W tym artykule dowiesz się o:
Transfery z Ruchu do Legii Warszawa wśród fanów chorzowskiego klubu wzbudzają sporo emocji. Swego czasu zawodnicy trafiali na Łazienkowską, ponieważ... byli powoływani do wojska. Zdarzało się, jak w przypadku Andrzeja Buncola, że do klubu z Cichej już nie wracali.
W wolnej Polsce transfery odbywały się w obie strony. Zaczęło się od lata 1994 roku, kiedy do Legii przeszedł najpierw Piotr Mosór, a kilka tygodni później Jacek Bednarz. Kibice chorzowskiego zespołu długo nie potrafili wybaczyć piłkarzom przejścia do znienawidzonej Legii. Pretensje mieli szczególnie do rodowitego chorzowianina, czyli Bednarza, który obecnie... pracuje w Ruchu. Z kolei Mosór na Cichą wrócił w 2003 roku.
Na kolejny transfer, tym razem do Chorzowa, kibice musieli czekać do jesieni 1997 roku. Na Cichą został wypożyczony Piotr Włodarczyk. W Ruchu zawodnik szybko zaaklimatyzował się, zyskał przydomek "Nędza" i... po sezonie wrócił do Legii. Jednak tylko na pół roku.
Z kolei latem 1998 roku z Cichej na Łazienkowską przeniósł się Sergiusz Wiechowski. Pochodzący z Warszawy piłkarz zanotował w Chorzowie świetny sezon i w swoich szeregach zapragnęła mieć go Legia. Jednak 24-letni zawodnik w klubie ze stolicy, a później m.in. w mocnej wówczas Pogoni Szczecin, tak dobrze jak w sezonie 1997/98 w Ruchu już nie zagrał. Przy Cichej zawodnik pojawił się jeszcze wiosną 2002 roku, ale był to cień piłkarza sprzed lat.
Zimą 1999 roku Ruch został ponownie właścicielem karty zawodniczej Włodarczyka. Była to część rozliczeń za transfer do Legii najlepszego strzelca chorzowskiego zespołu Mariusza Śrutwy. Chorzowscy fani znowu byli w szoku. Z klubu odeszła jedna z gwiazd. Dopiero po latach okazało się, że chcąc ratować budżet klubu działacze musieli zdecydować się na sprzedaż zawodnika, który sam nie za bardzo chciał odchodzić z Ruchu.
Śrutwa furory przy Łazienkowskiej nie zrobił, a najlepszy występ zanotował w meczu przeciwko... Ruchowi, któremu strzelił dwa gole. Zimą 2000 roku Super-Mario był z powrotem w Chorzowie, ale początki miał trudne. Część kibiców długo nie potrafiła wybaczyć mu zmiany barw.
Z kolei Włodarczyk dobry czas dla siebie przy Łazienkowskiej rozpoczął wiosną 2004, a 2,5 roku później sięgnął z Legią po mistrzostwo Polski.
W zupełnie innym klimacie odbył się transfer na Łazienkowską Łukasza Surmy. Fatalna sytuacja finansowa klubu z Chorzowa zmusiła działaczy do kolejnej sprzedaży najlepszego zawodnika. Pomocnik z Ruchu odszedł w sierpniu 2002 roku, po derbowym meczu z GKS Katowice. Surma ściskał się z kibicami, którzy dziękowali mu za serce oddane chorzowskiej drużynie.
Los sprawił, że niespełna jedenaście lat później zawodnik wrócił do Ruchu, gdzie gra do teraz i obecnie jest liderem wszech czasów w liczbie meczów w ekstraklasie. Wkrótce na boiska wybiegnie po raz 500.
Po spadku Ruchu z ekstraklasy na kolejny transfer z Legii czekano do zimy 2005 roku, kiedy do Chorzowa ze stolicy przyszedł Anglik Eddie Stanford. Przy Cichej grał przez pół roku, ale niczym się nie wyróżnił.
Chyba nikt nie przypuszczał, że dopiero w 2014 roku dojdzie do następnego przejścia zawodnika z Legii do Ruchu. Do Chorzowa, z kartą zawodniczą na ręku, trafił Wojciech Skaba, który jednak, podobnie jak w stolicy, jest drugim bramkarzem zespołu.
W tym samym czasie graczem chorzowskiego klubu został napastnik Michał Efir, który jednak wciąż nie potrafi złapać odpowiedniego rytmu i zademonstrować pełni nieprzeciętnych umiejętności. Zimą 2015 roku Ruch wykupił z Legii Kamila Mazka, a latem jako wolny gracz na Cichą przeszedł także stoper Mateusz Cichocki.
Aktualnie w kadrach obu drużyn znajduje się łącznie dziewięciu zawodników, którzy mają za sobą występy w obu klubach. W Ruchu są to wspomniani Skaba, Cichocki, Efir, Mazek i Surma, a także Maciej Iwański.
Z kolei barwy Legii reprezentują Tomasz Brzyski, Igor Lewczuk i swego czasu ulubieniec chorzowskich kibiców Arkadiusz Piech. Wszyscy jednak trafili do warszawskiego zespołu z innych klubów. Wiele wskazuje na to, że całą trójkę kibice przy Cichej zobaczą w niedzielnym meczu chorzowian z wicemistrzami Polski.