Pojedynek Zagłębia z MKS-em FunFloor miał ogromne znaczenie w walce o tytuł mistrza Polski w PGNiG Superlidze Kobiet. Złote medalistki z Lubina, przy wygraniu z lubliniankami, miałyby już 12 punktów przewagi (wicelider rozegrał 1 mecz mniej) i obronę trofeum właściwie na wyciągnięcie ręki (po raz trzeci z rzędu).
Już pierwszy fragment zawodów potwierdzał, że ten mecz będzie wyjątkowy. Po stronie gospodyń kapitalnie prezentowała się Karolina Kochaniak-Sala. Rozgrywająca większość swoich akcji kończyła z... prawej strony. Nie jest to naturalna pozycja dla praworęcznych piłkarek. Obie drużyny imponowały również w defensywie. Sporo problemów na kole, przez Kingę Achruk, miała Joanna Drabik.
W 13. minucie MKS FunFloor zapłacił bardzo wysoką cenę za brak na parkiecie Magdy Więckowskiej (ukarana za faul). Stracił w tym czasie aż 3 bramki i po kilku udanych kontrach rywalek przegrywał już 5:8. Miejscowe popisywały się blokami. Coraz lepiej prezentowała się też Monika Maliczkiewicz. Przewaga Zagłębia rosła w ekspresowym tempie. Brakowało słabych punktów (13:6).
Piotr Dropek próbował zmian. W bramce pojawiła się choćby Weronika Gawlik. Nie pomogło. Podobnie jak przerwa na jego żądanie. Lubinianki grały swoje spotkanie. Niemal każdą akcję w ataku gospodyń można było oklaskiwać. Warto dodać, że zespoły oddały do przerwy niemal tyle samo rzutów (23 i 21). Różnica była w skuteczności (odpowiednio blisko 83 proc. przy niespełna 43 gości).
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Przyjezdne po zmianie stron zmieniły taktykę. Oktawia Płomińska miała kryć Kochaniak-Salę, by wyłączyć ją z gry. Wszystko załamało się po kolejnej karze dla M. Więckowskiej. A że Emilia Galińska świetnie wykonywała rzuty karne, zrobiło się aż 23:11. To istny pogrom, którego przed pierwszym gwizdkiem trudno było się spodziewać. Jakby problemów gości było mało, za błąd zmiany ukarana została Achruk.
Wyglądało, że trener Dropek znał przyczynę. Sam na parkiet jednak wejść nie mógł. A zawodziła cała obrona MKS-u FunFloor. Zadziałała głowa. Lublinianki wyglądały bowiem na mocno zrezygnowane. Do końca meczu było bardzo dużo czasu, ale one przeczuwały, że nic w tym spotkaniu nie ugrają. Karkut zaś mogła testować młode zmienniczki.
Kibice w hali mogli się zastanawiać, czy ich ulubienice "dobiją do czterdziestki". Pewnie tak by się stało. O grę do końca apelowała zresztą na czasie sama Karkut. Rozluźnienie mimo wszystko wkradło się w poczynania miejscowych. Konia z rzędem temu, kto by jednak przewidział taki przebieg poczynań dwóch najlepszych kobiecych drużyn w Polsce.
PGNiG Superliga Kobiet, 15. kolejka:
MKS Zagłębie Lubin - MKS FunFloor Lublin 38:24 (19:9)
Zagłębie: Wąż, Zima, Maliczkiewicz - Łabuda 1, Pankowska, Kocińska 3, Górna 8, Drabik 3, Galińska 7 (4/4), Michalak 2, Bujnochova 1, Kochaniak-Sala 9 (1/1), Matieli 4, Milojevic.
Karne: 5/5.
Kary: 6 min. (Kocińska, Górna, Matieli - 2 min.).
MKS FunFloor: Gawlik, Wdowiak, Sarnecka - Płomińska 4, D. Więckowska 1, Rebicova, Byzdra, M. Więckowska 6, Szynkaruk 3 (2/3), Tatar 1, Pietras 1, Noga 1, Masna 3 (0/1), Achruk 2, Portasińska 1 (1/1), Zagrajek 1.
Karne: 3/5.
Kary: 10 min. (M. Więckowska - 4 min., D. Więckowska, Masna, Achruk - 2 min.).
Sędziowie: Leszczyński, Piechota (obaj z Płocka).
Czytaj więcej:
--> W Kielcach więcej pytań niż odpowiedzi
--> Ten mecz może bardzo wiele zmienić