Śląsk chce napisać swoją historię
W 2000 roku piłkarze krakowskiej Wisły Kraków dokonali czegoś, co z pozoru wydawało się niemożliwe. Teraz taką samą niespodziankę chcą sprawić zawodnicy Śląska Wrocław, którzy rywalizują z Sevillą.
Po porażce 1:4 w Saragossie mało kto wierzył w możliwość wyeliminowania Hiszpanów. Dzień 28 września 2000 roku na stałe zapisał się nie tylko w historii Białej Gwiazdy, ale i polskiego futbolu.
Kiedy 14 września 2000 roku w pierwszym meczu I rundy Pucharu UEFA krakowska Wisła przegrała w Hiszpanii z Realem Saragossa 1:4, wielu postawiło krzyżyk na podopiecznych Orest Lenczyka. Piłkarze spod Wawelu mieli przed sobą jeszcze rewanż na własnym stadionie, ale możliwość odrobienia strat graniczyła z cudem. Kto przy zdrowych zmysłach wierzył, że polski zespół po wysokiej porażce na wyjeździe z ekipą Primera Division, zdoła jeszcze odwrócić losy rywalizacji?Zgodnie ze słynnym powiedzeniem: Dopóki piłka w grze, Wisła bardzo umotywowana wybiegła na murawę stadionu przy ulicy Reymonta. Wspierana dopingiem zaledwie 7 tysięcy widzów podjęła walkę z zespołem z Saragossy. I wygrała, 4:1, chociaż początkowo wcale się na to nie zanosiło.
Do rozstrzygnięcia losów awansu potrzebna była seria rzutów karnych. W niej szczęście dopisało właśnie drużynie z Krakowa. Całą Polskę ucieszył Jose Ignacio, który w decydującym momencie posłał piłkę obok bramki strzeżonej przez Artura Sarnata.
Wisła dokonała rzeczy z pozoru niemożliwej. Pokazała, że polski zespół może odprawić z kwitkiem drużynę z dużo wyżej notowanej ligi hiszpańskiej.
Teraz w takiej sytuacji znaleźli się piłkarze Śląska Wrocław. - My jako Śląsk Wrocław chcemy napisać swoją historię, bo mamy swój charakter, swój styl i tak chcemy być postrzegani - mówi Sebastian Mila, kapitan WKS-u.
-
Arcadius Zgłoś komentarzawansu :) A byłby to niewyobrażalny sukces.
-
Staleczka1947 Zgłoś komentarzSzkoda tych wykartkowanych graczy, bo oni faktycznie byli w dobrej formie. No cóż. Walczyć WKS
-
miro7 Zgłoś komentarzTo prawie niemożliwe.Ale tylko prawie!