La Liga: Dzień świra w Walencji. Porażka Atletico Madryt
Dziewiąta kolejka hiszpańskiej ekstraklasy nie zawiodła kibiców. Nie mieli lekko faworyci - FC Barcelona i Real wyszarpały zwycięstwa w końcówkach, a pierwszą porażkę w sezonie poniosło Atletico.
Co u największych?
FC Barcelona w ostatnich latach regularnie traciła punkty na Mestalla i była tego bardzo bliska także tym razem. W Walencji Duma Katalonii nie zagrała najlepiej, straciła na dłużej Andresa Iniestę (poważna kontuzja kolana), ale w końcu udało się jej wygrać 3:2 (1:0).
Do przerwy Blaugrana prowadziła po golu Leo Messiego, ale w drugiej połowie straciła dwa gole (Munir i Rodrigo), a mogła i kolejne. Do remisu doprowadził jednak Luis Suarez, a w 90. minucie rzut karny wykorzystał Messi. Barca wywiozła z trudnego terenu niezwykle ważne trzy punkty, dzięki któremu awansowała w tabeli.
Stało się to możliwe, ponieważ pierwszy raz w tym sezonie przegrało Atletico. Rojiblancos okazali się gorsi od Sevilli, a jedynego gola zdobył Steven N'Zonzi. Goście kończyli mecz w "10" - czerwoną kartkę zobaczył Koke. Gospodarze byli lepsi właśnie o tę jedną bramkę - Atletico miało swoje szanse, ale tym razem zawiedli Kevin Gameiro i Yannick Fereirra Carrasco.
Blisko straty punktów był także Real, jednak wyszarpał trzy punkty w starciu z Ahtletic. Królewscy mogą mówić o wielkim szczęściu - Baskowie powinni strzelić na Bernabeu więcej niż jednego gola, jednak pudłowali w niesamowity sposób. W końcówce skarcił ich super rezerwowy Morata. Tym samym uratował skórę Cristiano Ronaldo, któremu w niedzielę nie wychodziło niemal nic i w przypadku straty punktów to Portugalczyk stałby się obiektem największej krytyki.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)