Lokalne media już ogłosiły pogrzeb Śląska, tymczasem, cytując za oficjalną stroną zespołu, pojawiło się światełko w tunelu. Prezes klubu, Andrzej Kłos odwołał konferencję prasową, na której miał zostać ogłoszony koniec sekcji. Już rano w kuluarach mówiło się, że Śląsk zostanie do ligi zgłoszony, czekano jednak na oficjalne potwierdzenie tego faktu. Kilka godzin później okazało się, że znalazły się środki i Śląsk do ligi przystąpi. Jednak samo zgłoszenie to dopiero maleńki kroczek, by Wrocław nie zginął z mapy polskiej piłki ręcznej.
W poniedziałek zawodnicy otrzymali wypowiedzenia umów. Czy zatem teraz możemy się spodziewać, że owe wypowiedzenia zostaną w cudowny sposób "cofnięte"? Sami szczypiorniści nie chcą wylewnie komentować ostatnich wydarzeń, czemu zresztą trudno się dziwić. Faktem natomiast jest, że i oni nie próżnowali, a niektórzy są już "po słowie" z potencjalnymi pracodawcami.
Pozostają zatem dwie kwestie. Za co i kim Śląsk będzie grał w ekstraklasie? Samo jednorazowe wyłożenie 8 500 złotych nie załatwia sprawy. Miasto Wrocław wybitnie nie jest zainteresowane żadnym sportem poza piłką nożną, dlatego na większą pomoc z tej strony piłka ręczna nie ma co liczyć. A przecież na funkcjonowanie zespołu potrzeba nieco więcej funduszy...
Ponadto historia już nauczyła wrocławian, jak niełaskawy potrafi być los. Taka ilość kontuzji, której doświadczyli we Wrocławiu, nie przytrafiła się już dawno chyba żadnemu zespołowi. Dlatego ważne jest zbudowanie składu liczniejszego od zeszłosezonowego. O ile w sytuacji jeszcze choćby sprzed tygodnia nie byłoby to specjalnie trudne, o tyle teraz, po wszystkich perturbacjach, w klubie może być trudno choćby o trzon zespołu. W ostatnich dniach we wrocławskim środowisku piłki ręcznej tyle się działo, że być może za kilka godzin i te słowa będą nieaktualne. A jak będzie w rzeczywistości, jak ułoży się sytuacja najbardziej utytułowanego klubu w Polsce, przekonamy się zapewne w najbliższych dniach (albo też godzinach).