Grający menadżer NMC Powen Michał Szolc zauważa wiele błędów w grze swojej drużyny. Do pomyłek dopuścili się także, jego zdaniem, sędziowie stolikowi. - Jeżeli pan sędzia przychodzi na mecz 15 minut przed jego rozpoczęciem, to należy się spodziewać tego, ze nie będzie potrafił obsługiwać zegara - powiedział Szolc na łamach portalu sportslaski.pl.
W końcówce meczu sędzia popełnił ogromny błąd, wpisując błędnie na tablice świetlną karę. - My zasugerowaliśmy się tym, co wskazywała tablica. Trudno, żebyśmy jeszcze sprawdzali to przy stoliku - dodał Szolc. Przez ten błąd na parkiecie grała nieodpowiednia liczba piłkarzy. Menadżer drużyny na zakończenie stwierdził jednak, że główny wpływ na porażkę miała postawa zawodników, a nie błędy sędziów.