Madziarzy zajmują dopiero 4. miejsce w tabeli i nie mogą już marzyć nawet o udziale w barażach, bo do będących wiceliderem Biało-Czerwonych tracą 6 pkt.
- Nie ma jakiegoś gniewu wśród węgierskich fanów futbolu, ale widać rezygnację. Drużyna jedzie na ten mecz w zasadzie tylko po to, by go odhaczyć - mówi WP SportoweFakty Michał Listkiewicz, były sędzia międzynarodowy, prezes PZPN i hungarysta, doskonale orientujący się w węgierskich realiach.
- Węgrzy liczyli, że to będzie starcie o wszystko dla obu zespołów. Do Warszawy wybierali się tamtejsi kibice, ale ostatecznie ich nie będzie. Po pierwsze mają zakaz, po drugie czują, że już nie ma po co przyjeżdżać - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Koniec piłki nożnej, jaką znamy? Robert Lewandowski nie wróży dobrej przyszłości
Euro rozbudziło nadzieje, teraz wolą piłkę wodną
Węgrzy mieli prawo liczyć podczas trwających eliminacji na znacznie więcej. Na ostatnich mistrzostwach Europy nie wyszli wprawdzie z grupy, lecz mieli piekielnie trudne zadanie, bo wpadli na Portugalię (0:3), Francję (1:1) i Niemców (2:2).
- Poziom węgierskiej piłki jest najwyżej średni, lecz piłkarze zawiedli w tym kontekście, że na Euro pokazali się z naprawdę świetnej strony. Zrobili wyniki ponad stan, urwali punkty gigantom i rozbudzili nadzieję w społeczeństwie. Kibice liczyli, ze coś się ruszy, więc ostatnie rezultaty bardzo ich rozczarowały - przyznał Listkiewicz.
Zarówno Polakom, jak i Węgrom mocno skomplikował sytuację inauguracyjny remis 3:3 w Budapeszcie. Gospodarze stracili punkty u siebie z bezpośrednim rywalem, a my oddaliliśmy się od walki o 1. miejsce i później nie byliśmy w stanie zagrozić Anglikom.
- Z jednej strony coś w tym jest, ale z drugiej tamto 3:3 było w miarę zadowalające dla obu stron. Węgrzy nie spodziewali się przede wszystkim dwóch porażek z Albanią. To jest główna przyczyna ich klęski w batalii o mundial. A czy my przy wygranej w Budapeszcie powalczylibyśmy o więcej niż 2. pozycję? Wątpię, skoro z Anglikami zdobyliśmy zaledwie jeden punkt - zaznaczył.
Z polskiej perspektywy trudno to sobie wyobrazić, jednak dziś Madziarów mecz z Polską niewiele obchodzi. Wolą... piłkę wodną. - To w ich kraju sport o takim samym statusie, jak u nas skoki narciarskie. Teraz jest w nim gorący okres i to o tym wiele się mówi, a nie o przegranych eliminacjach mistrzostw świata. Może dla nas wygląda to egzotycznie, ale dla Węgrów egzotyczne są skoki narciarskie - dodał.
Handel perfumami w oknie na świat
Listkiewicz spędził na Węgrzech czasy studenckie i zaznał tam lepszego życia niż to, jakie toczyli jego rodacy w PRL.
- W tamtym czasie Węgry były dla nas oknem na bogatsze europejskie kraje. Panował "gulaszowy socjalizm". Ówczesny przywódca partii chciał, żeby społeczeństwo było zadowolone i prowadził podobną politykę, jak później w Polsce Edward Gierek. Węgrzy żyli na dobrym poziomie, mieli dostęp do zachodnich towarów i żadnych problemów z kupowaniem żywności czy odzieży - opowiada.
- Dla nas to był wtedy inny świat, chociaż moje polskie koleżanki ze studiów nie mogły się nadziwić, że węgierskie kobiety, mając dostęp do tylu wspaniałych dóbr, kosmetyków, ubrań, nosiły się dość przaśnie. Trzeba jednak pamiętać, że węgierskie społeczeństwo miało charakter rolniczy - zaznaczył Listkiewicz.
Co ciekawe, mimo problemów ekonomicznych, Polacy prowadzili z Węgrami całkiem ciekawe interesy. - Gdy na Węgry przyjeżdżały wycieczki z naszego kraju, nikt sobie nie zawracał głowy zwiedzaniem pięknego przecież Budapesztu. Zamiast tego pod dworcem rozkładano stragany, gdzie nasi rodacy sprzedawali głównie ręczniki i prześcieradła. To były najbardziej popularne towary. Węgrzy cenili ich jakość. Polacy natomiast nabywali to, czego nie mogli kupić u siebie.
Sam Listkiewicz też handlował. - W akademiku koleżanki z Węgier pytały mnie o popularne w Polsce perfumy "Być może". Zacząłem je przywozić i rozchodziły się szybko, bo w Polsce były dwa i pół raza tańsze. Chciałem uszczęśliwić te koleżanki, nie ma też co ukrywać, że to był dobry sposób na dorobienie do stypendium.
Obecnie były sędzia międzynarodowy i prezes PZPN ma tam drugi dom. - Ludzie, których wtedy poznałem, do dziś są moimi przyjaciółmi. Gdy obchodzę jakieś uroczystości, często ich zapraszam, a gdy jadę do Budapesztu, nigdy nie sypiam w hotelach. Gdybym nie skorzystał z noclegu u nich, pewnie by się obrazili.
Mecz eliminacji MŚ 2022 Polska - Węgry rozpocznie się w poniedziałek o godz. 20.45. Transmisja w TVP 1 i Polsacie Sport Premium 1.
Czytaj także:
Mecz z Andorą dał powody do niepokoju. "To może nas wiele kosztować"
Robert Lewandowski coraz bliżej szczytu! Zobacz klasyfikację strzelców