Wprawdzie skład Azotów Puławy nie prezentuje się tak okazale jak w kilku poprzednich sezonach, ale wydaje się, że drużyna Siergieja Bebeszki wciąż będzie w stanie rywalizować o ligowe podium. Początek spotkania z Unią Tarnów nie zapowiadał jednak tak pewnego zwycięstwa. To drużyna Marcina Janasa wyszła na niewielkie prowadzenie, korzystała z pomyłek Azotów i interwencji Patryka Małeckiego.
Z czasem szala przechylała się na korzyść Azotów. Świetną partę rozgrywał Kacper Adamski, formę z okresu przygotowawczego potwierdził Deividas Virbauskas. Takich liderów brakowało po stronie Unii, zwłaszcza kiedy naprzeciwko strzelców stawał Mateusz Zembrzycki.
Dużą siłę ognia potwierdził Górnik Zabrze. Trener Tomasz Strząbała odniósł efektowne zwycięstwo w debiucie, jego zespół nie pozwolił Ostrovii na niespodziankę na miarę tej z końcówki poprzedniego sezonu. Zabrzanie mogli liczyć na nowe nabytki, Taras Minocki nie stracił nic z zeszłorocznej dyspozycji, dobrze wprowadził się Czech Lukas Morkovsky, a nad wszystkim czuwał niezawodny Piotr Wyszomirski w bramce. Ostrovia - poza Kamilem Adamskim - nie miała zbyt wiele argumentów po swojej stronie.
Arged KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Górnik Zabrze 23:32 (14:20)
KS Azoty Puławy - Grupa Azoty Unia Tarnów 28:22 (13:15)
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"