Wtorek w LM: Liga Mistrzów i Liga Misiów. Cocu przerażony

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W Manchesterze nie było Ligi Mistrzów, tylko Liga Misiów. Takich, co to jeszcze mają zimową drzemkę. W Madrycie mieliśmy za to istny horror. Wtorek z rewanżami 1/8 finału za nami. Oto ten dzień na ciekawych zdjęciach.

1
/ 5
KIKO HUESCA/PAP/EPA
KIKO HUESCA/PAP/EPA

Tak, zdecydowanie we wtorek można było przyjąć taką minę, jaką zaprezentował trener PSV Eindhoven Phillip Cocu. Tak wygląda człowiek, który ogląda horror, który nie wierzy w to, co widzi. Naprawdę, trudno było uwierzyć, że w Manchesterze grano mecz Ligi Mistrzów. Trudno też przejść do porządku dziennego nad tym, w jaki jego zespół odpadł w Madrycie z dalszej rywalizacji.

2
/ 5
JUANJO MARTIN/PAP/EPA
JUANJO MARTIN/PAP/EPA

PSV Eindhoven przez cały mecz łącznie z dogrywką nieco przynudzał, oddał tylko jeden celny strzał. Ale to nieważne. Liczyło się, że w serii rzutów karnych nie ma już faworytów. Są tylko słabsi i mocniejsi psychicznie. Na Estadio Vicente Calderon w Madrycie rozegrał się horror. To była istna kolonia karna. Piłkarze strzelali jak leci, bramkarze wpuszczali wszystko jak leci. Aż do ósmej kolejki. Luciano Narsingh huknął w poprzeczkę, Juanfran strzelił gola i Atletico Madryt mogło świętować.

Cocu tego dnia miał jeszcze jeden powód, aby zrobić taką zdziwioną minę....

3
/ 5

A był nim przedmeczowy kibicowski pokaz, z jakże trafnym hasłem. "Nunca dejer de creer", czyli "Nigdy nie przestawaj wierzyć". W serii rzutów karnych ta wiara Atletico bardzo się przydała.

W Madrycie jeszcze mieliśmy Ligę Mistrzów. Zapraszamy zatem do Ligi Misiów!

4
/ 5
Peter Powell/PAP/EPA
Peter Powell/PAP/EPA

Tak wyglądały górne trybuny stadionu w Manchesterze. Szczęśliwi ci, którzy tego dnia zostawili tam puste krzesełka. Niestety, nie było czego oglądać. Mecz rewanżowy pomiędzy Manchesterem City i Dynamem Kijów był przeraźliwie nudny. Strzałów było jak na lekarstwo, zagrożenia pod bramkami jak na lekarstwo i tyleż emocji.

Goli nie było. Anglicy awansowali, bo w pierwszym meczu wygrali na wyjeździe 3:1.

W Manchesterze zagrał jeden Polak.

5
/ 5
OLI SCARFF/AFP
OLI SCARFF/AFP

To oczywiście Łukasz Teodorczyk. I tylko na zdjęciu wygląda, że górował nad rywalami. Choć trzeba oddać, że jedyny wart uwagi strzał w pierwszej połowie oddał właśnie on.

Reprezentant Polski wyszedł na mecz w pierwszym składzie, w przerwie został w szatni. Podobnie było w meczu z Kijowie. Nie był to jego najlepszy dwumecz w życiu. Delikatnie mówiąc.

Zobacz wideo: Onyszko: wytoczono mi proces za szerzenie nienawiści. Mieli w stu procentach rację

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
GallAntonin
16.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piłka kopana jest obok bejsbola najnudniejszą grą. Wgapiać się przez 90 minut na bieganie w kółko, kopanie piłki i nóg przeciwnika, gdzie popadnie, słuchanie bydlęcych krzyków tzw kibiców i... Czytaj całość