Wielkie nerwy w Płocku. Łomża Vive Kielce mistrzem Polski!

PAP / Szymon Łabiński / Zawodnik Orlen Wisły Płock Dmitri Zhitnikov (2L) oraz Dylan Nahi (L), Tomasz Gębala (2P) i Artsem Karalek (P) z Łomży Vive Kielce
PAP / Szymon Łabiński / Zawodnik Orlen Wisły Płock Dmitri Zhitnikov (2L) oraz Dylan Nahi (L), Tomasz Gębala (2P) i Artsem Karalek (P) z Łomży Vive Kielce

Wielkich emocji dostarczyło ostatnie starcie sezonu między Orlen Wisłą Płock a Łomżą Vive Kielce. Starcie zakończyło się remisem 20:20, co sprawiło, że tytuł mistrza Polski powędrował do szczypiornistów kieleckiego klubu.

Pojedynek między Orlen Wisłą Płock a Łomżą Vive Kielce już od kilku tygodni elektryzował. Dawno żaden mecz nie wzbudził aż takich emocji jeszcze zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek - ogromne napięcie wygenerowała przede wszystkim zmiana terminu spotkania i dyskusja, jaka wokół tej sytuacji toczyła się w mediach społecznościowych.

Do ostatniej chwili trzymana była w tajemnicy tożsamość arbitrów, wiadomo było jedynie, że starcie poprowadzą zagraniczni sędziowie. Ostatecznie na parkiet Orlen Areny wybiegła chorwacka para Matija Gubica i Boris Milosević.

Chorwaci od początku spotkania mieli ręce pełne roboty. Już na rozgrzewce widać było, że szczypiorniści obu zespołów są niezwykle zmotywowani i skoncentrowani. Iskrzyć zaczęło błyskawicznie. Nie minęła nawet minuta, a czerwoną kartkę zobaczył Mirsad Terzić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!

Napięcie rosło z każda minutą, oba zespoły poszły na prawdziwą wymianę ciosów. Kielczanie postawili na grę siedmiu na sześciu, a płocczanie w defensywie wspinali się na wyżyny swoich możliwości. W szeregach żółto- biało-niebieskich doskonale spisywał się Andreas Wolff i to dzięki jego fantastycznym obronom wynik oscylował wokół remisu. Zawodnicy z województwa świętokrzyskiego bowiem mocno męczyli się w ofensywie.

W 14. minucie za rzut w twarz niemieckiego bramkarza czerwoną kartką zobaczył Przemysław Krajewski, chwilę później z boiska wyleciał Miguel Sanchez Migallón. Nie minęły dwie minuty a sędziowie znów sięgali do kieszeni - tym razem ukarany został Leon Susnja.

Napięcie rosło, zawodnikom trudno było utrzymać nerwy na wodzy. Stawka meczu dawała o sobie znać. Po trzydziestu minutach gry przewagę dwóch trafień mieli szczypiorniści Orlen Wisły.

Nafciarze po przerwie poszli za ciosem i fantastycznie rozpoczęli drugą połowę spotkania. Płocczanie zaczęli od niezwykle mocnego uderzenia i szybko rzucili się do budowania przewagi. Kielczanie wciąż mieli ogromne problemy w ataku - większość ich bramek padała po indywidualnych akcjach.

Cztery czerwone kartki w meczu to mało?  Tomasz Gębala dołożył do puli dwa kartoniki - najpierw zobaczył czerwoną, a zaraz po niej niebieską kartkę. Emocje ani na chwilę nie opadały.

Tymczasem płocczanie prowadzili już pięcioma trafieniami, a przyjezdni nadal mieli ogromne problemy ze skutecznością. Alex Dujshebaev próbował szarpać w ataku żółto-biało-niebieskich, ale gospodarze grali niezwykle czujnie w obronie.

Od 40. minuty Nafciarze musieli radzić sobie bez Niko Mindegii, który po kontuzji kolana został zniesiony z boiska. Nieobecność Hiszpana mocno wpłynęła na postawę połocczan. Kielczanie natomiast poczuli, że są w stanie odrobić straty i tym razem to oni rzucili się do ataku. Gospodarze wpadli w tarapaty, przez ponad dziesięć minut nie potrafili pokonać Wolffa, niezwykle doskwierał im też brak Abela Serdio

W 51. minucie Artsiom Karalek doprowadził do remisu i walka zaczęła się od nowa. Chwilę później do bramki Morawskiego trafił Kulsz i Łomża Vive znów wyszła na prowadzenie. Emocje w końcówce sięgały zenitu - Wiślacy szybko wrócili do gry i dawali z siebie wszystko, by zdobyć tytuł. Kielczanie jednak rzucili na szalę całe swoje doświadczenie i to oni w decydujących momentach zachowali więcej zimnej krwi.

Na trzydzieści sekund przed ostatnią syreną o czas poprosił Dujszebajew (na tablicy wyników widniało po 20). Do końca meczu żadna z drużyn nie rzuciła już bramki. Remis w regulaminowym czasie gry dał mistrzostwo Łomży Vive Kielce.

Wybuch radości kielczan przerwała seria rzutów karnych. W tej lepsi okazali się przyjezdni - trafili wszystkie siódemki. MVP spotkania został wybrany Andreas Wolff.

Orlen Wisła Płock - Łomża Vive Kielce 20:20 k. 3:5 (12:10)

Orlen Wisła: Morawski, Witkowski - Daszek 4, Lucin, Jurecić, Fernandez 1, Serdio 5, Susnja, Szita 2, Krajewski, Terzić, Mihić, Czapliński, Mindegia, Żytnikow 2, Kosorotow 6
Karne: 4/10
Kary: 8 min. (w tym trzy czerwone kartki - Terzić, Krajewski, Susnja)

Łomża Vive: Kornecki, Wolff - Vujović 1, Sanchez-Migallon, Olejniczak, Sićko 1, A. Dujshebaev 3, Tournat 1, Karacić 1, Kulesz 3, Moryto 7, D. Dujshebaev, Paczkowski, Gębala 1, Karalek 2, Nahi
Karne: 5/5
Kary:  12 min. (w tym czerwona kartka Sanchez-Migallion, niebieska Tomasz Gębala)

Czytaj też:
Rewolucyjne zmiany w przepisach
Polak zostaje w klubie Ligi Mistrzów

Źródło artykułu: