Dariusz Tuzimek: Tak nowy selekcjoner zdobywa sobie szatnię [OPINIA]

Getty Images / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
Getty Images / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

W minioną niedzielę, kiedy było już pewne, że następnego dnia Michniewicz zostanie ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Polski, do przestrzeni publicznej trafił filmik wideo z ostatniej odprawy przedmeczowej tego trenera w Legii.

Nagrany został przed spotkaniem z Piastem Gliwice. Metoda zawiodła, zespół z Łazienkowskiej przegrał aż 1:4.

Michniewicz na tym nagraniu mówi podniesionym głosem do swoich zawodników, niektórym piłkarzom zarzuca lenistwo, niesportowy tryb życia. Dostaje się m.in. Mahirowi Emreliemu, Juergenowi Celhace. Inni dostają jakby przypadkiem, rykoszetem: - Puchacz poszedł do Unionu Berlin i zobaczył, co to rywalizacja, tak jak Paweł Wszołek - mówi Michniewicz. Na koniec ogłasza: - Trudne sytuacje wymagają trudnych decyzji. Po treningu ogłoszę, kto pojedzie do Gliwic na mecz z Piastem. Będą niespodzianki, ale jestem tego świadomy. Chcę wziąć ze sobą zawodników, którzy idą ze mną na wojnę i wszyscy mają wycelowane lufy w tę samą stronę - nie w moje plecy, tylko w stronę przeciwnika. I takich wezmę - kończy.

Taki filmik to duża gratka dla kibiców, bo zazwyczaj takie wewnętrzne materiały nie są ujawniane. Oczywiście poza tzw. ustawkami PR-owymi, gdy widz ma zobaczyć dokładnie to, co chce mu podsunąć nadawca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kapitalny gol w wykonaniu piłkarki! Trafiła idealnie

I tu dochodzimy do sedna. Materiał z odprawy Legii też ma wydźwięk propagandowy. Sposób wprowadzenia tego materiału do obiegu jest siermiężny jak propaganda z czasów PRL. Czemu ma służyć? Bo chyba nie interesowi Legii, która za chwilę gra swój pierwszy mecz w rundzie wiosennej i takie zamieszanie drużynie (Celhaka, Wszołek) na pewno nie jest potrzebne. Kto wyniósł film z odprawy drużyny poza klub? Legia, zapytana, czy to jej materiał (np. przygotowany przez telewizję klubową), kategorycznie zaprzeczyła. Jak więc nagrany - na potrzeby Michniewicza i jego sztabu - materiał dostał się do mediów? Żeby odpowiedzieć na tę prostą zagadkę nie trzeba być szczególnie domyślnym.

Mechanizm jest prosty jak drut. Wideo zostaje wrzucone przez zaprzyjaźnionego z trenerem dziennikarza i opublikowane na związanym z nim medium. Ma pokazać, że trener był bezradny, a winę za fatalne wyniki (Michniewicz zostawił Legię w tabeli ligowej na miejscu spadkowym) ponoszą piłkarze.

Kibice się na to jednak nie nabrali. Przynajmniej nie wszyscy, ale nie ma wątpliwości, że machina propagandowa wspierająca Michniewicza będzie nadal ludziom nawijać makaron na uszy. Już pierwsze wpisy na Twitterze, pod opublikowanym materiałem, wskazują, że fani połapali się, że manipulacja jest szyta grubymi nićmi. "Top. To nieźle musieli po tej odprawie rozjechać Piasta" (Legia przegrała 1:4! – przyp. redakcja). "Ludzie chcą poznać sposób komunikacji z Fryzjerem". Jeszcze ktoś inny zauważa, że z innych miejsc pracy Michniewicz również odchodził w taki sam sposób. W atmosferze ostrego konfliktu.

Na najbardziej reprezentatywnym forum dla kibiców Legii, na portalu Legia.net, też wrze. Użytkownik "Legia 1969" pisze: "Jeśli tak wygląda odprawa motywacyjna czołowego polskiego trenera (prawie selekcjonera), to nie dziwię się, dlaczego polska skopana jest tak nisko. Czesław prowadził odprawę nie jak szef i wódz a jak zastraszona lebiega skarżąca się, że jej nie lubią. Z jego słów płynie potok komunałów i żali rodem ze szkolnych wywiadówek w latach 70-80 XX wieku gdzie postępy ucznia X omawiano na pełnym forum".

"Jammm" pisze: "Tak, bardzo dobra przemowa, część jej poświęcił piłkarzowi Emrelemu, mówił o lataniu po Warszawie i że biega po agentach, że się spóźnia na treningi i że mija go na obiedzie nie podając ręki, o strzelaniu w plecy Michniewicza, a następnego dnia EMRELI w pierwszym składzie :):):): Pięknie przemawiał. On po tym wywodzie nie miał prawa wziąć go na mecz z Piastem, a wystawieniem go do pierwszego składu się ośmieszył".

Z kolei "Kierownik" tak to ocenia: "Wskazuje to na PRowy charakter tej przemowy, a nie faktyczny, mający na celu osiągnąć jakiś skutek. No i dziś skonsternowani wówczas piłkarze mają przynamniej odpowiedź, po co była ta pozornie nielogiczna sytuacja". "Shed" dodaje: "Mam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo dużo fajnych słów o klubie i mieście. Ale i tak pachnie to trochę taką typowo PR-ową ustawką wg scenariusza, doradzoną przez menadżera lub zaprzyjaźnionych dziennikarzy".

Popytałem o odbiór tego materiału w środowisku piłkarskim. Opinie zawodników i trenerów są jednoznaczne i zgodne. Nie wiedzą moi rozmówcy, czy to video jest na pewno powodem do chwały dla trenera. Twierdzą, ze dowodzi to tego, że szkoleniowiec nie panuje nad szatnią. Zwracają uwagę na efekt odwrotny - czyli porażkę - od zamierzonego. Trenerzy podkreślają też, że takie materiały nie mają prawa wyjść poza szatnię. To nadużycie zaufania zawodników. To tak, jakby lekarz opowiadał poza gabinetem o swoim pacjencie, albo ksiądz o tym, czego dowiedział się w konfesjonale. Typowe zagranie pod publiczkę, żeby przerzucić winę na piłkarzy. No i fakt, że trener czuł, iż za chwilę i tak zostanie zwolniony, każe się zastanowić, czy to, co mówi, było na pewno skierowane do zawodników czy może bardziej... do kamery?

Co ważne, po takiej odprawie, na której Michniewicz miażdży Emrelego - że ten spóźnił się na trening, że prawdopodobnie poszedł spać nad ranem, itp. - wystawia Azera w Gliwiach w podstawowym składzie! Szczyt niekonsekwencji i kompletne zaprzeczenie tego, o czym sam Michniewicz mówił na tej propagandowej odprawie: "Nie poświęcę żadnego z was, który robi wszystko to, co ja chcę, kosztem zawodnika, który nie robi tego, co ja chcę".

Na ile akcja agitacyjna środowiska wspierającego Michniewicza się udała, każdy oceni sam. Nie wiem, czy najlepszym świadectwem dla nowego selekcjonera jest to, że kompletnie nie poradził sobie z szatnią Legii, w której grają co najwyższej lokalne gwiazdy polskiej ligi. To co dopiero będzie w zetknięciu z prawdziwymi, mocnymi i krnąbrnymi charakterami piłkarzy kadry?

Czy reprezentanci mogą zaufać trenerowi, którego nagrania z jego odpraw wyciekają do mediów? Przecież ta kadra dokładnie takie zwalanie winy na piłkarzy całkiem niedawno już przerabiała. Po meczu ze Słowacją na Euro 2020, gdy nasi reprezentanci źle pilnowali Milana Skriniara i ten strzelił nam gola, nagle "wyciekł" fragment wideo z odprawy Paulo Sousy. Portugalczyk mówi w tym filmie kadrowiczom, że właśnie na wysokiego Słowaka trzeba pod bramką uważać. Sprytny zabieg propagandowy, który miał pokazać, że krytykowany za to spotkanie Portugalczyk tak naprawdę jest w porządku, jedynie zawodnicy nie wypełniają jego poleceń. Tamto "zagranie" PR-owe zostało w kadrze bardzo źle odebrane. Kamil Glik nie krył wtedy swojego rozczarowania, a Jan Bednarek - zawodnik, który od czterech lat gra w Anglii - musiał się czuć idiotycznie, odpowiadając na konferencji prasowej na pytania, czy piłkarze wystarczająco dobrze znają angielski, by rozumieć, co do nich mówi Sousa.

Trzeba przyznać, że ciekawą metodę ma nowy selekcjoner na zdobywania szatni. Choć jak widać, wcale nie oryginalną.

Dariusz Tuzimek

Źródło artykułu: