W tym artykule dowiesz się o:
Pogonił Niemców
- Smolarek! Pójdzie sam na sam z bramkarzem, pusta bramka... Szansa dla polskiej reprezentacji! Nie ma bramki! Goool! 2:0 dla Polski! Smolarek! - krzyczał do mikrofonu Jan Ciszewski 10 października 1981 r. Świetnym występem przeciwko NRD (Biało-Czerwoni zwyciężyli w Lipsku 3:2) Włodzimierz Smolarek (zdobywca dwóch bramek) podbił serca polskich kibiców.
Zwycięstwo z NRD zapewniło Polakom awans na mundial w Hiszpanii w 1982 r. - To najważniejsze bramki w mojej karierze i mój najlepszy mecz w życiu - mówił po latach były napastnik Widzewa Łódź.
Andrzej Szarmach i Włodzimierz Smolarek. Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Hiszpania, 1982 r. pic.twitter.com/l9zqfrKOXN
— PAP Arch Foto (@paparchfoto) 14 grudnia 2016
Zatrzymał ZSRR
Popisowym numerem Smolarka było holowanie piłki do narożnika boiska i utrzymywanie jej tam w celu zyskania cennego czasu gry. Po raz pierwszy reprezentant Polski zaprezentował to zagranie w meczu z NRD (w 1981 r.), ale udoskonaloną wersję wypróbował rok później w potyczce ze Związkiem Radzieckim (wynik 0:0 dał Biało-Czerwonym awans do strefy medalowej) na mundialu w Hiszpanii.
W końcowych minutach spotkania Smolarek doprowadzał do szewskiej pasji radzieckich piłkarzy, przetrzymując piłkę w narożniku boiska. - Ten taniec z piłką w narożniku przeszedł do legendy. Teraz stosuje się to bardzo często, ale prawa autorskie powinny należeć do Włodka - przyznał w jednym z wywiadów Jan Tomaszewski. - Ruskie w ogóle nie wiedzieli wtedy, co się dzieje - wspominał po latach Janusz Kupcewicz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się bawią słynni sportowcy (WIDEO)
Zabrał sędziemu kartki
W środowisku piłkarskim krąży anegdota, która pokazuje, że Smolarek - oprócz waleczności i zadziorności na boisku - miał doskonałe poczucie humoru. W trakcie jednego z meczów Smolarek zauważył, że sędziemu wypadły z kieszeni kartki. Zamiast jednak oddać kartoniki arbitrowi, wsunął je do swojej skarpety. Kiedy sędzia boczny nakazał mu oddanie kartek, zawodnik odpowiedział, że zrobi to, jeśli tylko będą potrzebne. Dopiero kilka minut później zwrócił arbitrowi zgubę.
#WłodzimierzSmolarek #Poland pic.twitter.com/dAyQaFZpy1
— OldFootballPictures (@OldFootball11) 17 czerwca 2017
Trenował z końmi
W trakcie odbywania zasadniczej służby wojskowej Smolarek miał okazję występować w barwach Legii Warszawa. Nie chciał jednak zadeklarować, że po odbyciu służby zostanie w Legii. W efekcie został karnie przesunięty do jednostki w Starej Miłosnej, gdzie był... stajennym! Mógł tylko pomarzyć o treningach piłkarskich, więc żeby nie stracić formy, ścigał się z końmi!
W międzyczasie podpisał kontrakt z Widzewem Łódź, na którego mecze uciekał z jednostki wojskowej. - Zbyszek Boniek dziwił się, że na boisko wbiega facet, którego nie ma nawet w składzie ani na odprawie, ale wcale mu ten fakt nie przeszkadzał. Jednak miarka się w końcu przebrała i zagrożono mi aresztem - wspominał Smolarek.
Mecz "dwóch na... 20"
Jedną z często przytaczanych anegdot na temat Smolarka jest historia meczu "dwóch na... 20". - Graliśmy kiedyś na wyjeździe. Dla nas był to mecz o czapkę śliwek, a gospodarze musieli wygrać. Koledzy mieli chęć odpuścić to spotkanie - zdradził Zbigniew Boniek.
- Kiedy trener wyszedł, doszło w szatni do gorącej dyskusji. Omal się nie pobiliśmy. Zespół demokratycznie postanowił, że mecz odpuszczamy. Powiedziałem: "Róbcie, co chcecie. Ja gram, żeby wygrać". Włodek powiedział to samo. I zaczęliśmy mecz... dwóch na 20. Po pięciu minutach graliśmy trzech na 19, po dziesięciu było czterech na 18. Po pierwszej połowie graliśmy 11 na 11. Wygraliśmy 2:1. Na początku drugiej połowy Smolarek wziął piłkę 50 metrów od bramki, minął wszystkich i strzelił gola - zakończył "Zibi".
Był "głupim Polaczkiem"
- Dla kolegów z zespołu byłem tylko "głupim Polaczkiem". Niemcy na każdym kroku chcieli mi pokazać, że się nie nadaję. Na treningach nie podawali mi piłki, ciągle kopali - tak Smolarek wspominał początki swojego pobytu w Eintrachcie Frankfurt (w 1986 r.).
Problem postanowił załatwić po męsku. - Na kolejny trening założyłem więc ochraniacze, najdłuższe korki i poszedłem na całość. Najpierw zacząłem ich denerwować zakładaniem "siatek", a potem "wykosiłem" pół drużyny. Trener wściekły, pyta, co ja wyprawiam. Ja mu na to: "A jak mnie kopali, to pan nie reagował" - powiedział Smolarek.