Przed spotkaniem z ekipą z Rumunii wszyscy w Lublinie zdawali sobie sprawę, że aby myśleć o awansie do ćwierćfinału Pucharu EHF trzeba zwyciężyć jak najwyżej. W Baia Mare gra się bowiem bardzo ciężko a tamtejsza publiczność już niejednokrotnie pokazywała jak potrafi wywierać presję na sędziach. W związku z tym na hali bardzo licznie stawili się kibice, których było blisko 3,5 tysiąca. Wśród nich pojawili się - reprezentant Polski Piotr Wyszomirski oraz Krzysztof Przybylski, trener kadry kobiet, który chciał również porozmawiać z kilkoma zawodniczkami na temat ich występów reprezentacji.
Początek meczu był bardzo nerwowy w wykonaniu lublinianek, które pierwszą bramkę zdobyły w 3 minucie, a jej autorką była Małgorzata Majerek. Było to trafienie na 1:1 bowiem wcześniej Małgorzatę Sadowską pokonała Raluca Pomohaci. Gospodynie nie mogły sobie poradzić z dobrze i twardo grającymi w obronie Rumunkami, które co chwilę wymuszały na nich nieprzygotowane rzuty. Na szczęście defensywa podopiecznych Grzegorza Gościńskiego również świetnie funkcjonowała. Ściana złożona z Izabeli Puchacz, Moniki Marzec oraz Aliny Wojtas co chwilę blokowała przeciwniczki, nie dając im wielu szans na zdobywanie bramek. W 10 minucie było 4:4. Od tego momentu mistrzynie Polski zaczęły grać lepiej, odskakując rywalkom na trzy trafienia. W 20 minucie było już 10:5 dla SPR-u, a gdyby nie słaba skuteczność przewaga byłaby jeszcze większa. W związku z takim obrotem sprawy trener Ioan Gheorghe Baban postanowił zareagować i poprosił o przerwę dla swojego zespołu. To poskutkowało bowiem Rumunki rzuciły dwie bramki z rzędu i o czas zmuszony był poprosić z kolei Grzegorz Gościński. Do przerwy jednak nic się nie zmieniło. Lublinianki schodziły na nią prowadząc trzema bramkami (12:9). Pytany o wrażenia trener Przybylski powiedział: - Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji. Był to najlepszy komentarz do pierwszy 30 minut.
Druga część spotkania rozpoczęła się zdecydowanie lepiej dla gospodyń, które szybko zdobyły trzy bramki i wydawało się, że ich przewaga będzie rosła jeszcze bardziej. W 42 minucie było już 18:11. Lublinianki grały dobrze w obronie, znakomicie i szczęśliwie broniła Małgorzata Sadowska, ale nadal szwankowała skuteczność. W 48 minucie SPR prowadził 20:14 i wtedy coś się zacięło. Przeciwniczki nagle zaczęły grać lepiej w obronie, gospodynie oddawały dużo nieprzygotowanych rzutów, co spowodowało, że na 6 minut przed końcem było już tylko 20:17. Na szczęście w tym momencie ponownie przebudziła się, najskuteczniejsza tego dnia w ekipie z Lublina, Sabina Włodek, bramkę po przechwycie rzuciła Alina Wojtas i zrobiło się 22:17. Podopieczne trenera Babana nie miały jednak zamiaru łatwo oddawać pola. W 59 minucie, przy stanie 23:19, o czas poprosił szkoleniowiec gości, który chciał przygotować akcję na ostatnie fragmenty tego spotkania. Plan jednak spalił na panewce bowiem błąd kroków popełniła Magdalena Kovacs. W tym momencie o przerwę poprosił Grzegorz Gościński. Gospodynie jego uwagi zrealizowały w stu procentach. Dobrze rozegrały akcję podczas której faulowana przy rzucie była Małgorzata Majerek. To oznaczało rzut karny. Wojnę nerwów lepiej wytrzymała Sabina Włodek, która równo z końcową syreną pokonała Claudie Cetateanu, dzięki czemu mistrzynie Polski wygrały 24:19 i za tydzień udadzą się do Baia Mare by bronić tej niezbyt dużej zaliczki. Po meczu wybrano także najlepsze zawodniczki spotkania. W ekipie gości została nią Anka Amariei, natomiast w SPR-ze Monika Marzec.
Po spotkaniu gospodynie zdawały sobie sprawę z tego iż zwycięstwo mogło być dużo bardziej okazałe. To samo potwierdził Grzegorz Gościński, który powiedział: - Z 19 bramek straconych jestem zadowolony, jednak z 24 rzuconych już nie. Zawiodła skuteczność. Wydawać by się mogło, że pięć bramek to dużo, jednak w Rumunii, przy niezwykle żywiołowej publiczności gra się bardzo ciężko a często, szczególnie w Baia Mare, gospodyniom pomagać lubią ściany. Jeśli jednak lublinianki poprawią skuteczność, nie powinny dać sobie wydrzeć awansu.
SPR Lublin - HCM Ştiinţa Baia Mare 24:19 (12:9)
SPR: Sadowska, Jurkowska - Włodek 8/3, Marzec 4, Wojtas 4, Małek 3, Repelewska 2, Majerek 1, Wolska 1, Skrzyniarz 1, Danielczuk, Puchacz.
Kary: 2 min.
Karne: 3/3.
Wyróżnienie: Monika Marzec.
Trener: Grzegorz Gościński.
HCM: Cetateanu, Matei - Geiger 9/4, Amariei 4, Pirvut 3, Pomohaci 1, Rudics 1, Pop 1, Klimek, Dobromir, Kovacs, Ravasz, Buceschi, Osan.
Kary: 10 min.
Karne: 4/5.
Wyróżnienie: Anka Amariei.
Trener: Ioan Gheorghe Baban.
Sędziowały: Carla Van Dijk i YvonneWijtenburg (Holandia).
Widzów: ok. 3500.