To był początek eliminacyjnego meczu ze Szkocją. W październiku 2015 roku walczyliśmy o awans na mistrzostwa Europy i już w 10. minucie Robert Lewandowski oddał strzał sprzed pola karnego. Próbował go zatrzymać Gordon Greer, ale 34-letni wówczas środkowy obrońca nie trafił w piłkę, a w piszczel Polaka.
"Lewy" padł jak rażony piorunem. Sędzia? Nawet nie odgwizdał faulu. Lewandowski nie udawał. Ba, został nawet zniesiony na noszach. Wrócił do gry, ale kulał. W przerwie meczu dostał zastrzyk przeciwbólowy i dotrwał do ostatniego gwizdka sędziego. Mecz zakończył się remisem 2:2, a po spotkaniu Lewandowski nie wytrzymał.
- Ciężko jest zrobić taką dziurę gwoździem, więc to było ostre wejście. Byłem mocno zdziwiony tym, że sędzia nawet nie odgwizdał faulu. Nie chcę oceniać, na jaką kartkę zasłużył rywal, ale na pewno powinien być podyktowany rzut wolny - mówił Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarze z zakazem gry w reprezentacji Polski? "Dałbym im szansę"
- Ból był ogromny. Tak naprawdę każdy kontakt mojej stopy z ziemią sprawiał mi ból. Chciałem jednak dograć to spotkanie do końca i pomóc reprezentacji - dodał.
Do autobusu szedł z ogromnym opatrunkiem na nodze. Wyraźnie kulał. Po meczu pokazywał nawet sędziom dziurę w ochraniaczu i pytał retorycznie, jak to możliwe, że oni nie widzieli nawet faulu?
Jaki faul?
Gordon Greer prawie został wrogiem publicznym nr 1 w Polsce. Wielkiej kariery nie zrobił, więc jeśli ktoś w naszym kraju pamięta go, to tylko z sytuacji, gdy o mało co, a złamałby nogę Lewandowskiemu.
Przez niemal całą karierę grał na uboczu wielkiego futbolu. Pierwsza liga angielska, druga. Nigdy nie zagrał w Premier League. Dobił do prawie 100 meczów w najwyżej klasie rozgrywkowej w Szkocji, ale nie w barwach dwóch najlepszych klubów: Celtiku bądź Rangersów. W reprezentacji zadebiutował dopiero, gdy miał blisko 33 lata. Mecz z Polską był jego piątym w karierze. W sumie zagrał w jedenastu spotkaniach.
Miesiąc po meczu w Warszawie brytyjskie media wróciły do sytuacji z Lewandowskim. Greer miał szansę przeprosić, uderzyć się w pierś, powiedzieć, że to był przypadek i dobrze, że "Lewemu" nic się nie stało. Brnął jednak w zaparte.
- To było zaskakujące, że zrobiono z tego aż tak dużą sprawę. Nie było niczego złego w tym ataku i nic się nie stało. Sędzia uznał tak samo. Oczywiście on (Lewandowski - przyp. red.) mógł być zdenerwowany, ale to się zdarza. W ogóle mnie to teraz nie obchodzi - wypalił na łamach "Daily Mail".
Dzisiaj Greer pracuje jako skaut w Brighton and Hove Albion. W tym czasie do klubu trafiło aż trzech Polaków: Jakub Moder, Michał Karbownik i Kacper Kozłowski.
Mecz ze Szkocją odbędzie się w czwartek (początek o godz. 20:45), ale Lewandowskiego najprawdopodobniej zabraknie w tym spotkaniu. Czesław Michniewicz mówił wprost, że obawia się kontuzji "Lewego". Jak pokazała historia, Szkoci nie przebierają w środkach i zawsze grają bardzo twardo.
Zobacz także: Problem Szkotów przed meczem z Polską. Gwiazda zakażona koronawirusem
Zobacz także: Jest szansa na pierwszy taki mecz od prawie trzech lat. Wielki talent wraca do kadry