Dariusz Tuzimek: Sousa udaje kogoś, kto widzi więcej, a potyka się o własne nogi [OPINIA]

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: zgrupowanie reprezentacji Polski. Michał Helik (pierwszy z lewej) i Paulo Sousa (z prawej)
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: zgrupowanie reprezentacji Polski. Michał Helik (pierwszy z lewej) i Paulo Sousa (z prawej)

Rosja, Szwecja i Czechy to nie są łatwi rywale. Ale jeśli chcemy sobie "kupić" jakąkolwiek szansę, to reprezentację Polski w barażach musi poprowadzić normalny, stabilny, przewidywalny selekcjoner. Ktoś inny niż Paulo Sousa.

Piątkowe losowanie meczów barażowych do mundialu było jedynie dopełnieniem katastrofalnej sekwencji zdarzeń zapoczątkowanej idiotycznie przegranym - na własne życzenie - meczem z Węgrami. Ktoś powie, że nie było najgorzej, że mieliśmy szczęście, bo mogliśmy trafić do kotła z Portugalią i Włochami? Tak, ale nie o szczęście chodzi i liczenie szans, jakie mamy z Rosją na wyjeździe i ze Szwecją lub Czechami u siebie.

Dla mnie to działanie jałowe, skoro w tym roku kalendarzowym kadra Sousy wygrała jedynie z Albanią, San Marino i Andorą. Bo na jakiej podstawie mamy sądzić, że nagle reprezentacja pokaże inne oblicze i wygra dwa mecze z drużynami dużo, dużo silniejszymi? Tak, wiem, to jest sport i wszystko jest możliwe, znam to powiedzenie. Ale wychodzę z założenia, że z niewłaściwymi ludźmi za sterami, donikąd się nie zajedzie. Katastrofa zdarzy się jeśli nie wcześniej, to później.

A Sousa pokazał w czasie swojej pracy z kadrą, że jest trenerem niestabilnym. Trudno jest mieć do niego zaufanie. Chadza swoimi ścieżkami, uprawia swoją politykę personalną, udaje kogoś, kto widzi więcej, a potyka się o własne nogi. I właśnie w tym sensie, to jakich rywali wylosowaliśmy w meczach barażowych, ma małe znaczenie. Jeśli nie rozbijemy się o pierwszą rafę, to o którąś z następnych. Nawet już na mundialu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: znany trener nie rzuca słów na wiatr. Co za gest!

Sousa zawsze dużo opowiada, ale mam wrażenie, że ma kłopot ze słuchaniem. Na to zupełnie nie jest otwarty. Robi wszystko po swojemu, a za błędy nie przeprasza. Jakby nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji tych błędów. Albo jakby miał na to - jak mówi młodzież - wywalone.

Czy odnieśliście wrażenie, że Sousa był jakoś głęboko przejęty porażką Polski na Euro 2020? No właśnie...

Po meczu z Węgrami też na początku udawał, że nic się nie stało. Doszło do tego, że pół Polski się musiało zastanawiać czy selekcjoner i najlepszy piłkarz reprezentacji wiedzieli o co się toczy mecz z Węgrami. A gdy media "wsiadły" na nich obydwu, to zaczęło się publikowanie filmików ze zgrupowania, wydawanie PR-owych oświadczeń, prostowanie spraw w wywiadach. Dramat. Źle to wyglądało. Zawiódł selekcjoner i zawiódł kapitan.

Niestety, ci co zawinili najbardziej, jakoś tak nie za bardzo potrafili się do tego przyznać. Było "ślizganie" się po problemie, bagatelizowanie, albo zmienianie tematu. Jak widać nadal jest u nas popularne bicie się w cudze piersi.

I to mnie martwi, bo jak ktoś szczerze nie przeprasza, to być może nie żałuje i nie będzie wiedział jakie wyciągnąć wnioski i jak się zachować następnym razem.
Sousa w końcu przyznał, w jednym z wywiadów, że granie z Węgrami bez najlepszych zawodników, w tym bez "Lewego", było błędem. Ciekawe, że potrzebował aż trzech dni, żeby zrozumieć to, co każdy, przeciętny kibic wiedział od razu.

To tym bardziej przekonuje mnie, że Sousa jest niewłaściwym człowiekiem w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Kadra jest dla nas zbyt cenna, żeby zostawić ją w rękach Portugalczyka.

Przecież nawet nasz ewentualny awans do mundialu z baraży to nie będzie żadna jego zasługa. On przez 15 meczów kadry i rok swojej tu pracy, nie wypracował żadnego systemu, żadnego stylu gry. Nie mamy ani jednej pewnej rzeczy, którą na boisku zawsze - jako drużyna - robimy tak samo. Ba, nie wypracował żadnej stabilizacji składu. Przed każdym meczem jest loteria, nikt nie wie, kto - poza bramkarzem - zagra. Obrona zawsze wychodzi w innym zestawieniu, piłkarze są rzucani po nie swoich pozycjach, nikt nie wie dlaczego. Chaos kompletny.

Naprawdę chcemy takiemu "szefowi" dać jeszcze szansę gry o mundial? Bo co? Co nas do niego przekonuje? Nic. Po prostu facet ma kontrakt.

Ostatnia rzeczą, o jakiej myślałem, że mogłaby być argumentem za zostawieniem Sousy na stanowisku było to, że być może Portugalczyk - jako trener z nazwiskiem - jest jednak autorytetem dla czołowych piłkarzy, w tym dla Roberta Lewandowskiego. Że szanują go bardziej niż Jerzego Brzęczka i będą chętniej go słuchać.

Ale i ten argument o autorytecie padł, gdy zobaczyłem jak Sousa pozwolił "Lewemu" wejść sobie na głowę, w kwestii odpuszczenia meczu z Węgrami.

Na dzisiaj - jak dla mnie - Sousy nie broni nic. Rosja, Szwecja i Czechy to nie są łatwi rywale. Ale jeśli chcemy sobie "kupić" jakąkolwiek szansę, to reprezentację Polski w barażach musi poprowadzić normalny, stabilny, przewidywalny trener. Ktoś inny niż Sousa. Wysłanie kadry z Portugalczykiem to jest nic innego jak zagranie w ruletkę.

Czy Cezaremu Kuleszy starczy odwagi żeby tak naprawdę, realnie zawalczyć o mundial? Nie grać na alibi (bo Sousę jako "spadek" po Bońku już zastał), tylko postawić na nowe otwarcie?

Dariusz Tuzimek
Zobacz także: 

Niespodziewana szansa dla Polaków! Słowa rzecznika PZPN napawają optymizmem
Zobacz także: 
Maciej Rybus po losowaniu. "Mówili, że będziemy się bić"

Źródło artykułu: