Do tej pory w Lidze Mistrzów Orlen Wisła Płock zawodziła. Po 8. kolejkach miała na swoim koncie jedynie dwa zwycięstwa z Celje Pivovarna Lasko, co plasowało ich na 7. miejscu. Trudno było zatem myśleć, że może się coś zmienić w czwartek (7 grudnia), bo rywalem Nafciarzy był zajmujący 2. lokatę Telekom Veszprem.
Już w pierwszych minutach mogliśmy zaobserwować szczelną obronę gospodarzy, a także wysoką skuteczność w ataku. Wynik 3:1 po 4. minutach nie powalał, ale był dobrym prognostykiem na dalszą część meczu.
Problemy zaczęły się, gdy Tin Lucin trafił na ławkę kar. Veszprem wyrównał, ale chwilę później rozpoczęła się seria Wisły. Świetna gra w obronie, udane kontry i skuteczność bramkarzy sprawiła, że zrobiło się 10:5.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
Veszprem przełamało się, ale za ciosem nie poszło. Jedynym problemem było to, że w ciągu 20 minut Lucin wylądował na ławce kar dwukrotnie. Warto jednak odnotować, że nie przegraliśmy gry w osłabieniu.
W pierwszej połowie zdecydowanie gwiazdą był Gergo Fazekas. To on zapewnił największą przewagę (17:10), która została utrzymana do końca premierowej odsłony za sprawą Niko Mindegii (18:11).
Po zmianie stron zrobiło się nawet 21:13, gdy celny rzut oddał Miha Zarabec. Jednak od tego pory to Veszprem miał lepsze fragmenty. Po jednym z nich odrobił trzy bramki, a później kolejne dwie i wynik 21:24 dał Siergiej Kosorotow.
W dobrym momencie obudzili się Lucin i Lovro Mihić, a udaną interwencję dołożył Mirko Alilović (26:21). Po tym, jak trafił Dawid Dawydzik Nafciarze wrócili do siedmiobramkowej przewagi (31:24).
Od tego momentu oglądaliśmy bramkę za bramką z obu stron. Ostatecznie seria ta dobiegła końca w samej końcówce, gdy Alilović popisał się udaną interwencją, a Lucin podwyższył wynik na 37:29. Trafienie Dragana Pechmalbeca ustaliło zaskakujący wynik tego pojedynku (30:37).
Orlen Wisła Płock - Telekom Veszprem 37:30 (18:11)