Ryszard Okaj (trener MKS): Ciężko jest mi mówić, bo przegrywamy już kolejny mecz. Jest nam coraz ciężej. Chłopcy są w dołku psychicznym. Wypruliśmy się z Górnikiem Zabrze i było to widać - nie było werwy, nie było przytrzymania piłki w przodzie. Górnik bardzo dobrze wykonywał stałe fragmenty gry i to była tylko kwestia czasu, kiedy je wykorzysta. Krzysiek Stodoła bronił naprawdę wyśmienicie. Myślałem, że utrzyma do końca ten wynik 0:0, ale niestety nie udało się. Przed nami daleka droga. Gratuluję trenerowi Górnika.
Tomasz Kazimierowicz (pomocnik MKS): Myślę, że po stracie bramki w drugiej połowie zagraliśmy bardziej otwarcie i zmieniliśmy swoje oblicze. Staraliśmy się głównie nie stracić bramki, ale kiedy to już się stało, to zagraliśmy otwartą piłkę. Wydaje mi się, że widowisko wtedy było ciekawsze. Gdybyśmy wykorzystali tę pierwszą sytuację, to mogło nas podbudować. W tamtym momencie Łęczna była drużyną przeważającą w posiadaniu piłki, ale to my stworzyliśmy najlepszą sytuację i gdybyśmy to strzelili, oblicze meczu mogło się zmienić i nie wiadomo, jak to by się skończyło. Przy remisie Łęczna zaczęła trochę się gubić, byli trochę zaskoczeni, że strzeliliśmy bramkę. Nie grali już tak, jak na początku, dlatego my mogliśmy częściej utrzymywać się przy piłce i poszliśmy do przodu. Nie wiem czy był to błąd, czy nie, ale stworzyliśmy sytuacje. Teraz gramy z Stalową Wolą i trzeba w końcu wygrać.
Krzysztof Stodoła (bramkarz MKS): Po to stoję w bramce, żeby bronić. Niestety, na tyle strzałów to trudno, żeby nic nie wpuścić. Znowu popełniliśmy indywidualne błędy. Szkoda, bo znów wracamy bez punktów. Już czwarty mecz z kolei gramy dobrze, mamy sytuacje i niestety nic z tego nie wychodzi. Gdybyśmy wykorzystali tę sytuację na początku, to może byłoby inaczej. Widzieliśmy, że nie będzie lekko. Znowu zostawiliśmy zdrowie na boisku, ale to nie wystarczyło. Będziemy walczyć do końca i mam nadzieję, że zdobędziemy tyle punktów, żeby się utrzymać.
Tadeusz Łapa (trener Górnika): Opinia publiczna zmusiła nas do tego zwycięstwa. Wszyscy dopisali nam te trzy punkty przed meczem, a ja powiem, że bardzo trudno jest zmobilizować zespół, kiedy wszyscy wmawiają nam, że już wygraliście mecz i macie trzy punkty. Zresztą pokazało to boisko. Zespół wyszedł bardzo spięty i widać to było w pierwszej połowie, kiedy nie było szybkiego rozegrania piłki, były przytrzymania i momenty długich przestojów w grze. Można praktycznie powiedzieć, że ta pierwsza połowa tylko się odbyła. W drugiej wyglądało to troszeczkę lepiej, ale też był bardzo długi moment, kiedy nie mogliśmy złapać rytmu gry. Uważam, że bramkarz z Kluczborka wykonał bardzo dobrą robotę. Dopiero od 30. minuty drugiej połowy, kiedy złapaliśmy rytm, oddaliśmy kilka dobrych strzałów, zaczął się prawdziwy mecz. Po zdobyciu bramki znowu powtórzyła się sytuacja, gdzie jest moment rozluźnienia i zagapienia. Mimo że wszyscy czują tę odpowiedzialność, że właśnie w tym momencie muszą się szczególnie sprężyć, to przeciwnik wykonuje jedną akcję i strzela bramkę na 1:1, co zwala z nóg. Dobrze, że chłopcy jeszcze zmobilizowali się w końcówce i zdobyliśmy tę jedną bramkę. Najważniejsze były trzy punkty i Górnik to zrealizował.
Bartłomiej Niedziela (strzelec obu bramek, napastnik Górnika): Kartki ostatnio mnie prześladują. Niestety dostałem czwartą, co eliminuje mnie z meczu w Szczecinie. Niemniej jednak cieszę się z występu, wygraliśmy 2:1. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo, bo stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, szczególnie w drugiej połowie. Znów była nerwówka. Kolejny raz prowadzimy 1:0, później 2:1. Rywale strzelili bramkę na 1:1 i uwierzyli w siebie. Na szczęście udało nam się strzelić drugą bramkę, jak się okazało zwycięską. Nie daliśmy już sobie nic strzelić, jak to było w poprzednich kolejkach i wygrywamy. Zależało nam, żeby dowieźć ten wynik do końca i jeśli się uda, to dobić przeciwnika. Jest 2:1 i na pewno z tego się cieszymy. Mam nadzieję, że będziemy pięliśmy się w górę tabeli.
Piotr Karwan (obrońca Górnika): Drużyny z dołu tabeli, które do nas przyjeżdżają, grają bez obciążeń. Nie mają nic do stracenia i czekają na nasze błędy. Dzisiaj rywale jeden wykorzystali, ale Bogu dzięki wygraliśmy ten mecz. Nadal mamy mało punktów, co nas trochę paraliżuje.