Faworyt nie zawiódł. Jeden Kamiński w Wiśle to za mało

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / PAP/Waldemar Deska / Na zdjęciu: Vladislavs Gutkovskis i Krzysztof Kamiński
PAP/EPA / PAP/Waldemar Deska / Na zdjęciu: Vladislavs Gutkovskis i Krzysztof Kamiński
zdjęcie autora artykułu

Raków Częstochowa przeważał w meczu z Wisłą Płock i zasłużenie wygrał 2:0. Zwycięstwo to mogło być jeszcze bardziej okazałe, jednak świetnie bronił Krzysztof Kamiński, który m.in. zatrzymał Ivi Lopeza przy rzucie karnym.

Z pewnością to walczący o najwyższe cele Raków Częstochowa był faworytem piątkowego spotkania. Drużyna prowadzona przez Marka Papszuna, to prawdziwy postrach dla drużyn, które przyjeżdżają do Częstochowy. Również i tym razem od samego początku inicjatywę przejęli gospodarze. Od pierwszych akcji dużo powietrza na boisku robiły akcje Patryka Kuna, który był niezwykle aktywny na skrzydle. Nic z tego jednak nie wychodziło, gdyż za każdym razem na posterunku był Krzysztof Kamiński, który pokazywał, dlaczego kibice w Japonii układali o nim pieśni pochwalne. Z biegiem czasu, gdy Rakowowi coraz mniej wychodziło w ofensywie, to Wisła zaczęła przejmować inicjatywę. Vladan Kovacević nie musiał jednak wykazywać się swoimi umiejętnościami bramkarskimi. W końcu to częstochowianie cieszyli się z gola.

ZOBACZ WIDEO: Miliony obejrzały filmik "Ibry". Nic dziwnego!

Akcję napędził Ivi Lopez, który podał piłkę do Giannisa Papanikolaou. Grek zgrał ją pod bramkę rywala i tam doskonale znalazł się Vladislavs Gutkovskis, otwierając wynik meczu strzałem z najbliższej odległości. Dośrodkowania w pole karne ze stałych fragmentów gry i szukanie w nich Milana Obradovicia, to było za mało jeśli chodzi o siłę ofensywną płockiej drużyny. Na początku drugiej połowy zaczęło robić się nerwowo. Zawodnicy obu drużyn zaczęli łapać kartki, a w 51. minucie po zagraniu ręką Dominika Furmana w polu karnym, do piłki na jedenasty metr podszedł Ivi Lopez. Hiszpan strzelił jednak koszmarnie i Kamiński obronił jego strzał. W końcu jednak Raków zdołał podwyższyć przewagę i udokumentować lepszą grę od rywala w drugiej części spotkania. Piłkę głową strzelał tym razem Mateusz Wdowiak. Ta odbiła się jeszcze od twarzy Dusana Lagatora, co zmyliło Kamińskiego. Raków wyszedł na dwubramkowe prowadzenie i do ostatniego gwizdka już kontrolował sytuację na boisku. Wisła nic do samego końca już nie pokazała i przegrała już 10. wyjazdowy mecz w tym sezonie. Raków wygrał 2:0, dopisując sobie kolejne trzy punkty do tabeli.

Raków Częstochowa - Wisła Płock 2:0 (1:0) 1:0 - Vladislavs Gutkovskis 32' 2:0 - Mateusz Wdowiak 59' Składy: Raków Częstochowa: Vladan Kovacević - Fran Tudor, Tomas Petrasek, Zoran Arsenić - Deian Sorescu, Ben Lederman (80' Szymon Czyż), Giannis Papanikolau (87' Walerian Gwilia), Patryk Kun - Ivi Lopez (69' Fabio Sturgeon), Mateusz Wdowiak (87' Sebastian Musiolik) - Vladislavs Gutkovskis (80' Jakub Arak). Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Damian Michalski (35' Jakub Rzeźniczak), Dusan Lagator (77' Igor Drapiński), Milan Obradović - Fryderyk Gerbowski, Dominik Furman (62' Damian Rasak), Filip Lesniak (62' Patryk Tuszyński), Piotr Tomasik - Rafał Wolski (77' Marko KOlar), Mateusz Szwoch - Łukasz Sekulski. Żółte kartki: Tudor, Petrasek (Raków), Wolski, Lagator, Furman, Bartoszek (Wisła). Sędzia: Sebastian Krasny.

Czytaj także:  Warta walczy o nowy stadion  Nowy środkowy obrońca w Lechu?

Źródło artykułu: