Grad goli w PKO Ekstraklasie. Górnik Zabrze wychodził z szatni "wściekły"

PAP / Sebastian Borowski / Na pierwszym planie zdjęcia: Krzysztof Kubica
PAP / Sebastian Borowski / Na pierwszym planie zdjęcia: Krzysztof Kubica

Cała naprzód w Lubinie. Nikt nie bronił, wszyscy atakowali. Górnik Zabrze wygrał 4:2 z KGHM Zagłębiem, a swoje gole zdobył w kwadransach otwierających obie połowy widowiska.

Górnik rozpoczął mecz od bardzo mocnego uderzenia. W 3. minucie Krzysztof Kubica przyczaił się pod bramką przeciwnika między Jhonem Chancellorem oraz Bartoszem Kopaczem. Piłka, po jego uderzeniu głową, zaliczyła lądowanie pod poprzeczką, a asystował mu Dariusz Pawłowski.

Nie minął kwadrans i w Lubinie padło więcej goli niż w pierwszym, piątkowym meczu PKO Ekstraklasy. Ponownie w centrum wydarzeń był Dariusz Pawłowski, który oddał strzał z powietrza na 2:0. Nie miał obok siebie przeciwnika po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przedłużonym przez Mateusza Cholewiaka. Pawłowski w 11. minucie miał na koncie gola oraz asystę. To był wymarzony start.

Górnicy robili, co chcieli, na połowie zniechęconych lubinian. Była szansa na trzeciego gola Piotra Krawczyka, po dośrodkowaniu Dariusza Pawłowskiego, a także sytuacja sam na sam Mateusza Cholewiaka z Dominikiem Hładunem. Zagłębie mogło zostać zdemolowane w trybie ekspresowym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!

W 26. minucie Zagłębie spróbowało wykorzystać pomocną dłoń od nieskutecznych zabrzan i zdobyło gola na 1:2. Co prawda pierwsze uderzenie Filipa Starzyńskiego zostało obronione przez Grzegorza Sandomierskiego, ale były reprezentant Polski miał jeszcze możliwość wykonania skutecznej dobitki. Nie popisała się w tym wszystkim defensywa Górnika, a solowa akcja Starzyńskiego robiła wrażenie.

Nie po raz pierwszy lubinianie i zabrzanie tworzyli atrakcyjne widowisko na poziomie PKO Ekstraklasy. Sporo było ataków, sytuacji podbramkowych oraz uderzeń. Mocne wrażenia nie skończyły się wraz ze zmianą stron.

W 47. minucie było kolejne uderzenie do siatki. Piotr Krawczyk zachował się skutecznie w polu karnym i uderzeniem na 3:1 odzyskał dwubramkowe prowadzenie dla Górnika. Po podaniu Bartosza Nowaka, ominął on płaskim kopnięciem Dominika Hładuna. Po trybunach stadionu zaczęły nieść się niewybredne okrzyki pod adresem lubinian.

W 52. minucie było prawie "po zawodach", ponieważ Górnik strzelił gospodarzom gola na 4:1. Przyjezdni przeprowadzili błyskawiczny atak z wykorzystaniem prawego skrzydła, a futbolówka trafiła w centrum pola karnego do Bartosza Nowaka. Miękka podcinka okazała się wystarczająca do pokonania bramkarza Miedziowych. Ponownie asystował Pawłowski - gracz meczu.

Zagłębie obudziło się w drugiej połowie, tak jak w pierwszej, czyli dopiero po dwóch ciosach od Górnika. Patryk Szysz zabrał się za wykonanie rzutu karnego przyznanego za zagranie ręką Krzysztofa Kubicy. Była 59. minuta i Szysz pokonał uderzeniem po ziemi nonszalancko ustawionego Grzegorza Sandomierskiego. Zrobiło się 2:4, a na liście strzelców znalazło się sześciu różnych zawodników.

KGHM Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 2:4 (1:2)
0:1 - Krzysztof Kubica 3'
0:2 - Dariusz Pawłowski 11'
1:2 - Filip Starzyński 26'
1:3 - Piotr Krawczyk 47'
1:4 - Bartosz Nowak 52'
2:4 - Patryk Szysz (k.) 59'

Składy:

Zagłębie: Dominik Hładun - Kacper Chodyna, Bartosz Kopacz, Jhon Chancellor, Sasa Balić (62' Mateusz Bartolewski) - Aleksandar Scekić (62' Cheikhou Dieng), Filip Starzyński (69' Jakub Żubrowski), Łukasz Łakomy (62' Łukasz Poręba) - Patryk Szysz, Erik Daniel (86' Tomasz Pieńko) - Martin Dolezal

Górnik: Grzegorz Sandomierski - Przemysław Wiśniewski, Rafał Janicki, Erik Janza - Dariusz Pawłowski, Krzysztof Kubica (81' Dariusz Stalmach), Alasana Manneh (81' Jean Mvondo), Mateusz Cholewiak - Lukas Podolski, Bartosz Nowak (87' Dani Pacheco) - Piotr Krawczyk (77' Robert Dadok)

Żółte kartki: Poręba (Zagłębie) oraz Kubica, Podolski (Górnik)

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok)

Czytaj także: Raków wygrał z problemami. Marek Papszun mówi o "heroizmie"
Czytaj także: Stomil nie odczarował Olsztyna. Nie pomógł rzut karny

Źródło artykułu: