Były gwiazdor Bayernu przebiegł maraton. "Niektórzy mi mówili, że jestem idiotą"

Getty Images / ANP / Na zdjęciu: Arjen Robben
Getty Images / ANP / Na zdjęciu: Arjen Robben

Piłkę nożną zamienił na... biegi długodystansowe. Arjen Robben wziął udział w maratonie, który odbył się w Rotterdamie. Co najważniejsze dobiegł do mety, a jego słowa pokazują, jak trudny był to wyczyn.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich latach Arjen Robben występował na holenderskich boiskach w barwach FC Groningen. Nie rozegrał natomiast zbyt wielu spotkań, a w lipcu ubiegłego roku postanowił zakończyć piłkarską karierę.

Były gwiazdor Bayernu Monachium cały czas chce być jednak związany ze sportem. Udowodnił to w Rotterdamie, w którym odbywał się maraton. 38-latek przebiegł pełny dystans 42 kilometrów i 195 metrów w czasie 3:13:40. Potrzebował 69 minut więcej niż zwycięzca Abdi Nageeye.

Mimo aktywnego trybu życia, wyzwanie było bardzo trudne dla Arjena Robbena. - Naprawdę nie było fajnie! Ukończyłem bieg, ale to wszystko. Byłem wykończony fizycznie, to była prawdziwa walka. Publiczność bardzo pomogła - stwierdził w rozmowie ze stacją "Rijnmond".

ZOBACZ WIDEO: Góralski w składzie reprezentacji to zbyt duże ryzyko? "Wolałbym, abyśmy zaczynali mecz bez niego"

- Potem pomyślałem o pójściu na całość i ukończeniu mojego pierwszego maratonu. Niektórzy mi mówili, że jestem idiotą, ale ja jestem po prostu fanem sportu. Szczególnie bałem się ostatniej części. Ale po prostu musisz dotrzeć do mety - dodał.

Nic dziwnego, że kibice mocno dopingowali Arjena Robbena. Piłkarz jest żywą legendą Bayernu Monachium. W barwach niemieckiego klubu rozegrał 309 spotkań. Strzelił w nich 143 gole i zaliczył 113 asyst.

Podobnie zresztą wygląda to w przypadku reprezentacji Holandii, bo również w jej historii zapisał się wielkimi literami. Z kadrą brakowało mu jednak trofeum wywalczonego na prestiżowej imprezie. Najbliżej był podczas mistrzostw świata w 2010 roku.

Zobacz też:
Złoty But: zobacz najnowszą klasyfikację
Media: Robert Lewandowski wybrał nowy klub! Znamy nazwę

Źródło artykułu: