Rozczarowujący występ Polaków. Spory zawód w Olsztynie

PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: Michał Olejniczak
PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: Michał Olejniczak

Od remisu rozpoczęli zmagania w kwalifikacjach do mistrzostw Europy reprezentanci Polski. Biało-Czerwoni w ostatnich sekundach uratowali punkt w starciu z Izraelem (32:32).

W tym artykule dowiesz się o:

Polacy dobrze zaczęli czwartkowe spotkanie. Co prawda już od pierwszych minut mieli problemy w ataku, ale dość szybko zdołali zbudować przewagę i odskoczyć na 6:2. Świetnie od startu odnajdowali się na boisku skrzydłowi Jan Czuwara i Arkadiusz Moryto, dwie bramki z drugiej linii dołożył Ariel Pietrasik i wydawało się, że Biało-Czerwoni są na dobrej drodze, by narzucić rywalom swoje warunki.

Wtedy jednak dwiema minutami został ukarany Kamil Syprzak i gra Polaków w ofensywie całkowicie się posypała. Podopieczni Marcina Lijewskiego nie mogli odnaleźć się w grze w osłabieniu, błędy w ataku zaczęły się mnożyć, a Izraelczycy szybko zorientowali się, że są w stanie nawiązać w Olsztynie wyrównaną walkę z gospodarzami.

Przyjezdni najpierw rzucili trzy bramki z rzędu, a po chwili doprowadzili do remisu. Po kwadransie gry na tablicy wyników widniało 7:7, a Polacy musieli od nowa szukać rytmu. Przez kilka minut walka była wyrównana, ale niestety koszmarne błędy w ataku błyskawicznie się na Polakach zemściły.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent

Izraelczycy grali aktywnie w obronie, byli czujni, wyprowadzali kontrataki i nie trzeba było długo czekać, by przełożyło się to na rezultat. Goście zbudowali przewagę czterech trafień, mieli nawet szansę, by wyjść na pięciobramkowe prowadzenie, ale na szczęście rzut karny obronił Jakub Skrzyniarz.

Jedno było jasne - trener Lijewski szybko musiał znaleźć rozwiązanie na niemoc swoich zawodników, bo do przerwy ich gra była po prostu rozczarowująca. Na szczęście doskonały początek drugiej części meczu zaliczył Paweł Paterek. 23-letni rozgrywający zdobył cztery bramki w zaledwie pięć minut i natychmiast napędził grę w ataku Biało-Czerwonych.

Szybko zareagował jednak sztab szkoleniowy reprezentacji Izraela, prosząc o czas przy wyniku 16:17. Przerwa się przydała, szczypiorniści z Izraela zdołali rzucić bramkę i Polakom nie udało się doprowadzić do remisu.

Biało-Czerwoni cały czas naciskali, kilkukrotnie zbliżyli się na jedno trafienie, ale Yoav Lumbroso skutecznie odsuwał zagrożenie od swojej ekipy. Rozgrywający doskonale kierował atakiem swojej ekipy i gdyby nie fantastyczny występ Arkadiusza Moryty, reprezentanci Polski byliby w ogromnych tarapatach. Skrzydłowy rzucił aż 10 bramek i utrzymywał naszą kadrę w grze.

Na dwadzieścia dwie sekundy przed końcem wreszcie Biało-Czerwoni doprowadzili do remisu po 32. Izraelczycy mieli wszystko w swoich rękach, ale nie wykorzystali ostatniej akcji - Turkenitz rzucił prosto w ręce Jastrzębskiego.

Kwalifikacje do mistrzostw Europy:

Polska - Izrael 32:32 (12:16)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty