- Nie wiem czy możemy sobie stawiać cele, bo to boisko po raz kolejny pokaże, w jakim miejscu jesteśmy, ale będziemy walczyć, dla siebie, dla kibiców i dla dobra piłki ręcznej w Polsce. Oczywiście, chcemy wyjść z grupy, żeby tego grania europejskiego było jak najwięcej - zapowiedziała Aneta Promis przed rozpoczęciem walki w fazie grupowej Ligi Europejskiej piłkarek ręcznych.
Na start mistrzynie Polski podejmowały Motherson Mosonmagyarovari KC, czyli stosunkowo młody, ale zarazem mocny klub. W ciągu niespełna 11 lat działalności udało mu się wywalczyć miejsce na kartach węgierskiej piłki ręcznej, zdobywając w silnej lidze brązowe medale w sezonach 2020/2021 i 2023/2024.
W minionym sezonie, gdy KGHM MKS Zagłębie Lubin zdobywało doświadczenie w Lidze Mistrzów, Węgierki walczyły w Lidze Europejskiej i dotarły do 1/4 finału rozgrywek, przegrywając później rumuńską z CS Glorią Bistritia. Czyli dalej niż lubinianki, które w fazie grupowej EHF European League już raz grały, ale do kolejnego etapu zmagań nie awansowały.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
Wiele osób spodziewało się jednak zaciętej walki, choć z tyłu głowy pojawiały się też małe obawy, po tym jak mistrzynie kraju miały słabszy dzień i ledwie wygrały w Orlen Superlidze Kobiet z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Gdy rozebrzmiał pierwszy gwizdek sędziów, odeszły one jednak w zapomnienie.
Zagłębie od samego początku grało z Mosonmagyarovari jak równy z równym. Na pierwszy plan wysuwały się przede wszystkim - piekielnie skuteczna z gry i siódmego metra Aneta Promis, a także Barbara Zima, która zaliczyła wiele skutecznych interwencji. Po premierowym kwadransie podopieczne Bożeny Karkut znajdowały się na dwubramkowym prowadzeniu i takie też utrzymały do przerwy.
Druga połowa? Jeszcze lepsza. Mistrzynie Polski znakomicie spisywały się w defensywie, co w połączeniu z nienaganną grą w ataku pozwoliło im podwyższyć przewagę nawet do sześciu bramek. Uskrzydlał je cudowny doping, grały przy blisko trzech tysiącach widzów.
Jak się później okazało, Węgierki nie powiedziały w tym meczu ostatniego słowa i doszły polską ekipę na dwie bramki. KGHM MKS Zagłębie szybko "ugasiło pożar", ale do końca meczu lubinianki musiały się pilnować. Jedyna polska drużyna w fazie grupowej Ligi Europejskiej Kobiet wytrzymała jednak nerwową końcówkę i zaliczyła wymarzony start, pokonując zespół z mocno obsadzonej, węgierskiej ligi.
Grupa C
KGHM MKS Zagłębie Lubin - Motherson Mosonmagyarovari KC 31:29 (17:15)
KGHM Zagłębie: Maliczkiewicz, Zima - Jakubowska, Promis 12, Pankowska, Cavo 4, Fernandes 1, Guirassy, Grzyb 3, Janas, Przywara, Górna, Drabik 3, Weber, Kochaniak-Sala 5, Matieli 3.
Motherson: Martins - Toth E 3, Varga 4, Albek 2, Falusi-Udvardi 2, Kukely 1, Farago 1, Wolfs 2, Magyar, Molnar, Lancz 2, Ivancok-Soltic, Horvath, Stranigg 3, Halter, Toth G 5.