Flemming Oliver Jensen (trener Wisły): - Dziękuje drużynie z Piotrkowa. Mam nadzieję, że w dalszej fazie osiągnięcie sukces. Przed tym meczem koncentrowaliśmy się nad trzech zawodnikach gości grających z numerem 7(Dominik Płocienniczak- red.), 10 (Paweł Laskowski- red.) oraz na pozycji kołowego (Mateusz Jankowski - red.). Myślę, że w pewnym sensie odnieśliśmy sukces przeciwko tym zawodnikom. Ten mecz pokazał również, że mamy szeroką ławkę. Byłem bardzo smutny, że Dima i Miszka nie mogą zagrać. Ale są inni zawodnicy, którzy mogą ich zastąpić i to jest najważniejsze. Jeżeli chcemy osiągnąć sukces w lidze, musimy mieć takich zawodników. Patrząc na Vegarda to jest on niesamowity w polskiej piłce ręcznej. Potrafi myśleć i grać w tym samym momencie. Czasami kiedy biorę czas pozwalam mu powiedzieć, co mamy dalej robić. W tej chwili mamy dobrą atmosferę w drużynie. Każdy zawodnik cieszy się z sukcesu swojego kolegi i oto chodzi w procesie budowania zespołu. Uważam jednak, że możemy grać dużo lepiej. Zespół Piotrkowa przestrzelił wiele sytuacji, ale my również nie byliśmy lepsi. Teraz czekają nas dwa trudne mecze: w Olsztynie i w Pucharze EHF. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej gry. Mam nadzieję, że Morten już niedługo wróci na boisko. Dima ma naciągnięty mięsień przywodziciela, a w tym przypadku cztery tygodnie to jest minimum. Mamy jednak innych zawodników i w każdym meczu próbuję ich wystawiać. Najprawdopodobniej w ciągu trzech tygodni w pełnym treningu będzie już Michał Zołoteńko. Arek Miszka ma zapalenie oskrzeli i bierze antybiotyki, więc tutaj nic nie przyspieszymy. Najtrudniejsze zadanie czeka mnie, kiedy będziemy mieć do dyspozycji wszystkich. Ale to pozytywne zmartwienia.
Piotr Dropek (trener Piotrkowianina): -Muszę stwierdzić, że Wisła to naprawdę dobra drużyna, która gra świetną piłkę dla oka. Moi podopieczni próbowali dzisiaj powalczyć, ale są oni bardzo młodzi i nie wszystko im wychodziło tak, jak chcieli. Myślę, że wyciągniemy wnioski po tym spotkaniu.
Adrian Fiodor (Wisła): - Tym spotkaniem pokazaliśmy na pewno, że mamy szeroką, wyrównaną kadrę, a to bardzo ważne jeśli walczymy na tylu frontach. Wygraliśmy pewnie dzięki dobrej grze w obronie, która pozwalała nam wyprowadzać kontrataki. spodziewałem się, że mogę dostać swoje pięć minut w tym spotkaniu. Udało się i myślę, że nie było najgorzej. Debiut w ekstraklasie trochę mnie sparaliżował, ale cieszę się niesamowicie, bo spełniło się jedno z moich marzeń. Z tego miejsca chciałbym także podziękować kibicom za wsparcie.
Bartosz Wuszter (Wisła): - Zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Zarówno trener, jak i my jesteśmy zadowoleni z gry w obronie i cieszymy się, że Piotrkowianin rzucił nam tak mało goli. Po ciężkim tygodniu, bo był to jeden z ostatnich okresów, gdzie mogliśmy ciężko popracować przed tym maratonem, jakim będzie gra praktycznie co trzy dni. Miałem trzymiesięczny rozbrat z piłką i ciężko jest teraz się tak od razu wkomponować w zespół. Bardzo bym chciał grać i bardzo tęsknię za boiskiem. Jeśli tylko trener będzie dawał mi szansę to postaram się nadrobić zaległości w przyspieszonym tempie i jak najbardziej pomagać chłopakom na parkiecie.
Dominik Płócienniczak (Piotrkowianin): - Delikatnie mówiąc to spotkanie było dla nas bardzo nieudane. W zasadnie nie pokazaliśmy nic. Nie graliśmy może bez charakteru, ale gdzieś zabrakło wiary w nawiązanie równorzędnej walki. Zarówno personalnie, jak i organizacyjnie oraz finansowo Wisła jest klubem zdecydowanie lepszym i ciężko było się spodziewać wyniku innego, niż zwycięsto gospodarzy. Nie wiem czy zabrakło sił, czy byliśmy stremowani. Płock jest zupełnie inną drużyną, niż Olsztyn, Kwidzyn, czy Głogów, z którym graliśmy. Zawodnicy bardziej nastawiają się na graczy, którzy zdobywają więcej bramek dla rywali i dlatego nie pograłem dziś za dużo. Raz więcej rzucasz Ty, raz kto inny - taki jest sport. Wszyscy Wiślacy napsuli nam sporo krwi, a szczególnie „leczył” nas bramkarz. Doskonale nas czuł, a my oddawaliśmy niedokładne rzuty… W naszym zespole dobrze zagrał Mateusz Jankowski. Wykorzystał sytuacje, które miał – może nie w stu procentach, ale jednak to co powinno wpadało do siatki. Ogólnie wszyscy walczyliśmy, niestety nie udało się.
Mateusz Jankowski (Piotrkowianin): - Jak oceniłbym spotkanie w naszym wykonaniu? Tragicznie. Walczyliśmy do pewnego momentu, ale Wisła to klasowy zespół i na dzień dzisiejszy nie byliśmy w stanie postawić warunków rywalom. Mam nadzieję, że w meczu w Piotrkowie będzie lepiej. Wiedzieliśmy, że wisła świetnie gra z kontry i właśnie tym elementem "rozjechali" nas. Zabrakło nam szybkiego powrotu do obrony, potem opadliśmy z sił, a efekt wszyscy widzieliśmy. Wiślacy w obronie grają już dużo mniej brutalnie niż do tej pory - skupiają się na tym, żeby odebrać piłkę, a nie komuś przylać, jednak do całkowicie czystej gry jeszcze trochę im brakuje. Nie uważam się za najlepszego zawodnika Piotrkowianina w dzisiejszym meczu, gdyż nie byłem tak skuteczny jakbym sobie tego życzył. Sądzę, że dziś ogólnie jako zespół zagraliśmy bardzo słabo i raczej żaden z nas nie wyróżnił się jakoś szczególnie. Bardzo obawialiśmy się Madsena, jednak to Adam Twardo wyrasta na filar płockiego zespołu, no i oczywiście Marcin Wichary w bramce. Dla nas każdy mecz to jest bitwa i miejmy nadzieję, że wyjdziemy zwycięsko z wielu z nich. Po prostu walczymy o życie.