Przebudzenie Norwegów na mistrzostwach Europy

PAP/EPA / Fabian Bimmer / Na zdjęcu: Sander Sagosen (z lewej) i Niels Versteijnen
PAP/EPA / Fabian Bimmer / Na zdjęcu: Sander Sagosen (z lewej) i Niels Versteijnen

Chociaż po pierwszej połowie różnicą dwóch bramek prowadziła reprezentacja Holandii, to Norwegia dominowała po zmianie stron. Świetnie w bramce spisywał się Kristian Saeveras i ostatecznie Skandynawowie wygrali 35:32.

Ten turniej nie układa się najlepiej zarówno dla reprezentacji Norwegii, jak i Holandii. Norwegowie do tej pory wygrali tylko z Polską, remisując po drodze z Wyspami Owczymi. Dla Holandii teoretycznie sam awans do czołowej szesnastki jest sukcesem, jednak zespół ten trafił na łatwą grupę, z Gruzją oraz Bośnią i Hercegowiną.

Piątkowe spotkanie od początku było szybkie i obfitowało w liczne rzuty. Tylko w I połowie zawodnicy oddali łącznie 56 rzutów. Na samym początku, po bramce Kristiana Bjornsena to Norwegia prowadziła 2:0, ale szybko Holandia doprowadziła do wyrównania. W końcu to zawodnicy z Holandii wyszli na prowadzenie.

Skuteczny był przede wszystkim Rutger ten Velde, który do przerwy rzucił sześć bramek, a niezwykle aktywny w ataku był Niels Versteijnen. To właśnie ten leworęczny rozgrywający rzucił ostatnią bramkę przed przerwą i to Holandia prowadziła 18:16. Czarna passa Norwegów wciąż trwała, fani ze Skandynawii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie

Już po czterech minutach drugiej połowy Norwegowie remisowali po bramce, którą rzucił Peter Overby, a po chwili Alexander Christoffersen Blonz wyprowadził swój zespół na upragnione prowadzenie, trafiając ze skrzydła. Holendrzy po kilku nieudanych akcjach grali tak, jakby stracili wiarę we własne umiejętności, a od tego często zaczynają się prawdziwe kłopoty. Do tego Oranje zaczęli łapać kary. Z braku bramkarza w bramce Holandii skorzystał Christian O'Sullivan, który rzucił z 31 metrów w 43 minucie i było już 26:22.

Dobry mecz rozgrywał Kristian Saeveras i szybko przewaga Norwegów wzrosła do pięciu bramek różnicy. Gdy wydawało się, że, że od stanu 28:23 nic na parkiecie się nie wydarzy, Holendrzy złapali wiatr w żagle i zmniejszyli szybko straty do nawet dwóch bramek różnicy! To Norwegia była w odwrocie i musiała przełamać szturm rywali.

Na dwie minuty przed końcem na tablicy wyników widniał rezultat 33:30 po tym, jak Kent Robin Tonnesen wykorzystał szybki atak podczas gry w osłabieniu. Holandia grała obroną "każdy swego", ale Sander Sagosen pokazał jakość, powiększając przewagę do czterech bramek różnicy. Holendrzy jeszcze skorygowali wynik, ale nic to nie zmieniło. Komplet punktów pojechał do Norwegii.

Norwegia - Holandia 35:32 (16:18)

Norwegia: Bergerud (1/12 - 8%), Saveras (10/31 - 32%) - Gullerud 7, Sagosen 6, Blonz 6, Overby 5, Bjornsen 5, Tonnesen 3, O'Sullivan 2, Grondahl 1 oraz Aga, Barthold, Overjodet, Reinkind, Lyse, Gulliksen.
Karne: 1/2.
Kary: 8 min.

Holandia: Ravensbergen (11/45 - 24%), A.Versteijnen (0/1 - 0%) - ten Velde 8, Schagen 5, Kooij 5, N.G.Versteijnen 5, Baijens 5, Steins 3, Claessens 1 oraz Stavast, Schoenaker, Sluijters, Geenen, Kleijkers, Smits, Smit.
Karne: 4/4.
Kary: 6 min.

Czytaj także: 
Wiemy, gdzie zagra reprezentacja Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty