Tak kadrowicze solidaryzują się z Ukrainą. Wielkie serca reprezentantów Polski

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Kamil Glik kupił karetkę, Robert i Anna Lewandowscy uruchomili ogromną machinę pomocy Ukrainie, a rodzice Piotra Zielińskiego przygotowali świetlice dla potrzebujących.

W dniu 28 urodzin Arkadiusz Milik zasilił zbiórkę "SOS dla dzieci Ukrainy" kwotą 200 tysięcy złotych. - Łączmy się w pomoc tym, którzy są teraz w wielkiej potrzebie - zaapelował Milik cztery dni po tym, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę. Później słyszeliśmy, jak w akcję pomocy naszym sąsiadom angażowali się kolejni piłkarze. W poniedziałek kadrowicze spotkali się na pierwszym zgrupowaniu reprezentacji Polski w tym roku.

Świat pod wrażeniem

Od początku reakcja naszych zawodników i PZPN-u na wojnę była wzorowa. Polska federacja zareagowała najszybciej i najbardziej zdecydowanie na rosyjską inwazję. Prezes Cezary Kulesza jako pierwszy wyszedł przed szereg i ogłosił, że Biało-czerwoni nie zagrają z Rosją w barażach o awans na mistrzostwa świata nawet kosztem porażki walkowerem.

Podejściem Polaków zachwycił się cały świat. Pracownicy ukraińskiej kadry nazwali nasz zespół "kozakami". Do rzecznika prasowego polskiej reprezentacji zaczęli wydzwaniać zagraniczni dziennikarze z największych mediów. Dopytywali, czy Polacy z kimkolwiek konsultowali swoje stanowisko. Słysząc, że "nie", nabierali do nas jeszcze większego szacunku. Decyzję kwitowali w ten sam sposób: - Macie jaja - komentowali postawę PZPN-u.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski w końcu wygra Złotą Piłkę?! "I tu pojawia się problem"

Szybka konsultacja

Wyglądało to tak, że Kulesza skontaktował się z liderami drużyny i wspólnie postanowili zbojkotować mecz z Rosją. Nasi zawodnicy bardzo szybko porozumieli się także między sobą. Na grupie wymienili się wiadomościami, a po kilkunastu minutach było już jasne, że z Rosją nikt grać nie chce.

- W Ukrainie panuje wojna i nikt z nas nie wyobrażał sobie sytuacji, żeby po prostu wyjść i rozegrać z Rosją mecz - mówił nam Kamil Grosicki.

Kadrowiczów docenili też inni gracze. - To była jedyna słuszna decyzja. Takie podejście pokazało wszystkim, że sportu nie można oddzielać od polityki i udawać, że nic się nie dzieje, gdy giną ludzie - komentował Ondrej Duda, były piłkarz Legii Warszawa grający obecnie w FC Koeln. Słowak pochodzi spod samej granicy z Ukrainą i również wspiera potrzebujących.

Jasne postawienie sprawy przez naszą drużynę i związek piłkarski postawiło pod ścianą FIFA. Po długich naradach i odwlekaniu sprawy, FIFA postanowiła wykluczyć Rosję z eliminacji i przyznać Polsce walkower. Dzięki temu drużyna Czesława Michniewicza zagra w finale baraży o awans na mundial ze zwycięzcą spotkania Szwecja - Czechy.

Zakup karetki

Milik to tylko jeden z wielu naszych reprezentantów, który wsparł potrzebujących z Ukrainy. Kamil Glik, po sugestii żony Marty, kupił karetkę, która jeździ na wschód pomagać rannym.

Wielkie serce pokazali również rodzice Piotra Zielińskiego. Bliscy piłkarza SSC Napoli już i tak robią wiele dla innych prowadząc dwa domy dziecka w okolicach Ząbkowic Śląskich. - Przygotowaliśmy świetlicę, by przyjąć jedną lub dwie rodziny. Na pewno dzieciaki miałyby się gdzie bawić. Mamy plac zabaw, boisko do gry w piłkę. Jesteśmy w gotowości - mówi nam Bogusław Zieliński, tata Piotra.

Grosicki przekazał pieniądze dla potrzebujących. - W momencie, gdy trzeba pomóc, nie zastanawiam się, a po prostu to robię. I nie chodzi tylko o obecną sytuację w Ukrainie - mówi.

Wszyscy zawodnicy byli poruszeni relacją jednego z reprezentantów. Tomasz Kędziora z Dynama przez pierwsze dni ukrywał się w Kijowie. - Mieliśmy z nim kontakt, ale wymienialiśmy zdawkowe informacje. Pisał, że przebywa w Kijowie w schronie z rodziną. Później poinformował, że jest już w kraju. Myślę, że nie da się zrozumieć i opisać emocji wszystkich ludzi przebywających w Ukrainie - opowiadał nam przyjaciel zawodnika, Marcin Kamiński.

Kędziora ostatecznie przyjechał z żoną do Polski po 24 godzinach. Obaj zawodnicy, Kędziora i Kamiński, spotkali się w poniedziałek na zgrupowaniu reprezentacji.

Pomoc Lewandowskich

Wiele zrobili także Anna i Robert Lewandowscy. "Lewy" jako pierwszy zawodnik w Bundeslidze wystąpił z opaską w barwach Ukrainy. Sam o tym zdecydował. - Byłem kapitanem w meczu z Eintrachtem i tak naprawdę 3-4 h przed meczem wpadłem na pomysł, że zamiast normalnej opaski, założę opaskę z barwami ukraińskimi - kapitan reprezentacji mówił o kulisach w "Dzień dobry TVN".

Co ciekawe, później wielu niemieckich zawodników pytało się Lewandowskiego, w jaki sposób mogą przyłączyć się do pomocy. Opaska z tego meczu została zlicytowana na aukcji za prawie 30 tysięcy złotych, a kwotę przeznaczono na zakup materiałów pierwszej pomocy i dostarczenie ich na wschód.

Lewandowski zerwał także umowę z firmą Huawei wartą około 5 milionów euro rocznie, po tym gdy pojawiły się informacje, że chiński koncern pomaga Rosjanom w cyberprzestrzeni.

O pomocy opowiadała też Lewandowska. - Wykorzystałam swoje zasięgi i dzięki temu w ciągu doby potrafiliśmy zorganizować dla 200 dzieci hotel, transport, pomoc psychologów i lekarzy. To było niesamowite. Ja w pewnym momencie sama wzięłam za telefon i dzwoniłam do ludzi z Instagrama - wyznała żona napastnika Bayernu Monachium w "DD TVN".

Emocje Szczęsnego

Nasi piłkarze jak rzadko kiedy, wprost mówili o swoich emocjach. - Moja żona urodziła się w Ukrainie, w żyłach mojego syna płynie ukraińska krew, część naszej rodziny nadal jest w Ukrainie, wielu moich pracowników to Ukraińcy i wszyscy to wspaniali ludzie. Widząc cierpienie na ich twarzach i strach o swój kraj, uświadamiam sobie, że nie mogę stać w miejscu i udawać, że nic się nie stało - przekazał Wojciech Szczęsny.

Grzegorz Krychowiak jako jedyny z polskich graczy występujących w lidze rosyjskiej (już zmienił klub, odszedł z FK Krasnodar do AEK-u Ateny), opublikował w swoich mediach społecznościowych oświadczenie sprzeciwiające się wojnie. Sebastian Szymański po bramce zdobytej dla Dynama Moskwa uklęknął i wskazał rękoma na niebo. W ten sposób solidaryzował się z zaatakowanym państwem. W rozmowie z portalem "Meczyki" agent Szymańskiego stwierdził, że pomocnik najpewniej odejdzie z Dynama jeszcze w kwietniu tego roku.

Porozumienie kapitanów

W tym miesiącu reprezentacja rozegra dwa spotkania: towarzyskie ze Szkocją w Glasgow (w czwartek 24 marca) i barażowe o awans na mundial (29 marca). Część pieniędzy z biletów z meczu ze Szkotami zostanie przekazane poszkodowanym i uchodźcom z Ukrainy. W tej sprawie kontaktowali się już: obie federacje i kapitanowie reprezentacji - Andy Robertson i Robert Lewandowski.