Po potyczce ligowej nielbistów z NMC Powen-em, kolejny zawodnik MKS-u dołączył do grupy kontuzjowanych - Michał Janusiewicz. Rozgrywający beniaminka dopiero co zaleczył ścięgno Achillesa, a już przytrafiła się kolejna kontuzja. W końcówce ostatniego meczu doznał bowiem urazu palca ręki. Jego występ w niedzielnym meczu jest praktycznie niemożliwy.
Dość niepewna jest także obecność na parkiecie w Dzierżoniowie innego gracza Nielby - skrzydłowego Jacka Szulca. W czasie ostatniego spotkania, zawodnik ten przesiedział na trybunach - a to z powodu skręcenia kostki. W czwartek odczuwał on nadal ból podczas poruszania się.
Pomimo, że drużyna żółto-czarnych pokonała w ostatnim spotkaniu beniaminka z Zabrza, to jednak nastroje u zwycięzców nie były zbyt optymistyczne. - Nie było już kim grać... Te urazy jakie są, nie będą zaleczone do końca roku. Nasza sytuacja jest więc bardzo ciężka, jeśli nie powiedzieć - beznadziejna - powiedział po meczu Edward Koziński - szkoleniowiec Nielby.
Wągrowiecki klub postanowił znaleźć "zastępstwo" w miejsce kontuzjowanych. Pozyskano Andrieja Frołowa - potężnej budowy (wzrost: 203 cm, waga: 115 kg) szczypiornistę, który występuje na lewym rozegraniu. Nowy gracz beniaminka pochodzi z Rosji, a dokładniej z Wołgogradu. - Tam też grałem - do 2008 roku. Potem trafiłem na jeden sezon do Wisły Płock. Przybyłem do tego klubu, aby pomóc drużynie w trudnych chwilach związanych z kontuzjami - powiedział Frołow, który w najbliższym meczu wystąpi w szeregach nielbistów.
W czwartek cały zespół żółto-czarnych oglądał w telewizji ostatnie spotkanie Śląska Wrocław z Wisłą Płock. W piątek o godzinie 19:00 drużyna odbyła trening wieczorny. W sobotę wyruszy w kierunku Dzierżoniowa. W przeddzień meczu zaplanowane są jeszcze jedne zajęcia sportowe.
- Praktycznie, nie ma nikogo na zmianę z drugiej linii. Siły będziemy musieli więc oszczędzać na całe sześćdziesiąt minut. Na pewno będziemy walczyć, ale czy się nam uda... W ekstraklasie ławka rezerwowych jest bardzo potrzebna, a my jej na chwilę obecną praktycznie nie posiadamy - powiedział po piątkowym treningu Dawid Przysiek - rozgrywający Nielby.
W pierwszym starciu Nielby ze Śląskiem Wrocław lepsi byli Wielkopolanie, którzy zwyciężyli na własnym terenie różnicą sześciu bramek (26:20). - Pamiętamy bardzo dobrze pierwsze spotkanie w Wągrowcu. Chcieliśmy wtedy odegrać się za ciężkie boje ze Śląskiem, które toczyliśmy w pierwszej lidze. Pragnęliśmy pokazać, że jesteśmy od nich lepsi. I udało się... Teraz też zagramy na sto procent. Ucieszyła mnie wiadomość, że mecz odbędzie się w Dzierżoniowie. Podejrzewam, że z Wrocławia nie przyjedzie zbyt wielu kibiców. Wiem natomiast, że w niedzielę wybiera się na to spotkanie wiele osób z naszego miasta. Myślę, że może zdarzyć się sytuacja, że będziemy się czuli, jak we własnej hali - przyznaje Przysiek.