Polki walczyły do końca. "Wracamy z uśmiechami do domów"

Materiały prasowe / Paweł Bejnarowicz / ZPRP / Na zdjęciu: Monika Kobylińska
Materiały prasowe / Paweł Bejnarowicz / ZPRP / Na zdjęciu: Monika Kobylińska

W ostatnim meczu mistrzostw Europy w piłce ręcznej reprezentantki Polski zwyciężyły z Rumunkami. - Jako zespół zasłużyłyśmy na te punkty - mówi Monika Kobylińska.

Polska zmierzyła się z Rumunią w meczu drużyn, które we wcześniejszych kolejkach straciły szansę na awans do półfinału. Za obiema była seria trzech porażek, a przed nimi ostatnia okazja do jej przerwania i poprawienia wrażenia na zakończenie ME 2024. Polki nie zmarnowały jej i odniosły zwycięstwo 29:24.

- Naprawdę bardzo cieszymy się zwycięstwem. Jako zespół zasłużyłyśmy na punkty w fazie głównej turnieju. Są dla nas kolejną motywacją i dzięki nim wrócimy do Polski z uśmiechami na twarzach - mówi kadrowiczka Monika Kobylińska.

Reprezentacja Polski rozegrała siedem meczów w mistrzostwach. W trzech z nich zwyciężała z Portugalią, Hiszpanią i Rumunią. Spośród czterech przegranych spotkań najmocniej w podopiecznych Arnego Senstada siedziała ta z Czarnogórą poniesiona w niedzielę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Po meczu z Czarnogórą nasze humory nie były za dobre, czułyśmy niedosyt, ale cieszy mnie, że potrafiłyśmy podnieść się w trudnym momencie i zwyciężyć - wspomina Monika Kobylińska.

- To były pozytywne mistrzostwa, ponieważ awansowałyśmy do głównej fazy, co było naszym celem. Każda z nas ma duże marzenia i przyjeżdżając do Debreczyna, mogłyśmy myśleć o ugraniu czegoś więcej. Po wygranej z Rumunią możemy mimo to wrócić usatysfakcjonowane do domów. Mam nadzieję, że wyniesiemy wnioski i doświadczenie, żeby następnym razem pokazać jeszcze więcej w mistrzostwach Europy. Nie chcemy zadowalać się byciem tutaj, a walczyć o najwyższe cele - podsumowuje kadrowiczka.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty