskoczyliśmy. Później Khuzeywe i Kliszczyk zaskoczyli nas swoja skutecznością. Mimo tego, iż mieliśmy ich rozpracowanych. Po czerwonej kartce dla Kliszczyka nie do końca grało nam się lepiej. Ta sytuacja nie do końca nam pomogła, ale psychicznie osłabiła Gorzów. Jestem pełen podziwu dla chłopaków, którzy w trudnym okresie nie odeszli i chcieli grać. Dzisiaj grały dwa zespoły. To nie była jakaś gierka na treningu.
Krzysztof Misiaczyk (AZS AWF Gorzów Wlkp.): Uważam, że MMTS to ciągle bardzo silny zespół. Przegraliśmy ten mecz brakiem skuteczności w ataku. Odpaliliśmy dzisiaj tyle rzutów, tyle nieudanych akcji, że to się zemściło. W obronie zgraliśmy całkiem nieźle, ale powtórzę się przegraliśmy ten mecz w ataku. Zabrakło skuteczności, zresztą rywal nią też nie grzeszył. Lucky zagrał dobre zawody w bramce. Przegraliśmy na własne życzenie. Nie podpaliliśmy się po meczu w Legnicy. Każdy wiedział, że będzie to niełatwe spotkanie. Każdy podszedł skoncentrowany, lecz mecz meczowi nie równy. Walczymy dalej.
Tomasz Jagła (AZS AWF Gorzów Wlkp.): Pierwszych piętnaście minut nie nazwał bym raczej tremą. Oczekiwaliśmy tej inauguracji i troszkę zostaliśmy w blokach. Później odzyskaliśmy swój rytm i doszliśmy MMTS na jedną bramkę. Ważny był koniec pierwszej połowy, gdy przestrzelił Arek, a oni wyszli na trzy bramki. W drugiej połowie okazało się, że nasza ławka też okazała się krótka. Tu się siły wyrównały. Ta nieszczęsna gra w przewadze gdzie na dziesięć minut przed końcem dostaliśmy dwie bramki z kontry praktycznie upiąć piłki. To był kluczowy czynnik. Na tej przewadze grając na remisie dogralibyśmy to do końca. Mówi się trudno, na dzisiaj zaczynamy od zera.
Michał Waszkiewicz (MMTS Kwidzyn): Początek w naszym wykonaniu był bardzo dobry. Następnie jakieś załamanie, na szczęście do przerwy udaje nam się wyjść na trzy bramki przewagi. W drugiej połowie można było zauważyć jakiś taki chaos, trochę bojaźni. Dobrze, że się połapaliśmy i Seba w bramce zagrał dobre zawody. Z tego poszły kontry i stąd końcowy efekt. Cieszymy się, ze zwycięstw bo bardzo ciężki okres za nami. Wychodzimy na prostą i mam nadzieję, że nasza gra będzie wyglądała dużo lepiej.
Sebastian Suchowicz (MMTS Kwidzyn): Zwycięstwo jest dla nas najważniejsze. Myślę, że udowodniliśmy tutaj w Gorzowie, że pomału się konsolidujemy. Mamy nadzieję, że będziemy walczyć o wysokie cele. Vive i Wisła zapewne są bardzo mocnymi rywalami. My gramy swoje i chcemy zająć jak najlepsze miejsce. Po przerwie poszło parę złych podań, nieprzygotowanych rzutów i rywal nas doszedł. W końcówce poszło kilka kontr i wygraliśmy. Dzisiaj zagraliśmy lepiej w obronie niż z Piotrkowem. W ataku też było ok. trzydzieści bramek jak na wyjeździe to dużo. Dzisiaj zagraliśmy kontratakiem i to zaprocentowało.