Przed meczem Polski z Danią w MŚ 2023 kobiet można było zadać sobie pytanie, która reprezentacja znalazła się pod większą presją. Mimo wszystko bardziej zestresowana powinna być ekipa ze Skandynawii. Już raz mocno zawiodła (o tym tutaj). Na jej korzyść przemawiały pewne fakty. Od 2005 roku ekipa Jespera Jensena przegrała z Biało-Czerwonymi tylko raz (rozegrano w tym czasie 8 spotkań). Na dużych turniejach Dunki nie dały się pokonać (4x na MŚ i 2x na ME).
Szkoleniowiec gospodyń na zawody przeciwko naszej kadrze dokonał jednej zmiany. Za Emmę Halilcevic pojawiła się Julie Scaglione. Także Arne Senstad zdecydował się na taki ruch. Skrzydłową Mariolę Wiertelak zamienił na rozgrywającą Aleksandrę Zimny.
Polki znowu zaczęły spotkanie od prostych błędów w ofensywie. Tu niechwycona piłka w kontrze, tam faul w ataku i czy przestrzelony rzut, który powinien znaleźć drogę do siatki. Mieliśmy jednak świetną w bramce Adriannę Płaczek, stąd o wynik w tamtym czasie nie trzeba było drżeć (4:5). Wielki plus dla kadrowiczek za poruszanie się w tyłach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
Trener Biało-Czerwonych dość szybko, bo tuż po kwadransie, poprosił o rozmowę. Słusznie. Nasza taktyka zaczęła się nieco sypać. Kluczowe były proste straty, a konkretniej zbyt duża liczba tych strat. Trzeba było działać, bo wynik 5:8 wyglądał źle i tylko napędzał rywala. Zaryzykowaliśmy więc grą 7 na 6 (z dwiema kołowymi).
Mieliśmy też pecha, bo kary 2 minut w krótkim czasie dla 3 naszych pań można było uniknąć. Paulina Uścinowicz łapała za koszulkę w normalnej walce, Marlena Urbańska wracała na swoją połowę środkiem pola i jeszcze dostała piłką w głowę, a Monika Kobylińska o 8 sekund za szybko pojawiła się na parkiecie.
Przed przerwą mściła się na nas również pusta bramka, bo Płaczek nie nadążała zmieniać się z koleżanką. Po zmianie stron Senstad nie zamierzał jednak z tego rezygnować. Niestety, w 35. minucie przegrywaliśmy już 13:19. Zawodziła skuteczność. Nie może przecież być tak, że nie potrafiliśmy zamienić kontry na trafienie i to sam na sam z Altheą Reinhardt.
Im dalej w mecz, tym różnica między drużynami stawała się coraz wyraźniejsza. W dodatku zagrożone czerwonymi kartkami z gradacji kar były Daria Michalak oraz Emilia Galińska. Norweski szkoleniowiec Polek dwoił się i troił, ale nic nie wskórał. Przed ostatnim kwadransem przegrywaliśmy już 16:25 i stało się jasne, że tego spotkania nie odwrócimy.
Mistrzostwa świata 2023 kobiet, 5. kolejka, grupa III:
Dania: Toft, Reinhardt - S. A. Iversen 3, Hageso 2, A.M. Hansen 4, Heindahl 2, Haugsted 1, A. U. A. Hansen 1, Jorgensen 5 (0/1), Jensen 5, Burgaard 4 (1/2), Petersen 2, Holjund 1, Friis 1 (1/2), R. Iversen 1, Scaglione.
Karne: 2/5.
Kary: 6 min. (S. A. Iversen, Heidahl, Haugsted - 2 min.).
Polska: Płaczek, Zima - Zimny, Galińska 3, Kobylińska 1, Balsam 4 (2/2), Matuszczyk 3, Górna, Tomczyk, Rosiak 6, Urbańska 2, Michalak, Kochaniak-Sala, Uścinowicz, Masna, Nocuń 3.
Karne: 2/2.
Kary: 16 min. (Galińska, Kobylińska, Michalak - 4 min., Urbańska, Uścinowicz - 2 min.).
Sędziowie: Denis Bolic i Christoph Hurich (obaj z Austrii).
Czytaj więcej:
--> Dwa oblicza mistrzów Polski. Mieli poważny problem