Inter Mediolan był na dobrej drodze do odrobienia strat z pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na San Siro gospodarze przegrali 0:2. We wtorkowym rewanżu Lautaro Martinez zdobył gola kontaktowego. Niestety dla Włochów, kilka chwil później Alexis Sanchez obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
- Zrobiliśmy to, co chcieliśmy. Pokazaliśmy charakter, żądzę, by przejść dalej. I skoro objęliśmy prowadzenie na tak trudnym terenie, z tak wielkim entuzjazmem, to szkoda, że musieliśmy kończyć mecz w osłabieniu. Takie rzeczy robią różnicę – powiedział Lautaro Martinez w rozmowie ze Sky Sport Italia.
Dla 24-latka ten mecz był ważny z jeszcze jednego powodu. Jego wtorkowy gol był pierwszym w Lidze Mistrzów od listopada 2020 roku. Na trafienie w światło bramki czekał siedem spotkań.
ZOBACZ WIDEO: Ukraińscy sportowcy pomagają i walczą na froncie. "Ta armia nas obroni"
- To dla mnie bardzo ważne, że powróciłem na tablicę wyników. Chcę dać z siebie wszystko dla klubu i moich kolegów z drużyny, którzy dali mi tak wiele - mówił po meczu.
Inter Mediolan co prawda zakończył przygodę w Lidze Mistrzów, ale wciąż ma się o co bić. "Nerazzurri" zajmują bowiem drugie miejsce w Serie A. Zaś liderowi rozgrywek, Milanowi, ustępują zaledwie o dwa oczka. Rozegrali jednak o jedno spotkanie mniej.
- Odpadliśmy z Ligi Mistrzów, ale mamy Puchar Włoch i Serie A. Musimy dać z siebie wszystko, wyciągnąć lekcje z popełnionych błędów i starać się poprawiać. Codziennie ciężko pracujemy na to, aby Inter ciągle piął się w górę. Pokazaliśmy to również dziś, ale ostatecznie czegoś zabrakło. Teraz skupimy się na graniu w lidze i spróbujemy sięgnąć po Coppa Italia - podsumował Argentyńczyk.
Czytaj także:
"Polski strzelec wyborowy". Robert Lewandowski rządzi na boisku i w mediach!
Niemiecki dziennikarz nie ma wątpliwości: "Lewandowski jest zirytowany!"