To największy problem reprezentacji Paulo Sousy

Getty Images / Mikolaj Barbanell/SOPA Images/LightRocket  / Na zdjęciu: Paulo Sousa
Getty Images / Mikolaj Barbanell/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Paulo Sousa

Pierwsza faza eliminacji MŚ 2022 właśnie dobiega końca, a wraz z nią kończy się pewien etap w pracy Paulo Sousy. Czy nasza reprezentacja rozwinęła się podczas tego roku?

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=11703]

Paulo Sousa[/tag] został zatrudniony w styczniu 2021, a cała ta sytuacja była dość niecodzienna. W końcu poprzedni trener Jerzy Brzęczek wywalczył z zespołem awans na Euro 2020. Cel spełnił, jednak styl pozostawiał wiele do życzenia.

Zbigniew Boniek zszokował. Były prezes PZPN-u nie dokonywał wcześniej tak niezapowiedzianych, impulsywnych decyzji. Mówiło się nawet, że ciężko idzie mu przyznawanie się publicznie do pomyłek, a właśnie tym było zwolnienie poprzedniego selekcjonera.

Trudne początki 

Po pierwszym spotkaniu z Węgrami - zremisowanym 3:3 - liczna część fanów była sceptycznie nastawiona. 2:0 z Andorą, po - nie oszukujmy się - trudnym spotkaniu do oglądania, również nie pomogło. Marcowe starcie z Anglią pokazało, że może to wszystko ma jednak sens.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi sprzedaje luksusowy apartament. Zrobi niezły interes

Poza sporą liczbą krytykujących, równie dużo było tych, którzy widzieli możliwość dużego skoku jakościowego. Portugalczyk od początku świetnie opowiadał o futbolu i o swoich pomysłach oraz planach na zespół. To była duża nowość i przepaść między tym, co na konferencjach oferował jego poprzednik. Trzeba było tylko wprowadzić to wszystko w życie.

Przegrane Euro i diagnoza problemu

O tegorocznych mistrzostwach Europy Polacy woleliby zapomnieć. Masa błędów w defensywie, miałkość w ataku i brak wyjścia z grupy, ale tak, jak i przy marcowym zgrupowaniu - jeden duży czynnik, by być optymistycznie nastawionym.

Mecz z Hiszpanią był pięknym momentem dla kibiców. Otrzymaliśmy nadzieję, kadra pokazała, że drzemie w niej wola walki, poczucie wartości i, że piłkarze chcą na poważnie walczyć z najlepszymi. Okazało się też, że cały czas ogromnym problemem jest defensywa.

Na turnieju straciliśmy sześć bramek, wcześniej aż trzy z Węgrami. Diagnoza była prosta - pora poprawić grę w obronie, bo bez tego będzie nam trudno.

Po mistrzostwach niektórzy eksperci oraz kibice porównywali grę defensywną obecnej kadry, do tej prowadzonej przez Jerzego Brzęczka i faktycznie - podczas kadencji Polaka traciliśmy mniej bramek.

Kibic ma jednak dość krótką pamięć. Strzelaliśmy również znacznie mniej, a na grę zespołu momentami nie dało się patrzeć. Sporo meczów było "przepchniętych" i w kilku momentach wyniki zawdzięczaliśmy szczęściu.

Defensywa, rozdział pierwszy: Eksperymenty

Pierwsze spotkanie, pierwszy eksperyment - bez Glika w Budapeszcie. 51-letni trener szybko zorientował się, że bez gracza Benevento Calcio nie może budować linii defensywnej. Marzec przyniósł jeszcze parę innych wniosków - Michał Helik nie jest jeszcze gotowy na pierwszy skład, a Sebastian Szymański nie jest absolutnie prawym wahadłowym. 

Na Euro 2020 wyklarowała się sytuacja w defensywie, a przynajmniej tak mogło się wtedy wydawać. Kamil Glik, Jan Bednarek i Bartosz Bereszyński, jako środkowi obrońcy, jednak ten ostatni pełnił także rolę prawego defensora, w zależności od taktyki. Na prawym wahadle miejsce zagrzał sobie Kamil Jóźwiak, a na lewym rywalizowali Tymoteusz Puchacz i Maciej Rybus.

Mistrzostwa Europy nie były jednak dobrym turniejem, jeśli chodzi o poczynania defensywne. Na tym więc nie skończyły się poszukiwania idealnej linii obrony.

Rozdział drugi: Nowe rozwiązania

Wrzesień przyniósł garść wniosków i duży optymizm. Sytuacją lekko zachwiała stracona bramka z San Marino. Sporym błędem niektórych obserwatorów było przejęcie się tym, że najgorsza drużyna rankingu FIFA strzeliła nam gola, czego nie ma w zwyczaju robić. Publicystycznie wygląda to chwytliwie i łatwo zrobić z tego coś, co faktycznie było istotne.

W rzeczywistości był to indywidualny błąd, który może się przydarzyć. Fakt jest jednak taki, że na najwyższym poziomie nie można się takich rzeczy dopuszczać.

Znacznie istotniejsza była postawa obronna w meczu z Anglikami. Remis z wicemistrzami Europy jest świetnym wynikiem. Co warte podkreślenia to, że Paulo Sousa znalazł przy okazji tego starcia złoty środek na ustawienie stoperów: Glik, Bednarek i nowe rozwiązanie - Paweł Dawidowicz, który rozegrał świetne zawody.

Zawodnik Hellasu zadomowił się w pierwszym składzie i również z dobrej strony pokazał się w kluczowym dla awansu do baraży spotkaniu z Albanią.

Rozdział trzeci: Stabilizacja?

Wydaje się, że skład defensywy jest już niemal ustawiony. Dawidowicz, Glik i Bednarek to pewne elementy. Puchacz, który nie gra w klubie, także jest ważny dla selekcjonera i od starcia z Hiszpanami jest stałym bywalcem pierwszego składu.

Pozostaje prawe wahadło. Bereszyński, Kędziora, Jóźwiak i Cash - kandydatów jest wręcz za dużo. Intuicja podpowiada, że to świeżo upieczony debiutant urodzony w Anglii będzie wkrótce głównym wyborem. Czy tak się stanie? Tego nie wie pewnie nawet Sousa. Co jest wiadome to fakt, że gracz Aston Villi zagra od pierwszej minuty z Węgrami.
Jesień? Progres!

Jesień przyniosła masę odpowiedzi. Dobre wyniki, widoczna poprawa w grze, stabilizacja w składzie, realizowanie planu gry i przede wszystkim spełnienie celu - awans do baraży. Czyste konta przyjdą, a strata gola z Andorą po stałym fragmencie i z San Marino, to nie powód by bić na alarm. W końcu Anglicy i Hiszpanie trafili do naszej siatki tyle samo razy.

Ostatni taniec reprezentacji Polski w tym roku rozpocznie się w poniedziałek o 20:45. Transmisja będzie dostępna do oglądania na TVP 1, TVP Sport i Polsat Sport Premium 1. Relację tekstową będzie można śledzić na WP Sportowe Fakty.

Czytaj także:
Jego słowa o Lewandowskim wywołały burzę
Kto przejmie opaskę po Lewandowskim?

Źródło artykułu: