Choć waleczności i ambicji odmówić im nie można, statystyka jest okrutna. KPR Ruch Chorzów jest w PGNiG Superlidze Kobiet jedyną ekipą, która w sezonie 2022/2023 nie zdobyła choćby jednego punktu.
Niebieskie mają problem z rozegraniem dwóch równych połów. Do pewnego momentu są w stanie walczyć z każdym, ale później przychodzi niemoc. Podobnie działo się w ostatnim meczu z EKS Startem Elbląg, który zakończył się nieznaczną porażką drużyny ze Śląska 32:34.
Co zaważyło na końcowym rezultacie? - Najbardziej bolesna jest dla nas końcówka, gdzie dostałyśmy dwa razy dwie minuty, a był remis. Mogłyśmy pociągnąć i wygrać to spotkanie, a niestety przegrałyśmy. To kolejny mecz, gdzie było blisko - oceniła rozgrywająca chorzowskiego klubu, Marcelina Polańska.
- Robiliśmy błędy. Fatalne - uciął trener KPR Ruchu Chorzów, Ivo Vavra. - Nie możemy sami oddawać piłek przeciwnikowi. Dużo rozmawiamy, ale nie robimy tego, co sobie założyliśmy na boisku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: treningi z nią dałyby popalić! Polska dziennikarka w formie
Zespół z Chorzowa w następnej kolejce podejmie Młyny Stoisław Koszalin, który zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w dziesięciozespołowej PGNiG Superlidze Kobiet. Przepaść punktowa jest już jednak dość duża. Zawodniczki Ivo Vavry tracą do swoich najbliższych rywalek osiem "oczek".
- Jest coraz bliżej, w sobotę gramy u siebie i mam nadzieję, że się przełamiemy. Po zmianie trenera nasza gra jest dużo szybsza, mamy trochę inną obronę i trochę inaczej funkcjonujemy w ataku. Wiadomo jeszcze się uczymy nowej gry, ale idzie nam coraz lepiej - zakończyła Marcelina Polańska.
Czytaj także:
"To dla mnie wielkie wyróżnienie". Młody Polak może poprowadzić kadrę do sukcesu na MŚ
MŚ 2023: Duże osłabienie rywala Polaków. Francja traci ważnego zawodnika