"Koszmar", "Szok", "Nokaut". Niemieckie media prześcigają się w mocniejszych określeniach po wtorkowym odpadnięciu Bayernu Monachium z Ligi Mistrzów. Bawarczycy, którzy mieli przecież walczyć o odzyskanie tytułu najlepszej drużyny w Europie, odpadli z rozgrywek już na etapie ćwierćfinału.
Zaskoczenie jest tym większe, że tym razem nie okazali się gorsi od Liverpoolu (2019), Paris Saint-Germain (2021), czyli europejskich potęg. Ich pogromcą okazał się zespół Villarreal CF - wprawdzie ubiegłoroczny triumfator Ligi Europy, mający w składzie uznane nazwiska, jednak obecnie siódma drużyna rozgrywek La Liga.
Bawarczycy fatalnie zaprezentowali się już w pierwszym meczu w Hiszpanii, gdzie tylko dzięki nieskuteczności rywali przegrali 0:1. Gdy fani oczekiwali remontady jak w rywalizacji z Salzburgiem (1:1 na wyjeździe i aż 7:1 u siebie), drużyna Juliana Nagelsmanna zawiodła na całej linii. Do 88. minuty prowadziła wprawdzie 1:0, ale wtedy ich przeciętna postawa została skarcona przez Samuela Chukwueze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dobre wieści dla kibiców kadry. Ten film daje nadzieje
- Oni mieli jedną szansę, trochę szczęścia, to nie był idealny strzał, ale za to skuteczny finisz Villarrealu. Trudno to zaakceptować. Nie graliśmy źle, ale brakowało nam szczęścia. Dlatego odpadliśmy z Ligi Mistrzów - komentował po końcowym gwizdku trener Bayernu. Brak szczęścia to jednak zbyt łatwe wytłumaczenie.
Kolejna klęska
Już od kilku tygodni Robert Lewandowski i jego koledzy nie rozpieszczają swoją grą. W Bundeslidze tracili punkty z Bayerem Leverkusen (1:1), Hoffenheim (1:1), a ostatni mecz ligowy z Augsburgiem (1:0) był drogą przez mękę. Drużyna wpadła w dołek, prezentując się słabo przede wszystkim pod względem fizycznym, grając w jednostajnym tempie, licząc głównie na grę skrzydłami.
- Bayern może i dominował, jednak nie stwarzał sobie zbyt wielu sytuacji. Skupiali się na dośrodkowaniach w pole karne, których łącznie wykonali aż 39. Ile z nich było naprawdę groźnych? - pyta Ninu Duit z portalu spox.com.
Nie da się ukryć, że przez 90 minut spotkania, w którym musiał gonić wynik, Bayern oddał tylko cztery celne strzały.
- Po golu Lewandowskiego tak naprawdę jedyną dobrą szansę miał jeszcze Thomas Mueller. Oprócz tego nie można mówić o natarciu na bramkę gości. Było aż 26 uderzeń, ale brakowało jakości, brakowało energii w atakach. Nie było tego, czym Bayern imponował w pierwszej części sezonu - dodaje Duit.
Odpadnięcie z Ligi Mistrzów już na etapie ćwierćfinału to wielka porażka Nagelsmanna i już teraz wiadomo, że pierwszy sezon pracy młodego szkoleniowca na ławce Bayernu będzie uznany za rozczarowujący. Bawarczycy odpadli przecież z Pucharu Niemiec po klęsce z Borussią Moenchengladbach (0:5), w decydującej fazie Champions League ponieśli kolejną. Opinii o pracy 34-latka nie zmieni nawet wywalczenie mistrzostwa Niemiec.
Poważne konsekwencje dla Lewandowskiego
Odpadnięcie z Ligi Mistrzów będzie miało też poważne konsekwencje dla Roberta Lewandowskiego. Być może we wtorek reprezentant Polski przegrał batalię aż na dwóch frontach.
Po pierwsze: wszystko wskazuje, że "Lewy" nie zdobędzie kolejnego tytułu króla strzelców Ligi Mistrzów. Polak wciąż jest liderem (13 goli), jednak tylko jedno trafienie mniej ma Karim Benzema, który z Realem Madryt awansował do półfinału rozgrywek.
Co jednak ważniejsze, bardzo możliwe, że właśnie 12 kwietnia Lewandowski stracił szansę na rywalizację o Złotą Piłkę. Sukces w Lidze Mistrzów był dla niego warunkiem numer jeden, by do końca liczyć się w walce o trofeum dla najlepszego piłkarza świata.
Odpadnięcie w ćwierćfinale będzie ogromną skazą na wizerunku polskiego napastnika w 2022 roku, nawet jeśli to dzięki niemu we wtorek Bayern był do końca w grze o awans. "Lewandowski wypadł z karuzeli" - przekonuje madrycki dziennik "AS".
Jeszcze gorzej, że kolejny popis na arenie Champions League dał wspomniany Benzema.
Już w pierwszym meczu z Chelsea na Stamford Bridge Francuz dał koncert i zaliczył hat-tricka, a w rewanżu to jego gol w dogrywce dał przepustkę Królewskim i awans do półfinału. Benzema jest w tym momencie najlepszym piłkarzem na świecie i zrobił ogromny krok w kierunku Złotej Piłki.
Porażka tylko podsyciła plotki
Ponadto, po klęsce w Lidze Mistrzów na mocy zyskały doniesienia o możliwym odejściu Lewandowskiego do Barcelony. Nawet jeśli Duma Katalonii gra obecnie w Lidze Europy.
Wprawdzie prezydent Bayernu Oliver Kahn zaprzecza, że klub w ogóle myśli o pozbyciu się swojego najlepszego napastnika (WIĘCEJ TUTAJ), jednak za kilkanaście miesięcy może nie mieć wyjścia. Jeśli ostatnie plotki to tylko gra menedżerska, to w przypadku braku porozumienia, w lipcu 2023 roku Lewandowski opuści Bawarię bez zgody najważniejszej osoby w klubie.
Według "Bilda" w kwietniu reprezentant Polski przedstawił swoje żądania Bayernowi dot. nowej umowy. Szczegóły? 30 milionów euro rocznie (WIĘCEJ TUTAJ). Nie? W takim razie "witaj kochana, słoneczna Hiszpanio".