W tym artykule dowiesz się o:
Urodzony w Moskwie, gdzie mieszka nieprzerwanie od półtora roku. Wcześniej był zawodnikiem Rubina Kazań, do którego przeszedł z Dynama Kijów. Rubin zapłacił za niego aż 12,9 miliona euro.
Obecny sezon nie jest dla Eremenki zbyt udany. W 16 spotkaniach zaliczył dwie asysty i nie zdobył żadnego gola. Przed rokiem radził sobie zdecydowanie lepiej: w lidze rosyjskiej trafiał do siatki aż 13-krotnie. Miał też sześć asyst. Bilans całkiem niezły jak na ofensywnego pomocnika.
Na Twitterze przedstawia się jako rozgrzewacz ławki rezerwowych w Chievo Werona i zawodnik MMA w piłkarskich butach. Trudno jednak powiedzieć, by Hetemaj często zajmował miejsce siedzące. W obecnym sezonie robił to wyłącznie na trybunach - z powodu kontuzji. Poza tym, kiedy tylko był zdrowy, zawsze grał. Większość spotkań od pierwszej do ostatniej minuty. Dysponuje znakomitym podaniem z głębi pola, potrafi też świetnie wykonać rzut wolny. Przekonali się o tym choćby reprezentanci Irlandii Północnej. Hetemaj trafił do siatki w meczu przeciwko tej drużynie po piekielnie mocnym uderzeniu ze stałego fragmentu. Piłka leciała z ogromną szybkością, a następnie odbiła się od słupka i wpadła do bramki.
Zobacz wideo: Dariusz Szpakowski: Cruyff był kwintesencją tego, co najlepsze w futbolu
{"id":"","title":"","signature":""}
Źródło: TVP S.A.
Kiedy latem ubiegłego roku przechodził do Bundesligi, wielu ekspertów pukało się po czołach. Jego zadaniem było zastąpienie Kevina Trappa, który we Frankfurcie miał status gwiazdy (odszedł do Paris Saint-Germain). Ku zaskoczeniu Hradecky radzi sobie znakomicie. Serwis transfermarkt.de wycenia go na 3,5 miliona euro. Jeśli utrzyma poziom, wartość powinna nadal iść w górę. Fin ze słowackim paszportem to świetny fachowiec, ale do Łukasza Fabiańskiego czy Wojciecha Szczęsnego droga daleka. Jego umiejętności prędzej zestawialibyśmy go z Przemysławem Tytoniem.
30-letni środkowy w narodowych barwach rozegrał już 51 spotkań. Pamięta zremisowany bezbramkowo mecz przeciwko Polsce z 2010 roku. Bardzo często zakłada opaskę kapitańską.
Moisander nigdy nie był piłkarskim wirtuozem. Osiągnął tylko całkiem niezły poziom europejski. Zdobywał mistrzostwo Holandii (trzy razy), grał też w Lidze Mistrzów. Na pewno nie jest łatwym do oszukania rywalem.
Latem 2011 Schalke 04 płaciło za niego półtora miliona euro. Dyrektor sportowy "Koenigsblauen", Horst Heldt miał nadzieję, że młody Fin podbije Bundesligę, ale po dwóch latach bez żalu sprzedał go Celtikowi Glasgow. Po niezbyt udanym roku w Szkocji odszedł na wypożyczenie do duńskiego Broendby Kopenhaga, którego zawodnikiem jest nadal. W Finlandii uważa się go z jednego z lepszych graczy, choć od pięciu lat nie przekroczył granicy 10 goli w sezonie. Nasi obrońcy nie muszą się obawiać akurat Pukkiego.
Chociaż nie skończył jeszcze 22 lat, ma na koncie aż 18 meczów w reprezentacji Finlandii. Jak na środkowego napastnika, jego bilans nie jest jednak imponujący: zdobył w niej tylko cztery bramki.
Dwa i pół roku temu zainteresował się nim Bayer Leverkusen. "Aptekarze" ściągnęli młodego Fina i od razu wypożyczyli do VfR Aalen. Później Pohjanpalo był jeszcze w HJK Helsinki, a latem 2014 roku przeniósł się do Fortuny Duesseldorf, gdzie pozostanie do końca sezonu.
Bohater najgłośniejszej zmiany barw klubowych w polskiej piłce minionego okienka transferowego. Były zawodnik Lecha Poznań na naszych boiskach radzi sobie bardzo dobrze. Jednak poziom wyżej jest już o wiele gorzej - Hamalainen na tle drużyn klasy FC Basel wypada słabo. Być może dlatego wylądował w Legii, a nie Bundeslidze jak wcześniej zakładał.