Ostatni zryw Legii i ogromna radość. Wisła Kraków pokonana

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu:  Mateusz Wieteska
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Mateusz Wieteska

Dawno kibice Legii nie cieszyli się tak bardzo po wygranej swojej drużyny. Legia po strzale w ostatnich sekundach pokonała Wisłę Kraków 2:1 i opuściła strefę spadkową.

Jeszcze nie tak dawno oba zespoły toczyły ze sobą zażarte boje o dominację w kraju. Po tłustych latach i ośmiu mistrzostwach polski (w latach 1999-2011) Wisła Kraków popadła w marazm i stała się ligowym przeciętniakiem. Raczej nic nie wskazywało, że jej los podzieli Legia. Zjazd aktualnego mistrza kraju stał się faktem i jest jeszcze bardziej spektakularny. Wszystko w Warszawie posypało się niemal z dnia na dzień. Obecnie Legia i Wisła, tak jak kiedyś, walczą o ten sam cel, mający jednak niewiele wspólnego z prestiżem. Uniknięcie spadku z ekstraklasy to dziś szczyt marzeń tych dwóch zasłużonych drużyn.

Poziom piątkowego spotkania wpisywał się w cały ten krajobraz - był smutny i pozbawiony blasku. Po jednej stronie kibice, którzy przed kilkoma dniami odwiedzili zawodników Wisły na treningu, by dać im reprymendę. Po drugiej - sfrustrowani fani z Warszawy protestujący przeciwko rządom Dariusza Mioduskiego.

Na boisku można było znaleźć kilka pozytywnych akcentów. Legia grała z większym przekonaniem, miała zdecydowanie więcej akcji bramkowych. Już pierwszą z nich na gola zamienił Tomas Pekhart. To była akcja Legii w starym stylu, może mało efektowna, ale skuteczna. Maciej Rosołek dośrodkował z lewej strony boiska na głowę Pekharta, a Czech z kilku metrów trafił do bramki. Taki schemat dał drużynie wiele dobrego, gdy Aleksandar Vuković prowadził Legię w sezonie 2020/21. Drużynie mistrzostwo, a Pekhartowi koronę króla strzelców ligi.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

Gospodarze mieli o wiele więcej z gry. Kilka minut później powinni prowadzić wyżej. Patryk Sokołowski doszedł do piłki w polu karnym, ale się zawahał. Pewnie sam wie, że powinien w tej sytuacji uderzyć na bramkę, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie, poszukał jeszcze podania do kolegi z drużyny i Legia zmarnowała okazję. Chwilę po tej sytuacji, swoją szansę zepsuł też Rosołek.

Wisła odgryzła się w pierwszej połowie tylko raz, ale Zdenek Ondrasek szybko tego nie zapomni. Czeski napastnik znalazł się sam na sam z Cezarym Misztą lecz postawił na siłę. W efekcie strzelił bardzo niecelnie, kilka metrów od słupka.

Legioniści szybko odzyskali kontrolę nad spotkaniem, trzymali gości daleko od swojej bramki i znowu mieli piłkę na "zabicie' meczu. Po ładnej wymianie Josue z Rosołkiem i wrzutce tego drugiego, z bliskiej odległości strzelił Paweł Wszołek. Część kibiców już świętowała gola, ale Mikołaj Biegański złapał piłkę na linii.

Gospodarze całkiem nieźle wyglądali pod względem konstruowania akcji, ale jakby zapomnieli, że piłkę trzeba jeszcze wepchnąć do bramki. Albo przynajmniej podać ją komuś, kto dopełni formalności. Nawet takich sytuacji legioniści nie zamieniali na gola. Po godzinie gry na bramkę Biegańskiego biegło dwóch zawodników Legii - Pekhart i Wszołek. Czech chciał zostać chyba bohaterem meczu, bo nie podał do kolegi, tylko sam wykończył akcję. Biegański go zatrzymał.

I te wszystkie akcje zemściły się na gospodarzach. W końcówce mecz, po strzale Ondraska, źle zachował się Miszta. Bramkarz Legii nie złapał piłki, później położył na nią jedną rękę, a Konrad Gruszkowski się nie zawahał i błyskawicznie oddał strzał. Wisła wyrównała.

I gdy kibice Legii powoli opuszczali stadion, słychać było też gwizdy, Mateusz Wieteska w akcji rozpaczy dostawił głowę i pokonał Biegańskiego. Legia wygrała 2:1 i kosztem Wisły Kraków opuściła strefę spadkową. Wyścig trwa jak za dawnych lat.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:1 (1:0)
1:0 - Tomas Pekhart 8'
1:1 - Konrad Gruszkowski 79'
2:1 - Mateusz Wieteska 90+4

Legia: Cezary Miszta - Lindsay Rose, Mateusz Wieteska, Maik Nawrocki - Paweł Wszołek (90+2 Lirim Kastrati), Patryk Sokołowski, Jurgen Celhaka, Filip Mladenović, Josue (Kacper Skibicki 90+9), Maciej Rosołek (71. Bartłomiej Ciepiela) - Tomas Pekhart.

Wisła: Mikołaj Biegański - Konrad Gruszkowski, Joseph Colley, Michal Frydrych, Matej Hanousek - Piotr Starzyński (56. Dor Hugi), Georgij Żukow, Enis Fazlagić (89. Michal Skvarka), Stefan Savić (89. Nikola Kuveljić), Momo Cisse (73. Mateusz Młyński) - Zdenek Ondrasek (89. Jan Kliment).

Żółte kartki: Josue (Legia) - Colley, Hugi (Wisła)

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)

Źródło artykułu: