W tym artykule dowiesz się o:
Sportschau
Reprezentacja Niemiec nie zawiodła swojej publiczności i po szalonym meczu 1/8 finału Euro 2024 pokonała Duńczyków na Signal Iduna Park w Dortmundzie. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0 (---> RELACJA) i nie brakowało w nim absolutnie niczego.
"Cóż za dzika gra: Niemcy pokonały Danię w bitwie burzowej z prawie 25-minutową przerwą (---> WIĘCEJ TUTAJ), po wielu decyzjach VAR - i są w ćwierćfinale Mistrzostw Europy" - ekscytuje się redakcja Sportschau. Dziennikarze chwalą ekipę Juliana Nagelsmanna za to, że "wytrzymała presję i zamknęła Danię na ich części boiska".
"Po kwadransie niemiecka drużyna miała sześć strzałów, 70 procent posiadania piłki, wygrała 70 procent pojedynków - ale bez gola. I żadnego przeciwnika. To się jednak zmieniło po 20 minutach, kiedy Dania zdecydowała się wziąć udział w meczu" - czytamy. "Potem nastało szaleństwo" - relacjonuje Sportschau.
"Bild"
"Bajka o letniej burzy" - tak zatytułował swój artykuł "Bild". Redakcja dodaje też, że po zwycięstwie Niemcy "dumnie wypinają klatki piersiowe", ponieważ zespół po raz pierwszy od 2016 roku dotarł do ćwierćfinału dużego turnieju. "I to nie musi się na tym kończyć..." - czytamy.
Redakcja wskazała także kluczowy moment meczu. Ważną postacią był wówczas duński obrońca Joachim Andersen, który w 48. minucie wpakował piłkę do siatki. Po analizie VAR dopatrzono się spalonego i bramka została anulowana, a cztery minuty później... Duńczyk zagrał ręką w polu karnym i sędzia podyktował "jedenastkę" dla Niemców, którą wykorzystał Kai Havertz.
"Duński bohater stał się tragiczną postacią meczu. Dzięki tym szalonym minutom i odrobinie zamieszania nasza drużyna dotarła do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Zespół Juliana Nagelsmanna mógł mieć jednak o wiele łatwiej w tym meczu" - pisze "Bild".
SPOX
"Niemiecka kadra dociera do ćwierćfinału mistrzostw Europy 2024 po burzowym chaosie w Dortmundzie. Pioruny, grzmoty, a potem błyskawica dwukrotnie uderzyła w duńską bramkę. Reprezentacja Niemiec w piłce nożnej po raz pierwszy od 2016 roku przedarła się do ćwierćfinału dużego turnieju i nie przeszkodziła jej 25-minutowa przerwa w postaci burzy" - czytamy o meczu.
"Co za spektakl w Dortmundzie" - pisze dziennikarz. Ekipa naszych zachodnich sąsiadów "pokonała w sobotę silnych Duńczyków", a jej kolejnym przeciwnikiem będzie jeden z faworytów Euro 2024 - Hiszpania lub "rewelacyjny zespół z Gruzji".
"Kai Havertz wysunął Niemców na prowadzenie po rzucie karnym, a później swoją magiczną stopą wszystko wyjaśnił Jamal Musiala, który zdobył swoją trzecią bramkę w turnieju. 'Jedziemy do Berlina' - skandowała radośnie publiczność. Naprawdę nie mogliśmy narzekać na brak rozrywki ten wieczór" - relacjonuje portal SPOX.
Sport1
"W ciągu kilku minut w 1/8 finału pomiędzy Niemcami a Danią doszło do kilku zwrotów akcji i wszystko zakończyło się dobrym wynikiem dla naszej drużyny narodowej. Niemieckich piłkarzy nie odstraszyła gwałtowna burza, która spowodowała przerwę w pierwszej połowie" - relacjonuje Sport1.
Niemieckie media piszą, że "Dania przeszła drogę z nieba do piekła, a Niemcy z piekła do nieba", nawiązując do kluczowego fragmentu w drugiej części spotkania z udziałem Joachima Andersena.
"Dania początkowo świętowała, gdy Joachim Andersen umieścił piłkę w siatce, ale Michael Oliver nie uznał gola, ponieważ Thomas Delaney był na spalonym. Kilka minut później kolejny cios dla Skandynawów. Po dośrodkowaniu Duńczyk dotknął piłki dłonią i ku przerażeniu Andersena, arbiter wskazał na jedenasty metr" - czytamy.