Tego Koronie trzeba było. Aleksandar Vuković oraz Nikola Mijailović zasilili szeregi kieleckiej drużyny w ostatnim dniu sierpnia. Obaj gracze rodem z Serbii zadebiutowali w żółto-czerwonych barwach już w meczu 6. kolejki Ekstraklasy z Odrą Wodzisław, chociaż mieli za sobą zaledwie kilka dni treningów z drużyną. Mimo to oraz mimo że w ostatnim czasie nie wiodło im się za granicą, obaj spisali się o wiele lepiej niż oczekiwano.
Kielczanom od dawna brakowało typowego kapitana w pełnym tego słowa znaczeniu, gracza, który krzyknie, kiedy trzeba, który potrafi wciąć ciężar gry na siebie, który w trudnych chwilach wstrząsnąłby drużyną. Właśnie takim zawodnikiem jest Aleksandar Vuković. Były gracz Legii Warszawa wrócił do Polski po nieudanej przygodzie w greckim Iraklisie Saloniki. Jego forma stanowiła sporą niewiadomą. Zachował się jednak bardzo profesjonalnie prosząc o dodatkowe treningi zaraz po przybyciu do Kielc.
Zaprocentowało to już w debiucie. "Vuko" świetnie wprowadził się do ekipy trenera Marka Motyki. To on poderwał kielczan do ataków po dość niepewnym początku spotkania z Odrą. Już w 11. minucie mógł głową dać swojej nowej drużynie prowadzenie. Wraz z młodym i niezwykle walecznym Cezarym Wilkiem opanował środek pola na trudnym terenie w Wodzisławiu, co było jednym z najważniejszych czynników wygranej. Korona odniosła zwycięstwo po trzech porażkach z rzędu, pokonując Odrę 2:0 po golach Pawła Sobolewskiego i Edsona, a Vuković walnie się do tego przyczynił.
Po meczu pochwał nowemu koledze nie szczędził zarówno szkoleniowiec, jak i piłkarze Korony. - Wprowadził do naszej gry spokój i rozwagę - oceniał serbskiego pomocnika trener Motyka. - Z "Vuko" w środku pola czułem się bardzo pewnie. To nie tylko świetny piłkarz, ale też wspaniały człowiek - komplementował z kolei nowego kolegę bramkarz Radosław Cierzniak.
Nieco mniej pozytywnych opinii zebrał inny debiutujący w spotkaniu z Odrą zawodnik Korony, Nikola Mijailović. Widać było, że znany z występów w krakowskiej Wiśle piłkarz nie trenował regularnie w ostatnim czasie. Jemu z kolei nie udał się pobyt w Crvena Zvezda Belgrad. Jednak mimo braków kondycyjnych, 27-letni defensor imponował wolą walki i chęcią do gry. W meczu z Odrą opuścił jednak plac gry już w 52. minucie. - Nikoli brakło sił, ale dopóki grał, prezentował się bardzo dobrze - powiedział trener Marek Motyka. Będzie wzmocnieniem Korony, jeśli tylko nadrobi zaległości treningowe oraz jeśli… faktycznie wyrósł już z nieodpowiedzialnych zachowań, jakie przytrafiały mu się za czasów gry w Krakowie.