Cezary Kulesza opowiada o odejściu Paulo Sousy. "Patrzył tylko na siebie"

Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT  / Na zdjęciu: Cezary Kulesza i Paulo Sousa
Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Cezary Kulesza i Paulo Sousa

Prezes PZPN Cezary Kulesza opowiada nam o kulisach rozwiązania umowy z selekcjonerem Paulo Sousą. Mówi też, kiedy poznamy nowego trenera reprezentacji Polski.

[b]

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: To najtrudniejszy moment w pana kadencji?[/b]

Cezary Kulesza, prezes PZPN: Nie uważam, że najtrudniejszy. Po to jestem, żeby takie problemy skutecznie rozwiązywać. Trener Paulo Sousa w nieoczekiwanym momencie stwierdził, że rezygnuje z pracy i chce rozwiązać kontrakt, dlatego musieliśmy reagować.

Dość szybko udało się zamknąć całą sprawę. Paulo Sousa przestał być selekcjonerem trzy dni od momentu, gdy poinformował pan o jego zamiarach.

I szybko, i wolno. Negocjowaliśmy, druga strona początkowo nie chciała przystać na nasze finansowe oczekiwania. My natomiast nie chcieliśmy zgodzić się na ich warunki, ale wyszło tak, jak zaplanowaliśmy - a nawet trochę lepiej. Nie poszło gładko, ale dobrze. O konkretach nie mogę jednak mówić, ponieważ obowiązuje nas tajemnica handlowa.

ZOBACZ WIDEO: Wyzwanie przed nowym trenerem Polaków. "Nie chcę, aby doszło do takiej sytuacji"

Portal salon24 poinformował, że podczas negocjacji przedstawiciele Sousy zwracali uwagę na "wrogie nastawienie polskich kibiców" względem trenera.

To prawda, przedstawiali takie argumenty w mailach.

A to prawda, że za przykład posłużył między innymi wpis na Twitterze koszykarza Marcina Gortata?

Tak, ale nie tylko. Przyznam, że dużo tego typu punktów wymienili. Widocznie mieli swojego człowieka, który przeglądał polskie media i tłumaczył wszystkie informacje i komentarze. Nie ma to jednak znaczenia - umowa z Sousą została rozwiązana na korzystnych dla nas warunkach.


Był pan mocno zaskoczony, że Paulo Sousa odezwał się w święta?

Trener próbował się ze mną skontaktować wcześniej niż drugiego dnia świąt. "Dobijał" się do mnie już w Boże Narodzenie, ale przekazałem mu, że porozmawiamy po świętach. Gdy jednak Sousa zaczął naciskać jeszcze bardziej i wysłał sms-a, że chodzi o "bardzo ważną sprawę", zgodziłem się na wideo-spotkanie 26 grudnia.

Przyzna pan, że trener wybrał wyjątkowo kiepski moment.

Wie pan, on patrzył na siebie, a nie na nas. Czy interesują go święta? Reprezentacja? Polska? Nie. Liczył się jego interes.

Po telefonach i wiadomościach domyśliłem się, o co może chodzić Sousie. Zwłaszcza, że z polskich mediów dochodziły do mnie doniesieniach z Brazylii i rozmowach trenera z innymi klubami.

Choć nie miał pan prawa przypuszczać, że Sousa zechce odejść.

W połowie grudnia spotkaliśmy się w Warszawie, w siedzibie związku. Podczas rozmowy nawet nie wspominaliśmy o ewentualnym odejściu trenera. Dyskutowaliśmy, jak najlepiej przygotować się przed pierwszym meczem barażowym z Rosją w marcu, jakie trener ma plany przed tym spotkaniem.

To dla pana lekcja na przyszłość?

Zawsze będą jakieś zagrożenia. Bez względu na to, jakie wprowadzi się zapisy w kontrakcie, jeżeli zdarzy się przypadek, że trener będzie chciał zrezygnować z prowadzenia drużyny, to nie zatrzyma się go siłą. Ale oczywiście można się odpowiednio zabezpieczyć.

Sousa został już oficjalnie zaprezentowany we Flamengo Rio de Janeiro, w środę podpisał kontrakt z brazylijskim klubem. Pożegnał się z panem, ze współpracownikami?

Jak wcześniej pisał przynajmniej sms-y, tak teraz odszedł bez słowa. Z tego co wiem, to do chłopaków, do drużyny, też się nie odezwał.

Mateusz Klich w kontekście odejścia Sousy napisał na Twitterze, że "szkoda ryja strzępić". Natomiast Kamil Glik opublikował zdjęcie, na którym pokazał zablokowany numer telefonu Portugalczyka.

Na pewno jest złość w drużynie, co mnie nie dziwi. Trener "pompował" chłopaków tyle czasu. Opowiadał, że będziemy walczyć wspólnie o mundial w Katarze, a później pierwszy uciekł. Słabo to wygląda.

Mocno rozczarował pana jako człowiek?

Myślę, że każdego rozczarował, prawda? Wszystko można było załatwić w zupełnie inny sposób.

Jest pan w stanie określić, kiedy poznamy nowego selekcjonera?

Mam nadzieję, że do połowy stycznia powinniśmy wytypować nowego trenera. Trudno mi teraz podawać konkretny dzień, w jakim zaprezentujemy następcę Sousy. Wszystko zależy od tego, jak długo będą trwały rozmowy, ilu będzie kandydatów. Może uda się szybciej, ale myślę, że do 15 stycznia powinniśmy się wyrobić.

Dużo CV spłynęło do PZPN?

Cały czas pojawiają się nowe oferty od menedżerów.

Przeglądając je powiedział pan "wow"?

Pojawiły się ciekawe nazwiska, nie ukrywam. Jedna lub dwie grube ryby pływają w tym stawie, ale nie będę zdradzał szczegółów.

Nowym trenerem kadry będzie Polak czy obcokrajowiec?

Nie deklaruje się, analizujemy. W Polsce jest może mniej kandydatów, ale jest też kilka ciekawych możliwości na naszym rynku. Przekonamy się już wkrótce.

Po całej sytuacji polscy kibice mają obawy przed meczami barażowymi o mistrzostwa świata w Katarze. Co może pan im powiedzieć?

Wszyscy wiemy, o co gramy, piłkarze również. Zawodnicy nie będą rozpamiętywali, że trener ich zostawił, tylko wyjdą na boisko i dadzą z siebie dwieście procent. Zrobią wszystko, by wygrać pierwszy mecz barażowy z Rosją. O to niech kibice się nie martwią. 

Będzie pan oglądał mecze Flamengo?

Ha! Do tej pory nie oglądałem i wszystko wskazuje, że to się nie zmieni.

Pożegnanie sprzedawcy garnków [KOMENTARZ]

Źródło artykułu: