W tym artykule dowiesz się o:
Nowe rozdanie, stare problemy
Pierwszy mecz w Lidze Mistrzów po 20-letniej przerwie miał być prawdziwym świętem futbolu w Polsce. Do poziomu nie dostosował się jednak nikt: sztab szkoleniowy, piłkarze, kibice czy służby porządkowe. Oprócz porządnego lania na boisku 0:6, głównym problemem dla właścicieli Legii Warszawa jest zachowanie pseudokibiców mistrza Polski.
Odpalone race nie będą większym problemem dla Legii. Schody zaczęły się w trakcie spotkania, podczas którego ludzie w kominiarkach wpadli na trybunę Borussii Dortmund. Co gorsze, całe zdarzenie zarejestrowały niemieckie media, które przekazały w świat naganne zachowanie kibiców z Warszawy.
Możemy być pewni, iż Legię spotka dotkliwa kara. Sytuację pogarsza również fatalna przeszłość kibiców z Warszawy, którzy niejednokrotnie narazili swój klub na potężne straty finansowe i wizerunkowe.
Mecz z Ajaxem przy pustych trybunach
W sezonie 2014/2015 podopieczni trenera Henninga Berga świetnie spisali się w Lidze Europy. Piłkarze mistrza Polski wygrali swoją grupę, w efekcie czego awansowali do 1/16 rozgrywek, w której rywalizowali ze słynnym Ajaxem Amsterdam.
Święto futbolu kilka miesięcy wcześniej popsuli jednak kibice Legii. Przypomnijmy, iż podczas spotkania fazy grupowej z Lokeren, część fanów Legii obrażała czarnoskórego bramkarza belgijskiej drużyny Boubacara Barry'ego.
Stadion mistrza Polski został zamknięty na dwa mecze w europejskich pucharach. O ile ostatnie spotkanie z Trabzonsporem nie miało większego znaczenia, to pojedynek z Ajaxem był dla klubu oczkiem w głowie.
Mimo ogromnych starań włodarzy z Łazienkowskiej, UEFA nie zgodziła się na zawieszenie kary, nałożonej na stołeczny zespół za rasistowskie zachowanie kibiców. Oprócz tego klub musiał zapłacić łącznie 105 tys. euro grzywny za zamieszki na stadionie, użycie pirotechniki i inne akty wandalizmu.
Problemy po Celticu
Zanim Legia Warszawa w 2014 roku świetnie spisała się w fazie grupowej Ligi Europy, musiała przebrnąć 4. rundę eliminacji. Rywalem Wojskowych było kazachskie Aktobe. Sierpniowa rywalizacja przebiegała jednak w cieniu spotkań z Celticiem Glasgow, po których drużyna ze stolicy z powodów biurokratycznych została wykluczona z Ligi Mistrzów.
Upust swojej frustracji dali również kibice Legii, którzy ponownie narazili swój klub na duże kłopoty. Fani mistrzów Polski wywiesili wielki transparent, przedstawiający logo UEFA zawierające świnię oraz napis "Because Football Doesn't Matter. Money Does" ("Ponieważ piłka nożna nie ma znaczenia. Pieniądze mają"). Oprócz napisu, na stadionie pojawiło się wiele rac.
Tym razem UEFA była bardzo łaskawa dla Legii. Nad zespołem z Warszawy wisiała groźba zamknięcia stadionu. Ostatecznie federacja poszła na rękę Legii, poprzestając na karze finansowej w wysokości 80 tysięcy euro. - Wiem, że mogło być gorzej. Doceniam to - napisał wówczas właściciel Dariusz Mioduski.
Zaczęło się od Wilna
Swój wizerunek w Europie Legia Warszawa zepsuła przede wszystkim wydarzeniami w Wilnie w lipcu 2007 roku.
W trakcie meczu Pucharu Intertoto z Vetrą na murawę wpadli rozzłoszczeni fani stołecznej ekipy. Uzbrojeni w pręty wyłamane z ogrodzenia próbowali zaatakować policję. Oprócz tego w ruch poszły świece dymne i kamienie. Zdemolowane zostały banery wokół boiska i część stadionu.
UEFA zweryfikowała wynik na 3:0 dla Vetry, a Legię wykluczyła na dwa lata z europejskich pucharów. Później karę jednak zawieszono.