Sławomir Bromboszcz: Czego zabrakło ASPR-owi do zwycięstwa w Legnicy?
Artur Pietrucha: Zabrakło niewiele, lecz główną przyczyną porażki była zdecydowanie za krótka ławka. W Legnicy wystąpiliśmy w najmocniejszym składzie, ale w perspektywie całego meczu, gdzie graliśmy prawie cały czas jedną siódemką, zabrakło 2-3 wartościowych zmienników, którzy daliby chwilową zmianę chłopakom. Miedź umiejętnie to wykorzystała widząc, iż w końcówce powoli brakowało nam sił. Dlatego też skończyło się to ich dwubramkową wygraną.
Sporo kontrowersji wzbudziła sytuacja, w której kontuzji doznał rozgrywający Siódemki Miedzi, Konstiantyn Tkhorevskyi. Trener Edward Strząbała stwierdził, iż Daniel Skowroński celowo brutalnie sfaulował tego zawodnika, by wykluczyć go z gry. Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy waszego zespołu?
- Tak, Kostia doznał kontuzji już na samym początku meczu, tuż po tym jak boisko po urazie pachwiny opuścił musiał nasz zawodnik Grzesiek Giebel. Jednakże cała sytuacja jak pokazał film z owego zajścia nie miała nic wspólnego z jakimkolwiek brutalnym faulem Daniela. Zawadzkie przyjechało do Legnicy pokazać, że umie nawiązać równorzędną walkę z jednym z najsilniejszych zespołów w lidze, lecz przede wszystkim grać, a nie wykluczać. Dlatego też bezpodstawne było oskarżenie trenera Strząbały w kierunku Daniela, który w całym zajściu nie brał udziału. Jednakże skoro umiał on na łamach portalu osądzić Zawadzkie, zachowałby się fair mając odwagę przyznać się, iż się mylił.
Jak pan oceni potencjał Siódemki Miedzi Legnica? Czy zespół ten stać na przebrniecie barażowej batalii i awans do ekstraklasy?
- Zespół z Legnicy to bardzo doświadczona drużyna, grająca w większości w tym samym składzie od kilku sezonów, dlatego też to może być ich atutem w walce w barażach. Jednak jak pokazały tegoroczne rozgrywki I ligi, zespół Miedzi musiał przysłowiowo grać do końca, by je sobie zapewnić, a samo przebrnięcie baraży wydaje się równie trudnym zadaniem. Zobaczymy, może dojdzie do powtórki z ubiegłorocznych baraży, kiedy to na drodze broniącej się wtedy przed spadkiem Miedzi stanęła ekipa z Śląska Wrocław.
Przed wami kolejne wyzwanie, mecz z BRW Stalą Mielec. Czy ASPR jest w stanie zatrzymać najlepszy zespół ligi?
- Wszystko zależy od dyspozycji danego dnia oraz wcześniej wspomnianej już "ławki". To fakt, że w końcówce sezonu posypał się nam lekko skład, ale nie załamujemy się, przeciwnie determinuje nas to do jeszcze większej walki. Istotnie zespół z Mielca przeszedł tegoroczne rozgrywki jak burza, bez ani jednej porażki, ale zapewniam, że o kolejne punkty w Zawadzkiem, będzie Stali bardzo ciężko. Nic nie jest niemożliwe.
Na razie nikomu nie udało się znaleźć recepty na mielczan. Co należy zrobić, jak zagrać, by pokonać ten zespół?
- To fakt, że nikomu nie udało się nawet ugrać 1 punktu w pojedynku ze Stalą, bardzo blisko był w zeszłej rundzie zespół z Końskich i Legnicy przegrywając zaledwie jedną bramką. Mielczanie grają bardzo szybką piłkę, szczególnie zabójczy są w kontrach, dlatego ten element będziemy musieli zdecydowanie wyeliminować. Wszyscy wiedzą, że Mielec rzuca bardzo dużo bramek, dlatego też sukcesem do zwycięstwa będzie najważniejsza w tym meczu twarda, mocna obrona.
Kto pana zdaniem oprócz AZS AWF Biała Podlaska opuści I ligę?
- Na chwilę obecną tabela wskazuje na Wisłę Sandomierz i ChKS Łódź, wydaje mi się, że te drużyny będą walczyły o miejsce dające im prawo gry w barażach.
Czego w perspektywie całego sezonu zabrakło ASPR-owi do wywalczenia miejsca barażowego o grę w ekstraklasie?
- Z pewnością będzie to początek sezonu, gdzie w pierwszych meczach zgubiliśmy bardzo ważne punkty. To odbiło się później tym, iż zamiast grać to co naprawdę umiemy "na luzie", każdy mecz graliśmy w świadomości lekkiej presji - że musimy. Bolała również wpadka w tej rundzie w Chrzanowie, ale by grać w tym roku w barażach należało ugrać punkty z którymś z zespół Miedzi bądź Mielca.
Czy w przyszłym sezonie ASPR ponownie zamierza bić się o ekstraklasę?
- Wszystko zależy od tego czy włodarze klubu, zdołają utrzymać zawodników stanowiących o sile zespołu. Myślę, że wszystko jest na dobrej drodze, by w przyszłym sezonie znów zaliczać ASPR do grona zespołów walczących o ekstraklasę, jednakże by tak było, nieuniknione są również wzmocnienia w klubie.
Wywalczenie wysokiego miejsca w przyszłym sezonie może być jeszcze trudniejsze, bowiem prawdopodobnie w grupie B zagrają takie zespoły jak: NMC Powen Zabrze, Chrobry Głogów i Siódemka Miedź Legnica...
- Tak, wydałoby się, że w grupie B występuje w tym roku kilka bardzo mocnych zespołów. Ale przyszły sezon może być jeszcze cięższy i bardziej wyrównany. Ja osobiście cieszyłbym się mogąc grać z silnymi drużynami, bo wtedy byłaby możliwość większego wykazania się, a i zwycięstwo lepiej smakuje (śmiech).
Co roku podczas letniej przerwy w rozgrywkach słyszy się o możliwość pana transferu do mocniejszego klubu. Co sprawia, iż ciągle pozostaje pan zawodnikiem ASPR-u?
- Tak to już jest, że gdy kończy się sezon, przychodzą dla mnie cięższe dylematy. Sam w Zawadzkiem bardzo dobrze się czuję, jednakże też to, że cały czas gram w ASPR-ze związane jest ze studiami, które zawsze były dla mnie priorytetem, a które całe szczęście kończę już w przyszłym roku (śmiech).
Czy jeśli podczas tej przerwy w rozgrywkach pojawi się interesująca oferta zmieni pan klub?
- Z Zawadzkiem związany jestem jeszcze kontraktem na kolejny rok, dlatego wątpię, by włodarze klubu byli chętni rozstać się ze mną po tym sezonie.
W jakim zespole chciałby pan zagrać?
- Na pewno w takim, gdzie miałbym możliwość rozwoju, stałej gry - nie chce przytaczać tu jakiejkolwiek drużyny, ale z pewnością byłby to zespół z ekstraklasy.
Jakie ma pan plany sportowe na przyszłość, co chciałby pan osiągnąć w piłce ręcznej?
- Na pewno, z handballem wiąże swoją przyszłość. Z racji tego, iż jestem jeszcze młodym zawodnikiem, najpierw chciałbym pokazać się w wyższej klasie rozgrywek niż gram obecnie, a osiągnięcia poprzez ciężką pracę przyszły by z czasem.