Oto pierwsza chwila prawdy. Reprezentacja Polski znajduje się na ostatniej prostej przed rozpoczynającymi się 11 stycznia mistrzostwami świata, które odbędą się w Polsce i Szwecji. Dla selekcjonera Patryka Rombla rozpoczynający się w środę w TAURON Arenie Kraków 4 Nations Cup był również szansą na selekcję graczy przed najważniejszym turniejem.
Na inaugurację Biało-Czerwoni zmierzyli się z kadrą Tunezji. Mecz z 12. drużyną na MŚ 2019 miał dać odpowiedź na to, w jakiej formie są Biało-Czerwoni na dwa tygodnie przed mistrzostwami świata. Podopieczni Rombla wystąpili niemal w najsilniejszym składzie jedynie bez Macieja Gębali i Szymona Działakiewicza, którzy dopiero niedawno skończyli swoje zmagania ligowe oraz Szymona Sićki, który wciąż leczy uraz po koszmarnie wyglądającym upadku.
Początek meczu był bardzo wyrównany. Gra toczyła się bramka za bramkę. Tunezyjczycy grali bardzo agresywnie w obronie, co oddaje fakt, że 4 z pierwszych 5 bramek Biało-Czerwoni zdobyli po rzutach karnych. Biało-Czerwoni z kolei w defensywie prezentowali się słabo, co zaczęło mieć swoje odbicie w wyniku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Krótki przestój w ataku sprawił że po trafieniu Anouara Ben Abdallaha zespół z Afryki wygrywał już trzema bramkami. Chwilę później wykorzystali fakt, że Biało-Czerwoni grali w osłabieniu i wycofali bramkarza. Rzut przez całe boisko zaliczył golkiper Ali Bedir i jego ekipa wygrywała już 12:8. W końcówce Polacy przełamali przestój w ataku, ale dalej mieli problemy z zatrzymaniem akcji rywali. Nie pomogła w tym nawet zmiana bramkarza, bowiem Jakub Skrzyniarz zastąpił Mateusza Korneckiego. Pierwsze 30 minut gospodarze przegrali 14:18.
Wydawało się, że w ofensywie Biało-Czerwoni zażegnali większość problemów. W końcu przez z 7 minut zdobyli aż 5 bramek. Do tego dwie udane interwencje zaliczył Jakub Skrzyniarz. Sygnał do odrabiania strat dał Andrzej Widomski (20:22). Nasi reprezentanci mieli nawet szansę na złapanie kontaktu.
Dali nam ją sami przeciwnicy. Zaczęli mniej trafiać w bramkę, gubili piłkę. Gospodarze nie potrafili jednak kompletnie tego wykorzystać. Wróciły demony nieskuteczności w ataku i różnica pozostawała na poziomie dwóch-trzech bramek. W końcu jednak oczekiwane przełamanie nadeszło. I to wtedy, kiedy graliśmy w osłabieniu. Tunezyjczycy dwukrotnie stracili piłkę, a Polacy wyszli z kontrą. Po szybkiej akcji Arkadiusza Moryto na 10 minut przed końcem na tablicy wyników widniał remis 26:26.
I gdy wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, Biało-Czerwoni zepsuli dwie akcje w ataku. Takiego błędu nie popełnili zawodnicy z Afryki, którzy odbudowali trzypunktową zaliczkę. Gdy na nieco ponad 3 minuty przed końcem, karnego prosto w nogi bramakrza rzucił Jan Czuwara stało się jasne, że Polacy tego meczu nie wygrają. Wprawdzie walczyli do ostatniej minuty, ale na nic to się zdało. Gospodarze przegrali ten mecz 31:32.
W czwartek o 18:00 Polacy zagrają z Koreą Południową. Zespół z Azji w środę pokonał Brazylię 28:22.
Polska - Tunezja 31:32 (14:18)
Polska: Kornecki, Skrzyniarz, Krajewski, Przytuła, Daszek, Jędraszczyk, Olejniczak, Komarzewski, Walczak, Bis, Pietrasik, Widomski, Czuwara, Pilitowski, Moryto, Dawydzik, Gębala T.
Tunezja: Harbaoui, Boughanmi, Namil, Ben Ghali, Abdelli, Rmiki, Maaref, Ben Salah, Rzig, Bacha, Jallouz, Toumi, Maoua, Belkaied, Jaballah, Darmoul, Bed Abdallah, Jbeli
MVP: Abdelhak Ben Salah (Tunezja)
Czytaj więcej:
Duńska legenda imponuje w Bundeslidze. 41-latek dokonał wielkiej rzeczy